drukuj

Szukając prawdziwego Kafki

 

Choć wielu pisarzy ostatniego stulecia nie przetrwało próby czasu, Franz Kafka, wymykający się własnej epoce, pozostaje aktualny dziś i najprawdopodobniej będzie czytany jutro. Ile jest jednak Kafki w Kafce, a w jakim stopniu jest to wielkie - ale jednak  - dzieło Maxa Broda?

W kwietniu do rąk czytelników trafił najnowszy – 159. numer Przeglądu Politycznego. Znaczna część numeru poświęcona została postaci i twórczości Franza Kafki, co było możliwe m.in. dzięki współfinansowaniu ze strony Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej. Wybitnemu pisarzowi poświęcono ponad 60 stron, zapełnionych wnikliwymi spostrzeżeniami. O Kafce wypowiedzieli się znawcy tacy jak Łukasz Musiał, Piotr Paziński, Grzegorz Jankowicz czy Benjamin Blint. W numerze znalazły się również fragmenty twórczości samego autora Procesu, jak i innych pisarzy, odwołujące się do jego dzieł – Zamek (Pietro Citati), Inne miejsce. Sebald, Kafka, Walser (Małgorzata Łukasiewicz), Kafka. Obcy ( Günther Anders), i takie, dla których inspiracją był on sam - Franz Kafka idzie do kina (Hanns Zischler), Koty Kafki (Gábor T. Szántó).

Franza Kafkę trudno osadzić w sztywnych ramach. Choć próbowano i nadal próbuje się przypisać go do konkretnego miejsca, kultury czy państwa, za życia i po śmierci, wymyka się takim przywiązaniom. „Według jednych Kafka jest pisarzem żydowskim ze względu na pochodzenie. Drudzy twierdzą, że jest twórcą niemieckim, gdyż wszystkie teksty napisał po niemiecku. Inni utrzymują, że jest autorem czeskim, ponieważ niemal całe życie spędził w Pradze. Jeszcze inni, że był pisarzem austriackim, gdyż Praga, w której żył, stanowiła część Imperium Habsburgów”– wyjaśnia Benjamin Balint w rozmowie z Grzegorzem Jankowiczem. Dyskusja, do kogo Kafka należy bardziej, trwa, a toczące się wokół tej postaci spory pokazują, że utożsamia się go z twardą walutą kulturową – ma swoją określoną wartość i daje określony prestiż. Tymczasem on nie przynależy do żadnej tradycji narodowej.

Od kilkunastu lat zainteresowanie twórczością pisarza zarówno w Polsce, jak i za granicą, nie maleje. Jak przekonuje Łukasz Musiał - germanista i krytyk literacki: „żaden inny klasyk literatury XX wieku nie może liczyć na takie zainteresowanie ze strony polskich wydawców, czytelników czy szerzej – odbiorców sztuki". Zainteresowanie Kafką rośnie, zdaniem Musiała, w czasach przełomów, napięć i kryzysów. Czyli też ostatnio, bo coraz częściej czujemy się jak bohater Procesu - Józef K. Nie wiemy, co dokładnie się dzieje, ani przed czym powinniśmy się bronić. Dostrzegamy jednak, że niepokojące zmiany następują zewsząd. Jako czytelnicy wracamy więc do Kafki jako tego, który swoje przeżył i wie więcej od nas. On nie trzyma się kurczowo własnej epoki, tkwiąc niejako w nie-czasie, co sprawia, że w odróżnieniu od wielu pisarzy ostatniego stulecia, nie traci na aktualności.

Przegląd Polityczny wiele uwagi, z oczywistych przyczyn, poświęcił postaci Maxa Broda oraz jego roli w ukazaniu światu dzieł Kafki. Najlepszy przyjaciel, wzięty pisarz i krytyk literacki, po śmierci autora Zamku stał się, wbrew woli pisarza, kustoszem jego spuścizny. Wielu zadaje sobie pytanie, ile jest dziś Kafki w Kafce, czy też którego Kafkę uznać za prawdziwego? Tego z utworów wydanych pośmiertnie, o których wiemy, że w znacznym stopniu zostały uporządkowane przez Maxa Broda, czy też surowego Kafkę z wydań krytycznych, całkowicie pozbawionych ingerencji jego przyjaciela-wydawcy.

Za życia autor Procesu opublikował jedynie pięć książek ze swoimi utworami, co stanowi zaledwie 10% tekstów, które wyszły spod jego pióra. Jak twierdzą kafkolodzy, akt tworzenia stanowił dla Franza Kafki sedno egzystencji. Fragmentaryczność jego dzieł niektórzy łączą z kompulsywną potrzebą pisania. Nie da się więc dociec, czy był twórcą awangardowym, świadomie surowym i ostrym, czy też uzależnionym od strumienia inspiracji, która przychodziła i odchodziła, niezależnie  od woli pisarza.

Po śmierci Kafka zostawił po sobie stertę papierów – kartek z niedokończonymi powieściami, opowiadaniami, kilkadziesiąt notesów i notatników, ponadto listy, bruliony, luźne kartki z rysunkami. Brod, zafascynowany talentem przyjaciela, dokonał w nich poważnej ingerencji – ułożył rozdziały, ponadawał tytuły, nadał powieściową formę. Jedni sądzą, że to nie wykracza poza zwyczajną pracę redaktorską, inni ukazują go jako postać negatywną, odzierającą Kafkę z jego zamierzonej surowości. Czy więc prawdziwy Kafka to Kafka nieuporządkowany, fragmentaryczny, nieprzejrzysty, złożony raczej z zapisków i urwanych zdań niż opowiadań i powieści? A może Brod, dobrze znając pisarza, wydobył z niego to, co najlepsze? Nie sposób dociec, które ze wcieleń jest prawdziwsze. Sama postać Broda daje jednak przestrzeń do rozważań i dalszych dyskusji nad rolą wydawców, tłumaczy i edytorów w procesie powstawania dzieła. Niezaprzeczalnym pozostaje jednak fakt, że dziś świat zna i czyta Kafkę tylko dzięki Maxowi Brodowi.

Część najnowszego numeru Przeglądu Politycznego w takiej formule trafi zarówno do tych czytelników, którzy o pisarzu wiedzą niewiele, jak i do tych bardziej wtajemniczonych. Obraz Kafki, jaki jawi się publiczności, jest niezwykle złożony i niejednoznaczny. Kolejne części cyklu wytrącają czytelnika z obranej drogi, polemizując z przedmówcami i rzucając światło na inne aspekty tych samych kwestii. Przedstawiano Kafkę jako człowieka i jako pisarza, nie dając jednak gotowych odpowiedzi czy właściwych interpretacji. Kolejne strony niejako pozbawiają czytelnika poczucia zrozumienia, poddając w wątpliwość posiadaną wiedzę, dotyczącą tego, kim był i co chciał przekazać ten XX wieczny autor.

Po lekturze Przeglądu niewątpliwie rozumiemy Kafkę i jego świat lepiej, jednocześnie zdając sobie sprawę, iż na wiele z zadanych pytań nie uzyskamy odpowiedzi. Posiadamy wiele kluczy do twórczości Franza Kafki, ale brakuje zamka, aby sprawdzić, który z nich naprawdę pasuje. Możemy zatem jedynie snuć domysły, który okazałby się właściwym i co mógłby otworzyć. Jak pokazują znawcy, czytanie Kafki to seria mglistych przeczuć - niczego nie można brać za pewnik. Autor, niczym badacz w laboratorium, tworzy figury w ekstremalnej sytuacji, a następnie sprawdza, co z tego wyniknie. Zniekształca, aby coś odkryć. To pisarz, do którego się wraca. Bo jego dzieła, choć zakończone kropką, nie mają końca.

 

Katarzyna Belko