drukuj

Z muzyką za pan brat, czyli o koncercie “The Kadya Trio”

Festiwal Kultury Żydowskiej to największa prezentacja sztuki żydowskiej na całym świecie. Organizowany jest od 1988. Jedną z atrakcji tegorocznego festiwalu był występ zespołu “The Kadya Trio” na koncercie “Sztern faln”, który dotyczy muzycznej interpretacji wierszy Kadi Mołodowskiej w języku jidysz. O początkach, ideach i celach tego projektu opowiada dr Alan Bern, jeden z jego założycieli, który oprócz tworzenia samych kompozycji do wierszy, wzbogaca koncert grą na fortepianie i akordeonie.

 

Słyszałam, że idea koncertu “Sztern faln”, powstała w czasie warsztatów dla dzieci “Yiddish Summer Weimar” w 2015 roku. To właśnie wtedy Diana Matut, poprosiła cię o stworzenie piosenek w rytm wierszy dla dzieci, napisanych przez Kadię Molodowską w języku jidysz.

Diana jest doświadczoną uczoną i bardzo dużo wie na temat wierszy dla dzieci napisanych przez Kadię Mołodowską. Dlatego doradziła mi, że byłby to odpowiedni temat na warsztaty dla dzieci, które organizowaliśmy co roku w Niemczech, aby pogłębić i zrozumieć kulturę jidysz. Pokazała mi kilka wierszy poetki, które faktycznie wykorzystałem na zajęciach. Obojgu nam spodobało się to tak bardzo, że w następnym roku postanowiliśmy zorganizować projekt, z udziałem chórzystek z weimarskiej Scholi Cantorum, chórzystek z Chóru Głosy Pokoju, pochodzących z Tel Awiwu oraz uczestniczek wcześniej wspomnianych warsztatów- Yiddish Summer Weimar. Dowiedzieliśmy się, że niektóre wiersze Kadi Mołodowskiej są znane wśród Izraelczyków, którzy przerabiali je w szkole. Uznaliśmy, że połączenie dziewcząt pochodzących z różnych krajów i posługujących się różnymi językami będzie dla nich dobrą przygodą w celu poznania języka jidysz.

Wiersze Kadii Mołodowskiej są właśnie w tym języku. Czy stanowiło to jakąś przeszkodę dla wokalistek, którego nie znają?

To jest bardzo ciekawe pytanie. Dziewczyny z izraelskiego chóru, mogą czytać jidysz, ale nie wiedzą co te słowa oznaczają. Natomiast chórzystki ze scholi cantorum w Niemczech, mogą rozpoznawać słowa, kiedy je słyszą, ale nie potrafią ich odczytać, ponieważ jidysz jest pisany z użyciem liter hebrajskich.

Język niemiecki jest bardzo podobny do jidysz. Dla przykładu słowo oko albo choćby zdanie: Idę do domu, po niemiecku i w jidysz brzmią bardzo podobnie. . Każda z dziewczyn ma więc połowę umiejętności. Wspólnie, potrafią zrozumieć o wiele więcej.

Wróćmy jeszcze do samego wydarzenia. Domyślam się, że najważniejszym zadaniem, było zamienić wiersze w piosenki?

Główny pomysł był taki, żeby do każdego wiersza Kadi Mołodowskiej, napisać muzykę, aby dziewczęta mogły nawzajem tłumaczyć sobie te słowa, które rozumieją. Wcześniej Diana podzieliła dziewczęta z chórów na małe grupy, aby wspólnie rozszyfrowały znaczenie wierszy. Należy wspomnieć, że Schola Cantorum i Chór Głosy Pokoju bardzo się od siebie różnią. Ta pierwsza czerpie z niemieckiej tradycji chórów młodzieżowych, opartych na frazowaniu, jakości głosu, interpretacji i dyscyplinie. Natomiast ten drugi łączy ze sobą Żydówki i Arabki, a jego głównym celem jest pokazanie światu, że zjednoczenie w pokoju śpiewaków z różnych kultur, jest możliwe. Chór Kadya połączył oba chóry w jeden, unikalny. Właśnie w oparciu o ten projekt, stworzyliśmy koncert piosenek prezentowany w tym roku na Festiwalu Kultury Żydowskiej w Krakowie.

Domyślam się, że przygotowania do niego musiały wymagać bardzo dużego nakładu pracy i środków.

Projekt był bardzo kosztowny. Nic dziwnego, skoro uczestniczyło w nim około 30 dziewcząt z dwóch różnych krajów. Trzeba było je wszystkie razem zebrać. Po 2018 roku, trochę się to zmieniło, ze względu na to, że dziewczyny dorosły, a nie mogliśmy organizować projektu co rok. A więc w końcu zebrałem piosenki i zapytałem jedną z moich uczennic, Svete, czy chciałaby zostać solistką.

I powiedziała tak?

Dzięki Bogu. Na początku występowaliśmy z sześciorgiem innych muzyków. Ale w końcu dotarłem do punktu, w którym zrozumiałem, że im większa grupa, tym trudniej jest zorganizować koncert, ponieważ jest to droższe. A jak wiemy, każdemu w dzisiejszych czasach zależy na oszczędzaniu. I tak została nas trójka. Nie wyobrażam sobie innego składu. Ja na pianinie i akordeonie, Mark na wiolonczeli, a Sveta jako wokalistka.

W skład waszego trio wchodzi Sveta Kudisz, Mark Kownacki i ty. Oglądając występ, można było bez problemu wyczuć połączenie między wami. Tak, jakbyście nawzajem znali swoje ruchy.

Czy kiedykolwiek miałaś tak, że nie potrzebowałaś pytać kogoś o to co zrobi, ani dawać jakichkolwiek sygnałów, ale po prostu wiedziałaś, jaki będzie następny ruch? Tak jest właśnie w naszym przypadku. Pamiętam moment, w którym Mark, aby dobrze wpasować się do piosenki, wykonał na wiolonczeli krótki, cichy dźwięk. Nie było to w żadnym stopniu zaplanowane i nie mógł przewidzieć, czy odpowiednio na to zareaguje. Ale właśnie o to chodziło. Zaufał mi, że podłapie jego rytm i odpowiem wyższym dźwiękiem.

Był również moment, w którym Sveta, śpiewając piosenkę o psie, na początku i końcu utworu, wydała dźwięk przypominający szczekanie.

Tak, zrobiła to na moją prośbę. W trakcie pisania melodii do tego wiersza, zapytałem ją, czy dałaby radę naśladować psa, żeby bardziej oddać klimat piosenki. Nie wiem, czy zauważyłaś, ale na początku był to bardzo cichy i niepewny odgłos, który symbolizował małego szczeniaczka, a na końcu utworu, gdy przerodził się on w dorosłego psa, był bardziej głośny i mocny.

Ciekawi mnie jeszcze jedna rzecz. Podczas waszego występu, zauważyłam, że dużo osób pochodzenia żydowskiego, których rozpoznawałam po charakterystycznym nakryciu głowy-jarmułce, płakało. Czyżby te wiersze dla dzieci miały w sobie ukryte głębsze znaczenie?

Nic z tych rzeczy. Chodzi o to, że Żydzi są bardzo uczuciowi. Emocje są dla nich bardzo ważne, są częścią ich kultury. Wiersze dla dzieci, przemienione w piosenki, przypomniały im o dzieciństwie, które już utracili. Takie wiersze często mają w sobie pewną nostalgię, urok, który sprawia, że człowiek zaczyna tęsknić za tym czego już nie ma. Wydaje mi się, że w tym jest duża różnica między Żydami a Niemcami. Kiedyś, gdy robiłem prawo jazdy w Niemczech, koło lusterka samochodu widniał napis: Podczas jazdy, nie poddawaj się emocjom. W żydowskim gronie takie motto z pewnością by nie przeszło.

Nawiązując jeszcze do emocji... Podczas prezentacji artystów, określiłeś Swete jako wokalistkę o mocach anielskich, jak i diabelskich. Co miałeś na myśli?

Zrobiłem to, ponieważ sama mnie o to poprosiła. Stwierdziła, że ma już dość bycia widzianą jedynie jako anioł. I uważam, że jest w tym prawda, ponieważ prawdziwy człowiek nie ma tylko dobrej, anielskiej natury, ale również tę bardziej mroczną. Po występie mi za to podziękowała. Wydaje mi się, że to ważne, ponieważ ogromnie trudno jest żyć, jeśli każdy dookoła ciebie oczekuje, że będziesz zachowywać się jak anioł. A jeśli nie jesteś aniołem, zawiodą się na tobie. To nie jest sprawiedliwe.

To naprawdę miłe z twojej strony. Czy na zakończenie chciałbyś jeszcze powiedzieć coś od siebie? Jakieś słowo, przesłanie?

Granie koncertu w Polsce, skąd pochodziła Kadia Mołodowska, było dla mnie szczególnym przeżyciem. Ponowne sprowadzenie jej twórczości do Polski jest czymś magicznym. Dużo osób mówi mi, że nie słyszało o niej wcześniej. A więc ten koncert był szansą, aby więcej ludzi odkryło jej twórczość i piękno, jakie przekazuje w swoich wierszach. Dzięki temu, ludzie będą mogli zachwycać się na nowo i odkrywać w sobie dzieci, którymi kiedyś byli.

Z Alanem Bernem rozmawiała Jagoda Burekowska

Redakcja tekstu: Agnieszka Soszka-Wójcińska