Rok 2050
Obecnie trwający kryzys klimatyczny ujawnia głęboko zakorzenioną hipokryzję Globalnej Północy. Europa puszy się jak paw, przedstawiając coraz to nowsze rozwiązania ekologiczne, jednocześnie po cichu znacznie przyczyniając się do zmian klimatu. Ile tak naprawdę mamy za uszami? Na to i inne pytania odpowiedziała doktor Małgorzata Krywult-Albańska i ekspertka ds. migracji Hannah Hayenn podczas seminarium Fundacji Otwarty Plan „Climate Migration as a Matter of Justice”, które odbyło się w dniach 13-14 czerwca w Krakowie.
Bolesna prawda
Przyjdzie taki dzień, w którym wszyscy będziemy uciekać przed konsekwencjami naszych własnych działań. Susze, ekstremalne temperatury, pożary, powodzie - to los, jaki zgotowaliśmy sobie sami. Pomimo wielu szczytów klimatycznych wciąż nie udało nam się rozwiązać problemu globalnego ocieplenia - obiecujemy dużo, ale w praktyce nasze obietnice wobec planety są puste. Jak maluje się nasza przyszłość? Czy jesteśmy w stanie powstrzymać globalne ocieplenie?
Podczas seminarium doktor Małgorzata Krywult-Albańska uświadomiła słuchaczom, że powstrzymanie globalnego ocieplenia jest niemożliwe. Jako ludzkość musimy oswoić się z myślą, że ocieplenie klimatu będzie nieodłączną częścią naszego życia na przestrzeni kolejnych lat. Możemy za to spróbować je spowolnić i odpowiednio przygotować się na jego konsekwencje. Szóstego lutego 2024 roku Komisja Europejska ogłosiła nowy cel redukcji emisji netto gazów cieplarnianych dla Unii Europejskiej. Zakłada on ograniczenie emisji CO2 do 2024 roku o 90% w porównaniu z rokiem 1990. Na pierwszy rzut oka całość brzmi pięknie. Europa ratuje świat, Europa świeci przykładem dla innych krajów. Otóż za tym pięknym planem stoi też bolesna prawda, której jako Europejczycy nie chcemy słyszeć.
Unia Europejska skutecznie wprowadza coraz to nowsze „zielone rozwiązania”, podczas gdy w tym samym czasie europejskie firmy przenoszą produkcję do krajów globalnego południa, tym samym przyczyniając się dalej do kryzysu klimatycznego. Otwieramy fabryki w krajach takich jak Indie czy Chiny, które, lekko mówiąc, nie do końca przestrzegają wyznaczonych przez Unię norm. Europa przymyka oko, póki zanieczyszczenie nie ma miejsca na jej terenie, a winą za nieustające emisje gazów cieplarnianych spowodowanych produkcją za oceanem obarcza wyłącznie konsumentów.
Ciche ofiary kryzysu klimatycznego
Termin "uchodźcy klimatyczni" został stworzony przez eksperta Programu Środowiskowego ONZ (UNEP), Essama El-Hinnawiego. Zdefiniował on uchodźców klimatycznych jako ludzi, którzy zostali "zmuszeni do opuszczenia swojego terenu zamieszkania, tymczasowo lub na stałe, z powodu warunków klimatycznych zagrażających ich życiu i zdrowiu”. Problem polega na tym, że termin "uchodźcy klimatyczni" nie jest oficjalnie uznawany w prawie międzynarodowym. Uchodźcy klimatyczni są cichą ofiarą obecnego kryzysu. Świat o nich zapomniał i nieprędko będzie chciał o nich usłyszeć. Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji szacuje, że do roku 2050 przybędzie od 44 do 216 milionów migrantów klimatycznych. Na ten moment osoby określane tym mianem nie mogą ubiegać się o status uchodźcy. Dlaczego? Kraje globalnej północy, do których będzie kierować się nowa fala migrantów, nie będą w stanie im pomóc finansowo. Jednak gdy już znacząco przyczyniamy się do niszczenia lokalnego ekosystemu innych państw, chyba powinniśmy wziąć odpowiedzialność za to, że przez nas ich kraje staną się niezdatne do życia.
Każdy z nas jest migrantem
Gdzie się urodziłeś? Gdzie urodzili się twoi rodzice? A gdzie twoi dziadkowie i pradziadkowie? Właśnie takie pytanie podczas seminarium zadała nam doktor Hayenn. Szybko zorientowaliśmy się, że każdy z nas w pewnym momencie swojego życia zmienił miejsce zamieszkania, czy to na okres tymczasowy, czy na stały. Rodziny niektórych z nas przybyły do Polski z krajów takich jak Litwa czy Ukraina.
Nasi przodkowie zostali przesiedleni w wyniku wojny, inni przyjechali do nieznanego im kraju za pracą. Miałam wrażenie, że to pozornie proste pytanie otworzyło każdemu z uczestników drzwi do głęboko skrywanej empatii. Obecnie w Europie panuje silne nastawienie antymigracyjne, co zdecydowanie potwierdzają wyniki ostatnich wyborów do Parlamentu Europejskiego. Gdy pomyślimy o naszej własnej rodzinie w kontekście migracji, nagle budujemy pewną więź z ludźmi, do których niestety wielu Europejczyków obecnie czuje pewnego rodzaju uprzedzenia. Prawda jest jedna - nigdy nie możemy przewidzieć tego, co się nam przytrafi. Kto wie, może i nam przyjdzie kiedyś uciekać z naszego własnego kraju? Wtedy zapewne będziemy liczyć na to, że ktoś otworzy przed nami granicę, że ktoś nam pomoże. Będziemy pełni nadziei, że w końcu wszystko wróci do normy i znów poczujemy się bezpiecznie. Jestem przekonana, że właśnie tak myśli większość z nas, ale dlaczego my mielibyśmy zasługiwać na przywilej bezpieczeństwa, a inni nie? Człowiek bez empatii jest pozbawiony człowieczeństwa.
Świat już nigdy nie będzie taki sam
Ignorując obecne zmiany klimatu, cicho zgadzamy się na wiele konsekwencji naszej bezczynności. Jak będzie wyglądać nasza nowa rzeczywistość? Przykładowo zagrożenie powodziowe będzie stawało się coraz wyższe. Planując najbliższe wakacje, radzę sprawdzić listę miejsc, które za kilkadziesiąt lat najprawdopodobniej znajdą się pod wodą. Przygotujmy się na to, że niektóre państwa po prostu przestaną istnieć. Do Europy zaczną przybywać nowe gatunki zwierząt, przynosząc ze sobą dotąd nieznane nam choroby. Temperatury na zewnątrz w końcu staną się nie do wytrzymania. Ceny żywności zaczną diametralnie rosnąć. Rosnące temperatury i ekstremalne zjawiska pogodowe, takie jak susze, powodzie i burze, będą niszczyć uprawy. Zmniejszy się produkcja i dostępność żywności, szczególnie w biedniejszych krajach, których gospodarka oparta jest na rolnictwie. Nastąpi klęska głodu. Czy takiej przyszłości właśnie chcemy? Odpowiedzmy sobie na to pytanie, zanim ponownie staniemy przed urną wyborczą. Od naszego głosu zależy przyszłość kolejnych pokoleń. Pora obudzić się, póki jeszcze nie jest za późno.
Wydarzenie było współfinansowane przez Fundację Współpracy Polsko-Niemieckiej.
Tekst: Aleksandra Leks
Redakcja: Agnieszka Soszka-Wójcińska