drukuj

Słomiana zmiana

Strategia „oswajania rosyjskiego niedźwiedzia” zawiodła. Tym samym, kończy się epoka niemieckiej pacyfistycznej myśli politycznej. O tym, co ją zastąpi i kiedy, dyskutowali uczestnicy debaty „Niemcy porzucają iluzje o Rosji Putina, rewolucja w niemieckiej polityce bezpieczeństwa”.

Do czasu inwazji na Ukrainę, polityka Niemiec wobec Kremla opierała się na pobłażliwości i stabilizowaniu sytuacji, przez pogłębiającą się współzależność ekonomiczną. Nasz sąsiad zza Odry, wychodził z założenia, że Rosja w obawie o zachodnie inwestycje, nie będzie prowadzić agresywnej polityki względem państw ościennych. Obecna sytuacja pokazuje, że myślenie to było błędem, a chęć zwiększenia przez Putina wpływów w regionie, jest dla niego ważniejsza od interesów z Europą.

Przyszłość niemieckiej polityki była głównym tematem rozmowy przeprowadzonej z inicjatywy Forum Dialog Plus im. Andrzeja Godlewskiego, we współpracy z Fundacją ARS Republica, Fundacją Współpracy Polsko-Niemieckiej oraz Fundacją Konrada Adenauera w Polsce. W dyskusji wzięli udział prof. Jacek Czaputowicz, były minister spraw zagranicznych,  dr Krzysztof Rak – historyk, dyrektor Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej; dr. Kai-Olaf Lang – politolog,  ekspert niemieckiej Fundacji Nauka i Polityka (SWP). Moderatorem rozmowy był Marcin Antosiewicz, wykładowca Akademii Finansów i Biznesu Vistula.

Uczestnicy zgodnie uznali, że zmiana w niemieckiej polityce w zasadzie powinna nastąpić po aneksji Krymu, w roku 2014. Według nich, już wtedy wiadomym było, że Kreml jest nieobliczalny i nie liczy się ze zdaniem Zachodu. Do zerwania współpracy jednak nie doszło. Odwrotnie, Niemcy wróciły do postrzegania Ukrainy jako rosyjskiej sfery wpływów i rok później rozpoczęły budowę gazociągu Nord Stream 2. Dało to Putinowi kolejną szansę do szantażowania sąsiadów, a powściągliwa postawa Unii Europejskiej względem rosyjskich nadużyć została odczytana jako pozwolenie na stosowanie agresji.

Zdania uczestników co do tego, czy ostrzejszy sprzeciw Niemiec w 2014 faktycznie mógł uchronić Europę przed obecną wojną, były podzielone. Ważne jest jednak to, że czołowi niemieccy politycy przyznają się dziś do porażki. Jednym z nich jest były minister spraw zagranicznych, a obecnie prezydent Republiki Federalnej Niemiec, Frank-Walter Steinmeier.

 „Popieranie przeze mnie Nord Stream 2 było ewidentnym błędem. Trzymaliśmy się mostów, w które Rosja już nie wierzyła i przed którymi ostrzegali nas nasi partnerzy.”

Słowa głównego architekta niemieckiej polityki wschodniej, są niczym innym, jak publicznym biciem się w pierś. Ale nie idą za nimi żadne konkretne zmiany. Podobnie jak ostatnie zapowiedzi kanclerza Olafa Scholza, o przeznaczeniu 100 mld euro na poprawienie obronności państwa. Do dziś nie jest jasne, na co dokładnie środki te miałyby zostać przeznaczone. Eksperci oceniają, że był to, mający poprawić notowania, zabieg PR-owy kanclerza. W jak nieciekawej sytuacji jest Scholz, pokazuje przegrane głosowanie nad ustawą covidową.

Uczestnicy zgodzili się z tezą, że zmiana kursu niemieckiej polityki zagranicznej może trochę potrwać. Nie wiadomo, czy nastąpi to jeszcze w trakcie obecnego konfliktu na wschodzie. Jak dotąd Niemcy są nim ogłuszone i nie potrafią stanowczo opowiedzieć się po jednej ze stron. Biorąc pod uwagę zależność Niemiec od rosyjskiego gazu, nie jest to wcale dziwne. Berlin skupia się teraz na przyspieszeniu transformacji energetycznej kraju, która ma ochronić Niemców przed nadchodzącym kryzysem w tej części gospodarki, spowodowanym wojną.

Filip Karasiewicz