drukuj

Muranów z wielu perspektyw

Jak mieszkający w XVIII-wiecznej Warszawie Wenecjanin ukoił swoją tęsknotę za rodzinną wyspą Murano? Kim byli spacerowicze spędzający czas w przedwojennym Ogrodzie Saskim? Czym  bawiły się dzieci na podwórkach odbudowanego po wojnie Muranowa? Na te i inne pytania odpowie wystawa „Tu Muranów”, którą do 22 marca 2021 roku można zwiedzać w Muzeum Historii Żydów Polskich Polin.

Tu

„Tu Muranów” – tytuł wystawy czasowej, którą można zobaczyć w Muzeum Historii Żydów Polskich Polin umiejscawia tę placówkę w lokalnym kontekście. Zwraca uwagę na jej związek z miejscem, w którym się znajduje, mocno akcentując „tu”, czyli przestrzeń jeszcze bardziej konkretną niż cała dzielnica. Muzeum mieści się przy ul.  Zamenhofa, kilkaset metrów od dawnych Nalewek stanowiących kiedyś centrum życia dzielnicy żydowskiej.

„Tu” można zobaczyć na dużej mapie, pierwszej rzeczy, na jaką trafiamy po wejściu na wystawę.  Jest podwójna – nakładają się tu na siebie plany Warszawy współczesnej i przedwojennej, kolor ceglany na niebieskim. Zaznaczono na niej  trzynaście lokalizacji, których historie opowiedziane są dalej. Możemy zorientować się, że miejsce, w którym teraz stoimy, przed wojną wyglądało inaczej, ulice miały inny bieg, a często i nazwy.

Eksponaty spod ziemi

Blisko mapy postawiono stół, a na nim fragmenty przedmiotów wydobytych z muranowskiej ziemi podczas budowy muzeum. Koraliki, uszkodzone łyżeczki i inne odłamki tworzą unikalną kolekcję. Osierocone przedmioty mają biografie związane ze swoimi twórcami, użytkownikami, a teraz z oglądającymi je gośćmi muzeum. Uobecniają proces przywracania pamięci. O ludziach, którzy z nich korzystali, nie wiemy wiele więcej niż to, że najprawdopodobniej zginęli w czasie II wojny światowej. Możemy je postrzegać także jako świadectwo codziennego życia największej społeczności żydowskiej w przedwojennej Europie.  

Autorzy wystawy, czyli Beata Chomątowska, prof. Jacek Leociak i Kamila Radecka-Mikulicz, chcieli przedstawić różne okresy historii Muranowa, bez dominacji żadnego z nich. Mimo podkreślenia przez prof. Jacka Leociaka, że nieprzypadkowo podróż po Muranowie zaczynamy na wystawie od szpitala św. Zofii, czyli miejsca, narodzin i życia – widmo śmierci i Zagłady jest na niej bardzo obecne. Być może właśnie przez pokazanie zniszczonych przedmiotów, które jako oryginalne i materialne eksponaty bardziej przemawiają do wyobraźni odbiorców. Obiekty archeologiczne wydają się pochodzić z zamierzchłej przeszłości. W dalszej części ekspozycji okazuje się, że nieistniejący już świat, którego są nielicznymi śladami, skończył się nie tak dawno. Możemy się o nim dużo dowiedzieć i zrozumieć, jak jest połączony ze współczesnością.

Warstwy historii

Informacje o każdym z miejsc zaznaczonych na dużej mapie zaprezentowano na  słupach poprzez fotografie, filmy, czy sylwetki konkretnych ludzi. Całość podzielono na cztery części: przedwojenną – gdy Żydzi stanowili ponad 90% ludności Dzielnicy Północnej, wojenną – największego getta w Europie, powojenną – czasu odbudowy Warszawy i losów Muranowa po 1989 roku. Oprócz fundatorów ważnych instytucji, czy postaci historycznych (takich jak np. twórcy Archiwum Ringelbluma), poznajemy też nazwiska zwykłych mieszkańców, którzy niczym spektakularnym się nie wsławili. Możemy odczytać je np. na liście firm działających w przedwojennym domu handlowym albo posłuchać wspomnień powojennych lokatorów nowo wybudowanego osiedla. Całość tworzy opowieść pełną, snutą z wielu różnych perspektyw. 

W tekście wprowadzającym Muranów zostaje porównany do palimpsestu i koncept wystawy to odzwierciedla. Różne warstwy historii, ukryte jedna pod drugą, tworzą fenomen tej dzielnicy. Architekt Muranowa, Bohdan Lachert, chciał zachować jej ciągłość, używając gruzu ze zburzonego getta jako budulca dla nowych domów i odrodzenia życia społecznego. W ten sposób powstał jedyny w swoim rodzaju obiekt architektoniczny – osiedle będące zarazem pomnikiem pamięci warszawskich Żydów.

Aleksandra Domaradzka