drukuj

Bytom pamięta o Beuthen

Czym jest bima? Jak wygląda aron ha-kodesz? Do czego służy parochet? I jak wygląda przeszłość miasta, które – dziś kojarzone ze skutkami wieloletniej gospodarki rabunkowej i kryzysem demograficznym – niegdyś tętniło życiem, przyciągając do siebie tysiącami miejsc pracy?

 

Na te pytania i wiele innych możemy znaleźć odpowiedź, odwiedzając wystawę „Ślad pokoleń. Od synagogi do Żydowskiego Domu Modlitwy” w Muzeum Górnośląskim na terenie Bytomia, której kuratorką jest dr Joanna Lusek. Jej uroczyste otwarcie odbyło się 5 listopada 2021 r.

Jeśli zajrzymy do raportów Głównego Urzędu Statystycznego, zauważymy, że mieszkańców Bytomia nieustannie ubywa. Zgodnie z danymi GUS, pomiędzy 31 grudnia 2019 r. a tą samą datą w roku następnym, ich liczba zmalała o 2008 osób. Podobnie rzecz miała się między rokiem 2019 a 2018 (ubyło ich wtedy 1532) oraz 2018 a 2017, kiedy to Bytom stracił 1599 mieszkańców. Nie zostały jeszcze zaprezentowane zestawienia za rok 2021, trudno jednak oczekiwać, aby trend nagle zmienił się na zwyżkowy. Ich prawdziwość możemy zaobserwować gołym okiem. Przechadzając się po centrum miasta, w oczy rzucają się opustoszałe ulice i niszczejące, przepiękne niegdyś budynki. O ich dewastacji i kryzysie demograficznym Bytomia rozpisują się nawet zagraniczne media. Podobno w mroczne podwórka lepiej nie zapuszczać się bez wyraźnej potrzeby. A jak było kiedyś?

Śladem pokoleń

Przyglądając się bytomskim kamienicom, nietrudno odnaleźć w ich sylwetkach ślady dawnego blasku – czasu prosperity, kiedy to Bytom był tętniącym życiem, wielokulturowym „Małym Wiedniem” (jak określano go m.in. ze względu na wyraźną reprezentację stylu secesyjnego w tutejszej architekturze), miastem-wizytówką Górnego Śląska, zamieszkanym nie tylko przez Polaków, ale i Niemców, Czechów oraz Żydów. To właśnie historii oraz spuściźnie tych ostatnich poświęcona jest wystawa „Ślad pokoleń”, podczas której możemy zagłębić się w fascynującą opowieść o epoce, która – chociaż miniona – wciąż trwa w sposób metaforyczny, dzięki zgromadzonym artefaktom, pamięci ostatnich świadków oraz pracy muzealników i badaczy.

Gdzie sacrum spotyka się z profanum

Pomimo że trzon wystawy stanowią przedmioty przekazane Muzeum Górnośląskiemu przez Żydowski Dom Modlitwy w Bytomiu zlikwidowany w 2017 r., „Ślad pokoleń” nie opiera się jedynie na pamiątkach dotyczących sfery sacrum. Jak podkreślają organizatorzy, zamieszkująca miasto społeczność żydowska aktywnie uczestniczyła w jego ówczesnym życiu społeczno-gospodarczym, nierzadko inicjując liczne przedsięwzięcia o charakterze oświatowym i charytatywnym. Kupcy, społecznicy, samorządowcy, działacze, intelektualiści – każdy z nich odcisnął swój ślad na opowieści o jednym z najstarszych miast historycznego Górnego Śląska. A jest to historia obfitująca w różnorodne narracje i konteksty, naznaczona najtragiczniejszymi wydarzeniami, jakie przyniósł XX w.

Wystawę odwiedzam na dwa dni przed 83. rocznicą nocy kryształowej. Wtedy to, podczas nazistowskiego pogromu, Bytom utracił jeden z najpiękniejszych, a przy tym najistotniejszych budynków sakralnych miasta. Wzniesiona w latach 1868-1869 w stylu mauretańskim, monumentalna bytomska synagoga przy Friedrich Wilhelm Ring (obecnie plac Grunwaldzki) została doszczętnie spalona. W 2007 r. byłe miejsce kultu oznaczono tablicą pamiątkową, przy której co roku symbolicznie honoruje się pamięć ofiar, składając kwiaty. Jak podają źródła, tej nocy naziści aresztowali ponad 370 bytomskich żydów oraz zdemolowali należącą do nich własność, w tym 70 sklepów.

Błędem jest jednak zakładać, że dzieje tej społeczności na terenie miasta kończą się na okresie II wojny światowej. Czas wojny i Zagłady stanowił kres pewnej epoki, jak również początek nowej. Żydzi, którym udało się przetrwać, a zdecydowali się na powrót do Bytomia po wojnie, wspólnymi siłami odbudowywali miasto, jak również swoje życie. Owocem ich pracy był m.in. dawny Żydowski Dom Modlitwy, z którego to pochodzi wiele ksiąg religijnych oraz judaików pozostających w zbiorach Muzeum, aktualnie dostępnych dla zwiedzających w ramach wystawy. Liczne materiały w językach jidysz, hebrajskim oraz ladino (język żydowski powstały jako dialekt języka hiszpańskiego), obejmują księgi modlitewne, woluminy oraz prywatne notatki dawnych właścicieli, często opatrzone ich pieczęciami własnościowymi.

Zanurzyć się w dwóch światach

Niezwykle ciekawym artefaktem jest z pewnością aron ha-kodesz (w języku hebrajskim „święta arka”), w synagodze jeden z najważniejszych elementów wyposażenia głównej sali modlitwy – szafa ołtarzowa w postaci ozdobnej, drewnianej skrzyni, służąca przechowywaniu zwojów Tory. Sam aron ha-kodesz przysłaniany jest parochetem – zasłoną zdejmowaną podczas modlitw, której kolor jest zależny od dnia miesiąca w kalendarzu żydowskim. Poza wyżej wymienionymi, dla zwiedzających udostępniono także bimę (otoczone balustradą podwyższenie w centrum świątyni, z którego odczytywane są święte pisma), jak również amud – pulpit kantora (wokalisty oratoryjnego towarzyszącego rabinowi), z którego prowadzone są niektóre modlitwy. Nie brak również innych, drobniejszych przedmiotów, takich jak wspomniane już pieczęcie, mezuzy, tality czy menory, a nawet… plakaty kinowe z lat 60. XX w. i księgi gospodarcze, przypominające o codzienności tych, dla których powojenny Bytom pozostał „domem na całe życie”, jak określają to twórcy ekspozycji.

Wystawę uzupełniają fragmenty filmu dokumentalnego w reżyserii Alicji Schatton, „Dwa światy. Od synagogi do Żydowskiego Domu Modlitwy w Bytomiu”, a także inne materiały audiowizualne, umożliwiające odbiorcom pełniejsze zrozumienie kontekstu kulturowego oraz historycznego prezentowanych archiwaliów. Dokument umożliwił również zaprezentowanie miejsc, które wciąż wpisane są w lokalną tkankę miejską, a charakteryzują się niebagatelnym znaczeniem dla społeczności żydowskiej dawniej i dziś, takich jak np. cmentarz żydowski na ul. Piekarskiej. Jak wskazują twórcy, tytuł „Dwa światy” odnosi się do Bytomia „wczoraj” i „dziś” – miejsc w teorii tak różnych i skontrastowanych, a jednak równie intrygujących dla każdego, kto będąc osobą „nietutejszą”, zdecyduje się na próbę zagłębienia się w ich wielowątkową, skomplikowaną tożsamość.

 

Karolina Wasiczek