drukuj

W dobie specjalizacji

Polskę obwarowują ograniczenia, które narzuciliśmy sobie sami. Podobnie zresztą jak Europę. W pierwszym przypadku granice w dużej mierze wyznaczają kompleksy, w drugim natomiast - dążenie do perfekcjonizmu, skutkujące powolnym działaniem. Czy to możliwe, że reszta świata prześcignęła Stary Kontynent technologicznie, chociaż wcale nie dysponowała lepszymi środkami? Czy wina leży po naszej stronie?

 

W trakcie debaty poświęconej szansom Europy na osiągnięcie pozycji lidera cyfryzacji w dobie lockdownu, eksperci starali się objaśnić odbiorcom przyczyny tego nierównego rozkładu sił. Aby poszerzyć punkt widzenia, do dyskusji online zaproszono przedstawicieli wielu dziedzin: ekonomistę Konrada Popławskiego, posła Marcina Kierwińskiego oraz Andrzeja Soldatego -  prezesa zarządu Fundacji Platforma Przemysłu Przyszłości. Dzięki nagranym uprzednio materiałom, w spotkaniu wirtualnie mogli wziąć udział także profesor Marta Götz, badająca wpływ Przemysłu 4.0 na inwestycje zagraniczne oraz doktor Philipp Meyer.

 

Cel: cyfryzacja.

 

Zdaje się, że cała Europa obrała go zbyt późno, a Grupa Wyszehradzka - w szczególności. W trakcie rozmowy profesor Marta Götz podkreśliła, że Polska zajmuje 23. miejsce w opublikowanym przez Komisję Europejską tegorocznym rankingu zaawansowania cyfrowego Europy. Składa się na nie między innymi poziom łączności, usługi i użyte w procesach technologie oraz kapitał ludzki.

Dlaczego przedsiębiorcy nie decydują się na wdrażanie nowoczesnych rozwiązań? Według ekspertów brakuje im nie tylko zachęty i wsparcia finansowego ze strony rządu, te bowiem pojawiają się coraz częściej. Problemem okazuje się być strefa komfortu, w której tkwią handlowcy, przyzwyczajeni do konkretnych mechanizmów działania. Wielu z nich nadal nie rozumie, że Przemysł 4.0 to coś więcej, niż nowinki technologiczne - to przede wszystkim zmiana modeli biznesowych. Przywykli do tych, które nastawione są na spełnianie wymagań wielkich, zagranicznych koncernów, i gdzie wytwarzane przez nich produkty stanowią siłę napędową gigantów.

Doktor Philipp Meyer opowiedział uczestnikom o tym, jak ważna jest w Chinach różnorodność i innowacja. W Europie wciąż ich brak. W polskim przemyśle dominuje przekonanie, że skoro coś się sprawdza, to nie wymaga reform. Tym bardziej, że digitalizacja niesie ze sobą ryzyko poniesienia dodatkowych kosztów. Dlatego opieramy się na przestarzałych programach finansowo-rozliczeniowych, wielu usług wciąż nie jesteśmy w stanie sprawnie wykonać drogą elektroniczną, a ponadto brak nam zaufania do sieci 5G.

W 2020 roku znaleźliśmy się jednak w sytuacji, kiedy wszystkie wymienione wyżej działania przestają być kwestią wyboru, a stają się koniecznością. Rzeczoznawcy biją na alarm: pandemia wszystko przyspieszyła. Najwyższy czas przystosować się do obecnych realiów.

 

Krok pierwszy: specjalizacja.

 

- Cyfryzacja nie jest złotym grallem. Najpierw musimy się wyspecjalizować - tłumaczył Konrad Popławski, powołując się między innymi na Koreę Południową, która jako pierwsza ukierunkowała swoje działania na elektrotechnikę. Ale na niej nie koniec. Europejskie kraje, które przewyższają Polskę pod względem cyfrowego zaawansowania to właśnie te, które obrały konkretną specjalizację gospodarczą. W Niemczech na przykład jest to przemysł motoryzacyjny, a w Skandynawii, znajdującej się od lat w ścisłej czołówce rankingu, branża edukacyjna i fińska Nokia. Wynika stąd, że to nie cyfryzacja ma napędzać działanie pozostałych biznesów: jest dokładnie odwrotnie.

Eksperci zaproponowali konkretną drogę, którą mogłaby obrać Polska: Firmy IT to coś, czego nie musimy się wstydzić. Jesteśmy jednym z liderów w kwestiach programistycznych i na rynku gier komputerowych - zauważył Marcin Kierwiński. A Konrad Popławski, oprócz aprobaty dla polskich informatyków, zaznaczył ogromną wagę procesów edukacyjnych: Edukacja jest bardzo ważna w Przemyśle 4.0. Chlubimy się naszym sektorem gier, więc może warto byłoby zająć się tworzeniem symulatorów edukacyjnych? Nic lepiej nie nauczy biznesu. Być może Wiedźmin ma realną szansę wspomóc pośrednio proces polskiej cyfryzacji - nie może jednak działać w pojedynkę.

 

Krok drugi: współpraca.

 

Rozwój gospodarczy Chin w ostatnich dekadach opierał się w dużej mierze na pozyskiwaniu nowych rynków zagranicznych. Działaniom tym przyświecały różne cele: czasami chodziło o dostęp do surowców, poszerzenie możliwości eksportowych lub umniejszenie pozycji Stanów Zjednoczonych w danym regionie. Niezależnie od intencji rozumiano jednak, że nie da się zbudować światowej potęgi gospodarczej w oderwaniu od innych jej podmiotów. Jak natomiast wygląda postawa Grupy Wyszehradzkiej? Trafnie skomentowała ją Marta Götz:  Dużo mówi się o potrzebie wspólnego działania, póki co pozostaje ona jednak w sferze deklaracji i obietnic, życzeń. Jesteśmy konkurentami, ciągle walczymy między sobą o inwestorów. Na domiar złego Polska prowadzi politykę, która coraz bardziej oddala ją od możliwości pozyskania funduszy unijnych. W Europie Środkowo-Wschodniej mamy do czynienia jedynie z uzależnieniem od silniejszych gospodarek - brak nam relacji opartych na czystym partnerstwie.

Współpraca potrzebna jest nie tylko na poziomie międzynarodowym, ale także wewnętrznym. Podczas debaty ze strony prowadzącego padła hipoteza, zgodnie z którą Chiny wygrywają wyścig technologiczny dzięki koncernowi Huawei, działającemu na dużo większą skalę, niż firmy europejskie. Sprostował ją Konrad Popławski: Fińska Nokia nie jest o wiele mniejsza, udziały rynkowe tych firm są bardzo zbliżone. Huawei może jednak liczyć na duże subsydia chińskich banków komercyjnych. Czy mamy szansę wygrać, kiedy my nie dofinansowujemy swojego biznesu, a Chińczycy robią to na ogromną skalę? Trudno się nie zgodzić: jeśli władze państw nie zadbają o narodowe osiągnięcia, zainteresowanie nimi w innych częściach świata automatycznie zmaleje.

 

Rezultat: poza podium.

 

Chociaż powyższa sugestia nie napawa optymizmem, Europa wciąż jest w stanie przynajmniej częściowo odrobić straty. Jednak wymaga to od nas wszystkich olbrzymiej mobilizacji. Optymistyczną nutę wprowadził do rozważań Andrzej Soldaty, porównując liczbę aktywistów swojej fundacji, wspomagającej proces cyfryzacji biznesu, z czasów przed i post pandemicznych: Od marca obserwujemy dynamiczny wzrost zainteresowania transformacją. Na początku działalności mieliśmy kilka tysięcy interesariuszy miesięcznie, teraz jest ich około 30 tysięcy. Są osoby, które rozumieją potrzebę zmian. Ale jeśli mamy stać się liderem, lub przynajmniej stanąć obok niego na podium, potrzebujemy ich więcej.

 

*

 

Debata odbyła się w ramach projektu FORUM Dialog+ imienia Andrzeja Godlewskiego. Jest kolejną z cyklu rozmową z ekspertami na temat wyzwań, które stoją przed Polską w dynamicznie zmieniającym się świecie. W rolę prowadzącego ponownie wcielił się Marcin Antosiewicz, a wydarzenie wsparła Fundacja Współpracy Polsko-Niemieckiej, Stowarzyszenie Ars Republica oraz Fundacja Konrada Adenauera. Spotkania online mają formę interaktywną, dlatego organizatorzy zachęcają widzów do czynnego udziału w dyskusjach i zadawania pytań.

 

Anna Tomaszewska