To nie jest kraj dla wolnych ludzi - Afganistan oczami oprawcy
Podczas gdy latem 2021 roku Amerykanie ewakuowali swoje wojska z Afganistanu, a zagraniczni dyplomaci w pośpiechu opuszczali Kabul, Ibrahim Nash'at – Egipcjanin, na co dzień mieszkający w Berlinie, udał się prosto do paszczy lwa - państwa przejętego przez Talibów. Państwa przeżywającego na nowo koszmar sprzed lat. Film Hollywoodgate, wyświetlony w ramach 21. edycji festiwalu Millennium Docs Against Gravity 2024, przedstawia narodziny nowego talibskiego reżimu, skupiając się przy tym na dowódcy talibskich sił powietrznych Afganistanu-Malawim Mansourze i jego żołnierzach.
O krok od śmierci - proces powstania Hollywoodgate
Reżyser dzięki szerokim kontaktom uzyskał bliski dostęp do Talibów, co pozwoliło mu na filmowanie ich życia dzień w dzień przez cały rok w świeżo przejętym przez nich Afganistanie. Tuż po przejęciu kontroli nad Afganistanem, Talibom zależało na uśpieniu czujności Zachodu, dlatego byli pozornie przyjaźnie nastawieni do obecności zagranicznych dziennikarzy w kraju. Tłumacz towarzyszący Ibrahimowi skontaktował go ze swoim kuzynem talibem, którego skierowano do pracy na lotnisku. Wspomniane lotnisko okazało się być lotniskiem wojskowym. To właśnie tam młody filmowiec po raz pierwszy spotkał się z nazwą Hollywoodgate. Ibrahim wykorzystał okazję, urzekł Talibów swoją obietnicą obiektywności kręconego przez siebie dokumentu. Wszystko miało być w nim pokazane „dokładnie tak jak jest naprawdę”. Reżyser nie chciał pozwolić, żeby świat zapomniał o Afganistanie. Chciał pokazać, kim są ludzie, którzy będą decydować o przyszłych losach jego mieszkańców. Jednak wszystko ma swoją cenę. Kręcenie filmu wiązało się z ogromnym narażeniem życia twórcy. Sam Ibrahim przyznał, że jego życie było na szali, zwłaszcza że Talibowie mogą być nieprzewidywalni. Jak podsumował:
„Każdego dnia miałem do czynienia z ludźmi, którzy spędzili cały swój czas na wojnie i byli obarczeni zespołem stresu pourazowego, co wiązało się z dużą impulsywnością. Nie znaliśmy kolejnego kroku, jaki mogliby wykonać. Nie wiedzieliśmy, co może się zdarzyć, więc trzeba było grać bezpiecznie […]. Codziennie z dnia na dzień musiałem powtarzać sobie, że dam radę, że jestem w stanie to zrobić i że trzeba to robić, bo strach, który ja przeżywałem, był niczym w porównaniu ze strachem i bólem Afgańczyków, który codziennie widziałem w ich oczach”.
Podczas seansu da się odczuć napięcie i poczucie zagrożenia, o którym wspomina reżyser, pomimo czasem pozornie swobodnej postawy nagrywanych bohaterów. Talibowie uśmiechają się do kamery, są radośni, opowiadają kawały, wydają się tacy jak my, póki nie odsłonią swojej prawdziwej twarzy, rzucając między sobą, że gdy film nie przypadnie im do gustu, po prostu pozbędą się reżysera.
Kraj bez kobiet
Film zawiera zaledwie kilka urywków, które rzucają światło na nową sytuację kobiet w Afganistanie: brutalnie bitych za nieposłuszeństwo, przechadzających się w niebieskich burkach ulicami Kabulu. Widzimy je, jak siedzą grupami na kabulskich ulicach i chodnikach, prawdopodobnie, błagając o jałmużnę po utracie możliwości utrzymania się, ze względu na wprowadzone przez Talibów restrykcje. Nowi przywódcy zapewniali, że tym razem będzie inaczej, że nie pozbawią ich praw, a świat im ślepo uwierzył. Na początku starali się przekonać do siebie społeczność międzynarodową, aż w końcu czar prysł. We wrześniu 2021 roku, gdy świat zamknął już oczy na tragedię Afganistanu, zezwolono na powrót do szkoły wyłącznie chłopcom, uniemożliwiając nastoletnim dziewczętom powrót do szkoły średniej. Z biegiem czasu afgańskim kobietom zakazano wstępu na uczelnie wyższe, pełnienia ważnych funkcji administracyjnych i pracy w sektorze organizacji pozarządowych. Zamknięto salony piękności, w większości należące do kobiet, a każde zdjęcie przedstawiające kobietę zostało zamazane. Afganki nie mogły już swobodnie poruszać się w przestrzeni publicznej. Jeśli chciały wyjść z domu, mogły to zrobić jedynie w towarzystwie męskiego opiekuna, tzw. „mahrama”.
Kobiety w Afganistanie ukazane są jako wymazane ze społeczeństwa, pozbawione praw i wolności, pozbawione życia. Oprawcy z pogardą śmieją się prosto do kamery z kobiet, które jeszcze zasilają siłę roboczą w państwie. Jak mówi sam Malawi Mansour: „długo nie popracują”.
Szariat, a co to?
Szariat z definicji to prawo normujące życie wyznawców islamu. Można by pomyśleć, że akurat islamscy fundamentaliści będą dogłębnie zaznajomieni z jego regułami. Nic bardziej mylnego. Podczas dyskusji na temat świeżo wprowadzonego prawa, jeden z Talibów ma nadzieję, że będzie ono zgodne z szariatem. Hollywoodgate szokuje tym, że jedni z największych fundamentalistów religijnych na świecie brutalnie egzekwują przestrzeganie szariatu, nie wiedząc do końca, na czym on polega. Jednocześnie wobec siebie samych są nadto łaskawi. Największym zaskoczeniem dla reżysera, było to, że uważani za purystów religijnych Talibowie pomijają modlitwy, podczas gdy na obywateli swojego kraju nakładają grzywny za brak udania się do meczetu na czas modlitwy. Okazuje się, że ważniejsze od zasad ich własnej religii, które tak silnie narzucają, ważniejsze jest dla nich polegnięcie w wojnie i zostanie uznanym za męczennika. Film ukazuje hipokryzję Talibów, którzy nie bacząc na zasady szariatu, żyją własnym życiem, podczas gdy Afgańczycy i Afganki są zmuszani do życia wedle reguł, które zostały siłą im narzucone.
Amerykańskie zabawki
Nieudolne i chaotyczne wycofanie się wojsk amerykańskich i sojuszników z Afganistanu było jedną z najlepszych rzeczy, jakie mogły się przytrafić jego nowym przywódcom. W Hollywoodgate zobaczymy magazyny pełne broni i leków, które z łatwością wpadają w ręce Talibów. Droga i nowoczesna broń z pewnością umocni reżim i posłuży mu jako narzędzie do zastraszania miejscowej ludności i siania terroru w regionie, a to wszystko dzięki zabawkom podarowanym przez Zachód.
Śmiech na sali
Momentami w sali kinowej rozbrzmiewał śmiech widzów, który nie do końca rozumiałam albo który nie do końca chciałam rozumieć. Szczególnie nie było mi do śmiechu, podczas gdy jeden z Talibów opowiadał mizoginistyczną historyjkę o tym, dlaczego kobiety bez burek są „nieczyste” i „brudne”. Jedyne, co czułam w tym momencie, to obrzydzenie, zarówno do oprawców, jak i po części do śmiejących się widzów, siedzących tuż obok mnie. Łatwo jest się śmiać z czegoś, co nas nie dotyczy, co wydaje się nam abstrakcyjne czy wręcz absurdalne jak na polskie realia. Jednak w moim odczuciu, wybierając się na taki seans, należy wykazać się wrażliwością i pamiętać o tym, że nie jest to ani film fabularny, ani gra, a losy prawdziwych ludzi, które rozgrywają się w prawdziwym kraju, przejętym przez religijnych fundamentalistów, którzy nie mają żadnej litości wobec tych, co nie zgadzają się z nowym stanem rzeczy.
Wolność jest luksusem
Wybierając się na seans Hollywoodgate, właśnie o tym powinniśmy pamiętać - wolność jest luksusem, na który nie każdy może sobie pozwolić. Gdy już w końcu to sobie uświadomimy, umożliwi nam to lepsze zrozumienie filmu Ibrahima Nash'ata. Wtedy na sali, zamiast śmiechu pojawi się empatia, współczucie i rażące poczucie niesprawiedliwości, aż w końcu za roześmianymi twarzami Talibów ujrzymy stłamszony, pełen cierpienia naród, dla którego wolność jest jedynie odległym marzeniem.
Projekcja miała miejsce podczas 21. edycji festiwalu Millennium Docs Against Gravity, który odbywał się stacjonarnie od 10 do 19 maja, oraz w formie online od 21 maja do 3 czerwca 2024 roku. Sekcja kina niemieckiego na fesitwalu została wsparta finansowo przez Fundację Współpracy Polsko-Niemieckiej.