drukuj

Historia pewnego uchodźcy

Woda ma kolor czerwony. Jest bardzo ciemno. Pod powierzchnią znajduje się mężczyzna. Ta tajemnicza scena otwiera drzwi do świata filmu „Berlin Alexanderplatz” w reżyserii Burhana Qurbaniego. Utwór przedstawia losy Francisa (Walket Bungue), czarnoskórego uchodźcy z kontynentu afrykańskiego, który zanurza się w mrocznym świecie Berlina, w podziemiu wypełnionym kokainą, dziwkami i przestępstwami.

Fabuła filmu prowadzi widza przez pięć części: obóz dla uchodźców, znajomość z Reinholdem, utrata lewej ręki, poznanie prostytutki Mietze, morderstwo i więzienie. Główny bohater to wysoki, silny mężczyzna. Jest impulsywny, zaradny, ale zagubiony. Szybko się uczy. Jego wrażliwość często budzi w nim sprzeciw względem niemoralnych propozycji, ale nie posiada silnej woli, dlatego łatwo ulega wpływom i manipulacji.  Przybywa do Berlina z nadzieją, że odetnie się od pełnego grzechów życia. Pracuje w kopalni, mieszka w paskudnych warunkach z innymi uchodźcami. Nie posiada żadnych papierów. Jest uziemiony. Na jego drodze staje sutener Reinhold- człowiek o wielu twarzach. Przekonuje Francisa, by zaczął pracować dla niego jako diler narkotyków. W zamian obiecuje Afrykańczykowi niemiecki paszport. Mężczyźni zaprzyjaźniają się, choć ich role przybierają toksyczny wyraz. Reinhold wykorzystuje naiwność i jałową osobowość Francisa. Gdy Francis spotyka Mieze (Jella Haase), zakochuje się w niej. Wkrótce spodziewają się dziecka. Przyjaźń z Reinholdem schodzi na dalszy plan, a ten czuje się zlekceważony. W konsekwencji Francis musi zapłacić wysoką cenę.

Obejrzałam film, którego sceny wydały mi się niespójne. Myślałam, że Francis zgodził się pracować dla Reinholda, gdy spędził u niego noc. Okazuje się jednak, że dopiero potem podejmuje decyzję. Podobnie było w momencie spotkania Reinholda z Mietze. Scena kończy się niejednoznacznie, a chwilę potem Mietze wpada w szał przy Francisie, krzycząc, że muszą uciec od Reinholda, bo jest nienormalny. Być może niespójność wynika z faktu, iż utwór oparto o powieść o tym samym tytule, napisaną przez Alfreda Doblina w 1929 roku. Nowoczesne opracowanie fabuły opiera się raczej na próbie artystycznego wyrażenia reżysera, aniżeli wiernym przekazie historii z książki. Czułam, że w świetle teraźniejszej rzeczywistości człowiek inaczej przystosowuje się do obcego otoczenia niż Francis. Główny bohater, pomimo wielu bolesnych wydarzeń, pozostaje taki sam. Wydaje się, jakby nieszczęście nie miało wpływu na jego charakter lub reakcje, co psychologicznie jest mało prawdopodobne. Francis nie uczy się siły ani wiary w siebie. Nie zauważa niebezpieczeństwa ze strony Reinholda. Nie wypracowuje własnej osobowości. Przez cały film odczuwam jego naiwność i niedecyzyjność.  

Najbardziej zaintrygowała mnie postać Reinholda, w którą wcielił się Albretch Schuch. Od samego początku rzuca się w oczy jego „inność”. Zachowuje się niekonwencjonalnie, trochę nienormalnie. Przez większość czasu trzyma rękę opartą o lewy bok, chodzi przygarbiony. Jego ruchy przypominają starca, choć wygląda na trzydzieści kilka lat. Ciągle zmienia partnerki, niemal codziennie pojawia się w burdelu. Odznacza się zdolnością do manipulacji. Przygarnia Francisa z obozu uchodźców, otwierając mu drogę do bogactwa. Z jednej strony jego gesty, wypowiedzi sugerują, iż traktuje czarnoskórego bohatera jak swoją własność. Z drugiej można odnieść wrażenie, że zaczyna darzyć go miłością, która zmienia się w nienawiść, gdy Francis zaczyna funkcjonować samodzielnie. Widoczne jest to podczas napadu na sklep jubilerski. Zmuszony do rabunku Francis próbuje odejść w trakcie akcji. Coś jednak zatrzymuje go na ulicy, być może poczucie długu względem Reinholda. Chwilę później Reinhold wyrzuca Francisa z samochodu podczas jazdy, a ten wpada pod koła innego pojazdu. W efekcie lekarze amputują mu lewą rękę. Zaskakujące jest, że mimo tak bolesnych skutków główny bohater wybacza niezrównoważonemu przyjacielowi.

„Berlin Alexanderplatz” to historia o mężczyźnie, który chciał stanąć po stronie dobra, ale zły świat skutecznie go od tego odciągnął. To film antyutopijny, gdzie bohater opada na samo dno, tracąc niemal wszystko. Choć ostatnia scena wprowadza radosny początek życia Francisa po wyjściu z więzienia, niełatwo wymazać wrażenia zepsucia tego świata i smutku, kreowane od samego początku.

Zuzanna Gabrel