Sen o Ameryce – Teksańczycy ze Śląska
1854 rok. 771 osób. 55 miejscowości Śląska Opolskiego. W ciągu dwóch miesięcy pierwsi Ślązacy wyruszyli do Teksasu w nadziei na lepsze życie. Zamiast ziemi obiecanej zastali tam pustynię z grzechotnikami, rewolwerowców i Komanczów. Mimo to do 1870 roku w Teksasie osiedliło się ponad 3470 osób z Górnego Śląska.
27 maja 2024 r. na Scenie Kameralnej Teatru Śląskiego w Katowicach miała miejsce śląska premiera reportażu „Miasteczko Panna Maria. Ślązacy na Dzikim Zachodzie” Ewy Winnickiej. Spotkanie z autorką w ramach cyklu „Nowe Książki” prowadził dramaturg Artur Pałyga, który w związku z poszukiwaniem inspiracji do spektaklu „Western” także odbył podróż do Teksasu.
Jak powiedział amerykański polityk Bob Wheeler, Teksas to nie kształt, to nie stan, to stan umysłu. Taki też obraz tego miejsca wyłania się z opowieści Ewy Winnickiej o pierwszej polskiej – śląskiej – osadzie w Ameryce. Ksiądz Leopold Moczygemba, planując kolonizację w 1854 roku, zaprosił Ślązaków na Dziki Zachód. Obiecał im lepsze życie niż to przepełnione biedą, które wiedli w swych rodzinnych stronach. 3 grudnia dwa statki przywiozły do portu w Galveston w Zatoce Meksykańskiej nowych osadników, których czekała jeszcze długa podróż w klimacie, jakiego wcześniej nie dane im było doświadczyć. Ale nie tylko pogoda nie była im przychylna – musieli mierzyć się także z żyjącymi po sąsiedzku Niemcami, Anglosasami i Komanczami. Przybyli założyli w Teksasie trzy osady – Panna Maria, Cestohowa i Kosciusko, niektórzy ruszyli dalej. I tak Ślązacy lub Polacy ze Śląska stali się Teksańczykami.
Ewa Winnicka, która studiowała amerykanistykę, opowiadała nie tylko o pierwszych polskich śląskich osadnikach, ale i o własnych przeżyciach i doświadczeniach w Teksasie oraz o Ameryce w ogóle. Zażartowała, że Teksas ma taką siłę oddziaływania, że gdyby spędziła tam więcej czasu, sama – choć unika jedzenia mięsa – poszłaby polować na sarny. Jej zdaniem zmitologizowana atmosfera grozy w Teksasie wcale się nie sprawdza. Mówiła też o teksańskiej mentalności – stosunku do pozwolenia na broń, z którą zdaniem Teksańczyków trzeba obchodzić się z szacunkiem - i o ich podejściu do polityki oraz emigrantów.
„Miasteczko Panna Maria. Ślązacy na Dzikim Zachodzie” to opowieść o Teksasie, o Ślązakach i o Polakach. Premierowe spotkanie z autorką miało szczególne znaczenie właśnie na Górnym Śląsku, gdzie kwestia tożsamości wciąż pozostaje wrażliwa. Autorka książki (tak samo jak autorka tego tekstu) urodziła się w Sosnowcu i dostrzega silne poczucie tożsamości Ślązaków. Ku rozczarowaniu wielu śląskich słuchaczy, potomkowie przybyłych osadników czują się przede wszystkim Teksańczykami, potem Amerykanami. Los wynagrodził cierpienia ich przodków i większość z nich jest bogata m.in. dzięki złożom ropy naftowej. Dziś już niewiele z nich mówi po – jak im się wydaje – polsku, a to czy ich przodkowie byli Polakami czy Ślązakami, zdaje się nie być dla nich tak istotne jak dla ludzi z zewnątrz.
Reportaż przenosi nas do gorącego i „niebezpiecznego” Teksasu, ukazując nie tylko znoje i trudy, z jakimi musieli się mierzyć Ślązacy, ale także losy ich potomków, wychowanych już w zupełnie innym spojrzeniu na świat. Autorka opowiada o Pannie Marii z dużą dozą zrozumienia zarówno dla przybyłych ze Śląska osadników, jak i dla tak odległej dla nich kultury Teksasu i całych Stanów Zjednoczonych. Spotkanie z pewnością zachęciło do przeczytania tych, którym jeszcze nie udało się sięgnąć po książkę, a ci, którzy zabrali swoje egzemplarze ze sobą mogli liczyć na autograf po zakończonym spotkaniu. Opowieść o śląskich Teksańczykach po prostu wciąga.
Kwerenda do książki została dofinansowana przez Fundację Współpracy Polsko-Niemieckiej.
Tekst: Patrycja Czyżowska
Redakcja: Agnieszka Soszka-Wójcińska