drukuj

„Kto należy do narodu?” – o filmie Das Deutsche Volk

„Das Deutsche Volk” w reżyserii Marcina Wierzchowskiego to jeden z tych filmów dokumentalnych, które nie tylko opowiadają historię – one zadają pytania, rozliczają rzeczywistość i stają się narzędziem pamięci. Pokazany online podczas 22. edycji festiwalu Millennium Docs Against Gravity w sekcji „Kino jako laboratorium”, współfinansowanej przez Fundację Współpracy Polsko-Niemieckiej (FWPN), film ten był szczególnym doświadczeniem – intymnym, ale i politycznym, boleśnie aktualnym.


Punktem wyjścia dokumentu jest rasistowski zamach w niemieckim Hanau, który miał miejsce 19 lutego 2020 roku. Uzbrojony sprawca – kierowany skrajnymi poglądami nacjonalistycznymi i teoriami spiskowymi – zabił dziewięć młodych osób o migracyjnym pochodzeniu. To, co mogło zostać tylko suchym komunikatem prasowym lub elementem statystyki, Wierzchowski zamienia w głęboko ludzką i emocjonalną opowieść o stracie, gniewie i determinacji.

Polski reżyser nie skupia się na sprawcy ani sensacji. Jego kamera konsekwentnie pozostaje przy tych, którzy cierpią najdłużej: rodzinach ofiar, przyjaciołach, ocalałych. Towarzyszy im przez cztery lata – nie tylko w chwilach żałoby, ale też w zmaganiach z instytucjami państwowymi, w codziennym bólu i próbach upamiętnienia ofiar w przestrzeni publicznej. Szczególnie przejmujące są sceny ukazujące protesty rodzin, które napotykają obojętność władz, brak uznania i trudności w walce o godną pamięć. Widz staje się świadkiem nie tylko osobistych dramatów, ale także systemowego milczenia i biernego rasizmu instytucjonalnego. Pojawiają się pytania o to, kto ma prawo do bycia nazwanym „Niemcem” – pytania bolesne i niewygodne, szczególnie w kontekście skrajnie prawicowych nastrojów, narastających w Europie.

„Das Deutsche Volk” to dokument, który łączy reporterską skrupulatność z filmową wrażliwością. Wierzchowski nie moralizuje, nie komentuje – daje przestrzeń swoim bohaterom. Długie ujęcia, szczere rozmowy i brak klasycznego voice-overa sprawiają, że widz zostaje zmuszony do aktywnego słuchania, do współodczuwania. Film mówi językiem wielogłosowym: niemieckim, tureckim, rumuńskim i angielskim – co podkreśla wielokulturowy charakter zarówno ofiar, jak i dzisiejszych Niemiec. Mocnym zabiegiem jest także montaż, który pozwala przeplatać osobiste wspomnienia z dokumentacją instytucjonalnej reakcji – konferencji prasowych, urzędowych odpowiedzi, działań (lub ich braku) ze strony służb. Wszystko to układa się w portret społeczeństwa, które z jednej strony deklaruje walkę z nienawiścią, z drugiej – nie potrafi (lub nie chce) przeciwdziałać jej systemowym przejawom.

Nieprzypadkowo film znalazł się w sekcji „Kino jako laboratorium”. To laboratorium pamięci, sprawiedliwości i empatii. Reżyser wykorzystuje język filmu nie tylko do rejestrowania rzeczywistości, ale też do testowania jej granic – pokazując, gdzie kończy się solidarność, a zaczyna wyparcie.

To dokument, który zostaje z widzem na długo. Choć nie jest łatwy. Ale to film potrzebny. Nie tylko w Niemczech – również w Polsce i w całej Europie. O tym, jak łatwo odebrać komuś prawo do przynależności. I jak ważne jest, by nie odwracać wzroku. Jeśli szukasz filmu, który poruszy cię do głębi, który wykracza poza ekran i zmusi do zadania sobie trudnych pytań – „Das Deutsche Volk” jest właśnie takim głosem. Bo może to właśnie kino, stanie się początkiem rozmowy, która bez niego wciąż się nie toczy.

Tekst: Aleksandra Bajno

Redakcja: Agnieszka Wójcińska