drukuj

Moniuszko mniej znany

Zależało nam, żeby pokazać Moniuszkę w różnych odsłonach twórczości sakralnej. Moim zdaniem jest ona najbardziej osobistą i stylistycznie czystą wypowiedzią artystyczną kompozytora, ponieważ te utwory pisał z potrzeby serca, nie na zamówienie. W związku z tym nie musiał stosować się do narzuconych standardów, stylów czy kanonów, które w tym czasie obowiązywały. To rzeczywiście piękne, bardzo poruszające kompozycje. – mówi prof. Andrzej Szadejko, organizator Festiwalu ORGANy PLUS+2022 WIOSNA: MONIUSZKO_150, z którym rozmawiała Nina Więcławska.

Festiwal Organy Plus odbywa się już od ośmiu lat. Jaka myśl przyświeca temu wydarzeniu? 

Fundamentem od początku była idea rekonstrukcji. Pomysł na Festiwal narodził się w 2013 roku, kiedy trwający od 2002 roku w Kościele Franciszkanów pw. Świętej Trójcy w Gdańsku ogromny projekt rekonstrukcji zabytkowych, manierystyczno-barokowych organów, doszedł do fazy, w której można było już organizować koncerty i częściowo korzystać z tego instrumentu. Stwierdziłem wtedy, że warto byłoby zorganizować festiwal, który odpowiada takiej idei w warstwie muzycznej.
Jego celem jest odtworzenie muzyki z okresu, który jest związany z czasem powstawania konkretnych instrumentów. Od początku główną rolę odgrywają wspomniane manierystyczno-barokowe organy z Kościoła Świętej Trójcy. Stylistyką obejmują koniec XVI wieku oraz wiek XVII i początek XVIII. Kolejnym instrumentem są organy neoromantyczne Eduarda Witteka w kościele Jana Bosko z przełomu XIX i XX wieku, co pozwoliło na rozszerzenie repertuaru, który chcieliśmy prezentować. Potem do programu festiwalowego włączyliśmy także organy w kościele św. Jana z 1760 roku. Na nich prezentujemy program w zgodzie z praktyką wykonawczą z okresu między II połową XVIII wieku, a I połową XIX wieku. W ten sposób mamy pretekst, by sięgać po repertuar środkowoeuropejski ze wszystkich epok aż do II wojny światowej.

W ostatnich latach rekonstruowano także organy we Wrocławiu czy Krakowie. Mimo tego festiwal corocznie odbywa się w Gdańsku. Dlaczego?
Po pierwsze, te instrumenty o których wspomniałem i które są naszym fundamentem były rekonstruowane w Gdańsku. To miasto od XVI wieku było liderem budownictwa organowego nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Po drugie, pochodzę z Gdańska, więc zależy mi na tym, żeby promować dziedzictwo i kulturę mojego miasta nie tylko w przestrzeni regionu czy kraju, ale też w przestrzeni międzynarodowej. Po trzecie nie jestem organizatorem wydarzeń w Krakowie czy Wrocławiu, choć nie wykluczam takiej możliwości w przyszłości, gdyż zapytania o tzw. franczyzę już się pojawiły.

W każdej edycji wybierany jest patron lub motyw przewodni festiwalu. W tym roku jest nim Stanisław Moniuszko – skąd taki pomysł?
Sprawa była bardzo prosta. W roku 2022 obchodzimy 150 rocznicę śmierci kompozytora. 3 lata temu miał miejsce rok moniuszkowski i organizowano wiele imprez z tym związanych, ale nie w Gdańsku. Stwierdziłem więc, że dobrze byłoby, żeby teraz jego twórczość wybrzmiała właśnie tutaj w sposób wyjątkowy.
3 lata temu byłem kuratorem festiwalu Moniuszko w Kościołach Warszawy na zaproszenie Teatru Wielkiego i Opery Narodowej. To wtedy przygotowując się do tego wydarzenia odkryłem, że twórczość sakralna Moniuszki jest bardzo obszerna, zróżnicowana i interesująca. Ponadto w trakcie tego wydarzenia okazało się, że wzbudza niesłychane emocje wśród publiczności. Pomyślałem, że warto także w Gdańsku zaprezentować te kompozycje, szczególnie z użyciem historycznych instrumentów, o stylistyce podobnej do tych, jakimi najprawdopodobniej dysponował  Moniuszko.

Moniuszko kojarzy się Polakom głównie jako twórca Halki, Strasznego Dworu, Prząśniczki. Jego muzyka sakralna może być dla niektórych dość sporym zaskoczeniem.

Stąd też pomysł na zrealizowanie tych czterech koncertów. Z początku była mowa o trzech, ale otrzymaliśmy dofinansowanie z Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej, dlatego też udało się doprowadzić do realizacji największego koncertu symfonicznego, który jest najbardziej kosztowny. Bardzo się z tego cieszę, ponieważ występy zespołu grającego na instrumentach romantycznych nie miały jeszcze miejsca na Pomorzu. Co ciekawe, w trakcie tego koncertu prezentowaliśmy kompozycje w nowych opracowaniach, opartych na materiałach źródłowych zrealizowanych przez Polskie Wydawnictwo Muzyczne w ramach programu Narodowe Dziedzictwo Muzyczne.
Zależało nam też, żeby pokazać Moniuszkę w różnych odsłonach twórczości sakralnej. Moim zdaniem jest ona jego najbardziej osobistą i najbardziej stylistycznie czystą wypowiedzią artystyczną, ponieważ te kompozycje pisał z potrzeby serca, nie na zamówienie. W związku z tym nie musiał stosować się do narzuconych standardów, stylów czy kanonów, które w tym czasie obowiązywały. To rzeczywiście piękne, bardzo poruszające kompozycje.

Program wydarzenia jest zachwycający, oprócz interesującego repertuaru mamy też różnorodnych artystów: śpiewaków, chór, organistów, orkiestrę symfoniczną…

To też ma ogromne znaczenie, skoro wykonania mają nawiązywać do tych historycznych. Zależy nam więc, żeby składy muzyków były odpowiednie - nie wielkie, a kameralne, ich instrumenty były właściwe, a utwory śpiewali ludzie młodzi, bo tak było w czasach Moniuszki. Mamy nadzieję, że ta muzyka będzie świeżością, odkryciem, niezwykłym doznaniem. Liczę, że podobnie jak 3 lata temu w Warszawie, tak i tu, w Gdańsku ludzie stwierdzą, że jest to wartościowa część kultury, nie tylko polskiej, ale też europejskiej. Stąd też zaangażowanie muzyków zagranicznych - z Niemiec i Litwy. W większości utwory są napisane po łacinie, a zatem dostępne nie tylko dla Polaków, ale także dla wykonawców i odbiorców z innych państw.

A dlaczego zostali wybrani reprezentanci właśnie tych krajów: Polski, Niemiec i Litwy?

Wpadłem na ten pomysł realizując równolegle z Instytutem Adama Mickiewicza projekt pod nazwą Moniuszko_150, prezentujący twórczość kompozytora w krajach, z którymi było związane jego życie. Moniuszko uczył się w Berlinie, tam zresztą powstały jego pierwsze kompozycje i tam wydano je po raz pierwszy. Później powrócił do Wilna, gdzie przez długi czas był praktykującym muzykiem - organistą kościelnym. Zorganizował orkiestrę, chór, wykonywał i stworzył m.in. Litanie Ostrobramskie.   

Do kogo skierowany jest festiwal?

Przede wszystkim do melomanów zainteresowanych muzyką dawną. Drugą grupę stanowią osoby zafascynowane kulturą Pomorza i Gdańska, bo przecież nawiązujemy do historii i tradycji tego miasta. Bardzo ciekawe jest to, że w Kościele pw. Świętej Trójcy tradycja koncertów istniała już dużo, dużo wcześniej, tak samo w Kościele św. Jana, dlatego promujemy te miejsca. Szczególnie pierwsze z nich to prawdziwa perełka. Nie chodzi tu tylko o sam instrument, ale też architekturę, akustykę wnętrza – to coś niebywałego, prawdziwy ewenement. Ogromnie mnie cieszy, że coraz więcej ludzi dociera do tego kościoła i znajduje te fantastyczne organy, zapierające dech w piersiach. Jeśli ktoś chce usłyszeć i poczuć jak kiedyś brzmiała muzyka, powinien przyjść do Kościoła Świętej Trójcy.

Nina Więcławska