drukuj

Kupować kota w domku?

Dowiedziałam się o tym zjawisku, ponieważ rzuciłam psu piłkę w krzaki, a on znalazł szafę, w której mieszkały trzy koty. Stąd pomysł na warsztaty, na których młodzi ludzie zbudują domki dla kotów, będące estetyczną odpowiedzią na problem – opowiada Magdalena Wypusz, pomysłodawczyni i koordynatorka projektu Kotydż, w ramach którego studenci tworzą kryjówki dla kotów wolnożyjących.

Ma pani psa, ale zajęła się schronieniami dla kotów, dlaczego?

Psy miejskie bud nie potrzebują, a koty wolnożyjące są w dużo gorszej sytuacji.

Czym są koty wolnożyjące?

Częścią miejskiego ekosystemu. Spośród krajów europejskich, tylko w Polsce istnieje taki podmiot prawny, jak koty wolnożyjące, odróżniający je od kotów bezdomnych. Należy je chronić. Jeśli koty gdzieś zamieszkają to ani spółdzielnia, ani właściciel terenu nie ma prawa ich wygonić. Takie jest prawo.

A po co im domki, które stworzyli studenci architektury na warsztatach Kotydż?

Spółdzielnie mają problem z kotami wolnożyjącymi. Część mieszkańców wspomaga koty, a część z nimi walczy. Czasami ci drudzy podtruwają te zwierzęta. Ich najczęstszym argumentem jest to, że ich siedliska są brzydkie. Stąd pomysł na warsztaty, na których studenci zbudują domki dla kotów, które będą estetyczną odpowiedzią na problem.

Pierwsza edycja warsztatów odbyła się w 2018r. Czy domki nadal działają?

Tak. Można je znaleźć głównie na osiedlu Lecha w Poznaniu, ale są dość ukryte. Koty wolnożyjące zazwyczaj mieszkają w 3 miejscach: w krzakach, pod balkonami na osiedlach z wielkiej płyty albo przy śmietnikach.

Bardzo trudno je zauważyć. Ja dowiedziałam się o tym zjawisku, ponieważ rzuciłam psu piłkę w krzaki, a on znalazł szafę w której mieszkały trzy koty. Obok stała tabliczka, że to koty wolnożyjące, „proszę ich nie ruszać”. Był nawet wierszyk, aby dzieci ich nie molestowały. Zaczęłam się tym interesować, sprawdziłam w Internecie. Tak powstał pomysł na warsztaty.

W jaki sposób możemy pomóc kotom wolnożyjącym?

Wiele miast ma programy pomocowe. W Poznaniu funkcjonuje sieć karmicielek. Każda karmicielka dostaje karmę za darmo. Miasta starają się wspomagać takie inicjatywy. Takie systemy mają też Warszawa i Trójmiasto, a Łódź właśnie nad tym pracuje. Miasta gwarantują domki dla kotów, które wydają schroniska. Te kryjówki są jednak niepolecane. To standardowe boksy - mają najczęściej jedno wejście. Nie są przystosowane do kotów wolnożyjących, które walczą z innymi zwierzętami lub ludźmi. Muszą mieć drogę ucieczki, stąd w naszych domkach są dwa wyjścia.

A jak w projektowaniu domków dla kotów odnajdują się studenci architektury?

Studenci mają tendencję do budowania formą - bardzo ich interesują ciekawe kształty. Często idą na kompromis z funkcjonalnością. Ale po to są tutorzy, by pilnować, żeby tak się nie wydarzyło. Z kolei stolarze, którzy pomagają w robieniu domków, czuwają nad funkcjonalnością i bezpieczeństwem projektu. Dbają także o to, żeby budować zgodnie ze sztuką stolarską i żeby konstrukcje jak najdłużej wytrzymały.

Studentom bardzo podoba się, że w trakcie jednego tygodnia uczą się praktycznie całej drogi, którą będą pokonywać w swoim życiu zawodowym. Mają kontakt z klientem, zajmują się budżetem, harmonogramem, transportem. Wejście w życie zawodowe może być trochę łatwiejsze, bo wiedzą, czego się spodziewać.

W projekcie udział biorą studenci i studentki architektury i innych kierunków projektowych z Polski, Niemiec i Czech. Partnerem wydarzenia Kotydż była Fundacja Współpracy Polsko-Niemieckiej.

Estera Sikorska