drukuj

Żmudna droga do wolności – recenzja opery „Fidelio”

Miłość napotykająca liczne przeszkody to popularny temat utworów literackich i muzycznych pojawiający się nieustannie już od starożytności. Wydawać by się więc mogło, że opera oparta na motywach: rozłąki zakochanych, fałszywych oskarżeń czy zagrożenia życia nie może już niczym zaskoczyć. A jednak „Fidelio” trzyma widzów w napięciu do opadnięcia kurtyny albo i nawet dłużej…

 

10 września 2021 roku w Operze Bałtyckiej w Gdańsku odbyła się premiera opery „Fidelio” z muzyką najmłodszego z tzw. klasyków wiedeńskich, czyli Ludwiga van Beethovena. Publiczność, przez wprowadzone restrykcje związane z pandemią koronawirusa, musiała czekać na spektakl rok. Pierwotnie miał bowiem zostać zaprezentowany w październiku 2020 roku. Chciano wtedy symbolicznie upamiętnić: stulecie zaślubin Polski z morzem, czterdziestą rocznicę narodzin Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność” i początek transformacji ustrojowej w naszym kraju oraz trzydziestolecie zjednoczenia Niemiec. Miejsce wystawienia sztuki w reżyserii Michaela Sturma również nie było przypadkowe. Opera o bezgranicznej miłości małżeńskiej i walce o odzyskanie wolności nie pasuje nigdzie indziej, tak jak do Gdańska – Miasta Wolności i „Solidarności”.

 

Libretto „Fidelia” opowiada historię związku małżeńskiego tworzonego przez Leonorę (Katarzyna Wietrzny) i Florestana (Tomasz Kuk), którzy mieszkają w okolicy hiszpańskiej Sewilli. Niestety, nie jest im dane cieszyć się długo swą obecnością. Gdy Florestan zostaje niesłusznie wtrącony do lochu za wyjawienie nadużyć, jakich dopuścił się mściwy naczelnik więzienia Don Pizzaro (Artur Janda), zrozpaczona żona za wszelką cenę próbuje pomóc ukochanemu. Nie godzi się, aby za powiedzenie prawdy piętnowano jak za zbrodnię. To kobieta, która dla sprawy nie cofnie się przed niczym. Jest w stanie ponieść najwyższe ryzyko w imię ocalenia męża i triumfu sprawiedliwości, zamiast biernie podporządkowywać się rozkazom władzy. Postawa małżeństwa nawiązuje do działań francuskich republikanów sprzeciwiających się tyranii monarchii i despotycznym rządom (pierwsza oryginalna wersja „Fidelia” powstała w 1805 roku, czyli krótko po zakończeniu rewolucji francuskiej). 

 

Do czego posunie się osamotniona żona, by dowiedzieć się, co dzieje się z jej mężem, którego nie widziała od dwóch lat? Do bardzo ryzykownego fortelu! Leonora przebiera się za młodego mężczyznę i odtąd staje się młodszym pracownikiem więzienia o imieniu Fidelio, co ma pomóc jej w dostaniu się do Florestana. Szybko zdobywa przychylność przełożonego Rocco (Łukasz Konieczny) będącego dozorcą więzienia i ojcem Marceliny (Ewa Tracz), która od pierwszego wejrzenia zakochuje się w nowym „podwładnym” taty.

 

Obciążająca psychicznie praca, ciągła troska o umierającego z głodu w lochu męża oraz niespodziewana zalotniczka… Wydaje się, że to zbyt wiele spraw w tak krótkim czasie jak na jedną osobę! Ale Fidelio (a raczej Leonora) nie jest bohaterem antycznej tragedii poddanym z góry narzuconemu przeznaczeniu i nadprzyrodzonym siłom, lecz wolną osobą gotową do działania i ponoszenia konsekwencji za własne czyny. Postanawia więc zrobić wszystko, by dotrzeć do męża, nawet jeśli miałoby być to ich pożegnanie. „Godzi się też na ślub” z Marceliną, lecz najpierw zamierza zejść do lochów. W końcu udaje mu się namówić niczego nieświadomego Rocco i schodzą razem do podziemi. Niestety, jak się później okazuje, mają do wykonania straszne zadanie. Z rozkazu Don Pizzaro muszą wykopać grób dla Florestana, który ma wkrótce zginąć z rąk wrogiego mu naczelnika więzienia.

 

Czy Fidelio jest w stanie bezemocjonalnie wykopać dół i nie zdradzić przy tym prawdziwej tożsamości? Czy siła małżeńskiej miłości skruszy niewolnicze kajdany? A może nagły przyjazd ministra Don Fernando (Piotr Lempa) przyniesie więźniowi wybawienie? O tym, czy dobro uosabiane przez mniejszość jest w stanie zwyciężyć ze złem propagowanym przez większość, widzowie dowiedzą się pod koniec opery.

„Fidelio” to tzw. opera zaangażowana, ponieważ jej tematyka opiera się na uniwersalnych, ponadczasowych ideach dotyczących niemalże każdego człowieka. Należą do nich m.in. miłość, wierność, wolność, walka dobra ze złem. Wersja stworzona przez reżysera Michaela Sturmę opowiada dodatkowo o tych wartościach w kontekście historii Polski i Niemiec. Gdy wydaje się, że czas opery dobiegł końca, niespodziewanie część bohaterów wciela się w nowe role. Na scenie pojawiają się aktorzy przebrani za: pracownika stoczni gdańskiej, sprzątaczkę, milicjanta, Wojciecha Jaruzelskiego, a nawet papieża Jana Pawła II. Na dużym ekranie w tle sceny widać natomiast Lecha Wałęsę, protestujących członków „Solidarności” oraz osoby zaangażowane w burzenie muru berlińskiego. I choć można dostrzec tutaj analogię, pomiędzy tymi kluczowymi wydarzeniami z przeszłości a operą „Fidelio”, w rozumieniu wolności, innowacja ta spotkała się ze zróżnicowanym odbiorem.

 

Niektórzy widzowie zdziwili się „przedłużeniem” opery w tak nowoczesny sposób. Inni docenili kreatywność reżysera oraz odwołanie się do miejscowego kontekstu i historii Gdańska postrzeganego jako miasto wolności. Według mnie sam pomysł przypomnienia strajków robotników, trudów życia w ustroju komunistycznym, stanu wojennego i obrad Okrągłego Stołu był dobry, ponieważ urealnił i wzmocnił przekaz, iż dobro może wygrać ze złem. Moim zdaniem brakowało jednak wyraźniejszego wprowadzenia do tych scen. Nagłe przebranie się bohaterów „Fidelia” i wcielenie w nowe postaci wywołało niepotrzebny chaos i zdezorientowanie u części publiczności.

 

Na pochwałę zasługują śpiew chóru i gra orkiestry Opery Bałtyckiej w Gdańsku oraz zaangażowanie w odgrywane role nie tylko zawodowych aktorów, ale również młodszych uczniów Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej I i II stopnia im. Feliksa Nowowiejskiego w Gdańsku. Głosy damskie i męskie, oszczędna scenografia, skromne kostiumy, a także nieliczne efekty specjalne, np. w postaci imitacji ogniska do palenia książek znanych autorów, korespondowały odpowiednio z tematyką opery, której akcja toczy się głównie w ciemnym więzieniu. Pozytywnie oceniam również wplecenie do oryginalnego tekstu fragmentów m.in. Biblii, „Pana Tadeusza”, „Raju Utraconego” oraz opowiadań Tadeusza Borowskiego o holocauście, które dodatkowo podkreśliły najważniejsze przesłanie „Fidelia” - miłość i poświęcenie to potężne siły mogące wyznaczyć drogę zarówno do wolności fizycznej, jak i psychicznej.

Projekt został dofinansowany ze środków Miasta Gdańska oraz Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej.

 

Autorka tekstu: Karolina Laskowska