Orkiestra wielu solistów
Jubileuszowy 25. Festiwal Sinfonia Varsovia Swojemu Miastu jest doskonałą okazją do spotkania z muzyką klasyczną. W trakcie dziewięciu koncertów wybitni muzycy zagrają najróżniejsze utwory pochodzące z całej Europy, tworząc prawdziwą ucztę dla ucha. Orkiestra Sinfonii Varsovii, koncertując w rozmaitych miejscach, pokazuje, że każdy może stać się częścią tej kulturalnej wspólnoty.
22 maja w Studiu Koncertowym Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego w Warszawie Sinfonia Varsovia zagrała pod batutą Martina Rajny – jednego z największych młodych muzycznych talentów Węgier ostatnich lat. W wieku zaledwie 27 lat maestro został głównym dyrygentem Opery w Budapeszcie, gdzie regularnie prowadzi orkiestrę. Dwudziestodziewięcioletni dziś dyrygent ma już za sobą pasmo sukcesów – m.in. prowadził Londyńską Orkiestrę Filharmoniczną oraz Luksemburską Orkiestrę Filharmoniczną. W 2026 roku ma zostać dyrektorem muzycznym tej ostatniej. 22 maja młody talent udowodnił, że w niczym nie odstaje od starszych stażem dyrygentów. Z wielką pasją i wigorem pokierował orkiestrą, pokazując, że w muzyce jest prawdziwym żywiołem.
Widzowie wysłuchali uwertury do opery Wolny strzelec (Der Freischütz) Carla Marii von Webera, Symfonii koncertującej Es-dur na skrzypce, altówkę i orkiestrę K.364/320d autorstwa Wolfganga Amadeusza Mozarta oraz Koncertu na orkiestrę BB. 123 kompozycji Béli Bartoka.
Wieczór otworzyło wykonanie uwertury do opery Wolny strzelec (Der Freischütz) Carla Marii von Webera. Zagranie fragmentu opery w izolacji nie jest rzadkością, wszakże ogromną popularnością cieszą się pojedyncze utwory z takich dzieł jak Carmen, Czarodziejski flet czy Cyganeria. Trudno całkowicie oddzielić część od całości, natomiast istnieją takie utwory, które stojąc samodzielnie wypadają znacząco lepiej od innych. Uwertura do Wolnego strzelca niewątpliwie jest jednym z nich. Po dostojnym, wzniosłym wstępie utwór nabierał tempa i energii, które utrzymał aż do końca, a muzycy zagrali go z niegasnącą werwą. Nawet podczas spokojniejszych partii klarnetu, pozostałe instrumenty nie dawały o sobie zapomnieć, pobrzmiewając w tle, by po chwili ponownie porwać widzów w pełen ferworu wir.
O ile w przypadku uwertury do Wolnego strzelca bohaterem była cała orkiestra, to w kolejnym utworze - Symfonii koncertującej Es-dur na skrzypce, altówkę i orkiestrę K.364/320d Wolfganga Amadeusza Mozarta – na pierwszy plan wysunęli się skrzypek Yamen Saadi oraz altowiolista Avri Levitan. Był to moment, w którym gwiazdy tego wieczoru lśniły pełnią swojego blasku. Momentami można było mieć wrażenie, że obaj muzycy rywalizowali między sobą o prym, o uwagę widza, szczególnie, gdy reszta orkiestry grała ciszej. Jednak im bliżej końca symfonii, tym bardziej rytmicznie zbliżali się do siebie, by nareszcie spotkać się w harmonijnym brzmieniu i wspólnie doprowadzić orkiestrę do kunsztownego finału.
Solowa rola altówki w czasach Mozarta była rzadkością, a jej zrównanie z nobilitowanymi ówcześnie skrzypcami stanowiło śmiały eksperyment. Symfonia koncertująca znana jest dziś przede wszystkim z tego nowatorskiego zabiegu, nie przykrywa on jednak całościowego wymiaru artystycznego dzieła, które uważane jest za jeden z najlepszych koncertów skrzypcowych wiedeńskiego mistrza.
Wieczór zakończył się wykonaniem Koncertu na orkiestrę BB. 123 XX-wiecznego węgierskiego kompozytora Béli Bartoka. Tu ponownie orkiestra utworzyła jedną wielką całość. Do gry weszły także nowe instrumenty, takie jak harfa, talerze czy bębny. Sam Bartok utwór ochrzcił mianem nie symfonii, lecz właśnie koncertu, ze względu na szczególne solistyczno-wirtuozowskie role, jakie podczas utworu pełnią konkretne instrumenty. Dla węgierskiego kompozytora było to dzieło szczególnie ważne, tworzył je bowiem gdy był w trudnej sytuacji ekonomicznej oraz gdy poważnie chorował na białaczkę. Koncert na orkiestrę powstał w wyniku zamówienia dokonanego przez Bostońską Orkiestrę Symfoniczną. W konsekwencji w ciągu niespełna dwóch miesięcy Bartok stworzył arcydzieło, które do dziś cieszy się ogromną popularnością.
W majowy wieczór węgierski kompozytor zabrał widownię w pięcioczęściową zmysłową podróż. Po poważnym, niemal dostojnym początku utwór nabrał lżejszego, radosnego, prawie humorystycznego wyrazu w drugim segmencie. Najciekawsza dla mnie okazała się jednak część trzecia. Wypełniona była ona tzw. „muzyką nocy”, jak określał ją sam kompozytor. Ma ona ewokować atmosferę nocy poprzez wydobywanie dźwięków przyrody , które usłyszeć można po zachodzie słońca. Słuchając trzeciej części – Elegii – na myśl przychodzi brzęczenie owadów czy szum wiatru, jednak równie ważne jest ogólne odmalowanie tajemniczej aury spowijającej atmosferę przemierzania nocnego krajobrazu. Przez intermezzo w części czwartej Koncert prowadzi do entuzjastycznego finału, pełnego radosnej afirmacji życia.
Po skończonej części utworu naturalnie nie należy bić braw, mimo że czasem segment wzbudza tak wielkie emocje, że trudno utrzymać je w sobie. Po ponad półgodzinnym Koncercie na orkiestrę muzycy zostali nagrodzeni salwą gromkich braw – efektem skrywanych w sobie przez cały ten czas emocji widowni, będących kulminacją przeżyć całego wieczoru.
Jubileuszowy 25. Festiwal Sinfonia Varsovia Swojemu Miastu jest okazją, żeby obcować z klasycznym brzmieniem w innych okolicznościach niż w tych, w których można się go spodziewać. Muzyki w wykonaniu warszawskiej orkiestry doświadczyć można w różnych miejscach - w muzeum, centrum kultury, salach koncertowych, a także na wolnym powietrzu. Tworzy to atmosferę inkluzywności i pokazuje, że wszyscy mogą czuć się zaproszeni do tej kulturalnej społeczności.
Festiwal trwa od 10 maja do 16 czerwca 2025 roku. Koncert odbył się dzięki finansowaniu Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej.
Redakcja: Agnieszka Wójcińska