drukuj

Kim jesteśmy, dokąd płyniemy?

Przemyt przez granicę dużej sumy pieniędzy to spore wyzwanie. Chcąc zachować swoją fortunę zarobioną na przekrętach giełdowych niepełnosprawny Oliver postanawia wraz z pomocą niewidomej złodziejki Marty, Franzi z zespołem Downa i Rainerem chorującym na autyzm, przewieźć gotówkę do Niemiec. Fabuła tworzy nam zarys filmu sensacyjnego ale jest to zupełnie nowe spojrzenie na kino rozrywkowe oraz codzienne funkcjonowanie osób z niepełnosprawnością.

„Złote rybki” to komedia, która zachwyca przemyślanymi dialogami, uniwersalnym przedstawieniem problemów osób z różnymi dolegliwościami i oryginalnymi pomysłami. Perypetie grupy niepełnosprawnych, której członkami są: jeżdżący na wózku makler, niewidoma kradnąca alkohol ze sklepów, autystyk i nastolatka z zespołem Downa, która pragnie być glamour, ogląda się niemal od początku z zaciekawieniem. Odpowiednie proporcje humoru, akcji i smutku sprawiają, że film jest do strawienia nawet dla przeciwników komedii. „Die Goldfische” można było oglądać po raz ostatni w kinie Muranów w ramach Tygodnia Filmu Niemieckiego odbywającego się  w różnych miastach.

Tydzień Filmu Niemieckiego, wspierany przez Goethe Institut i Konsulat Generalny RFN we Wrocławiu, daje polskim widzom możliwość poznania świeżego spojrzenia w niemieckim kinie. Ta inicjatywa, która trwa już od ponad 20 lat jest świetną okazją aby zobaczyć te masowe jak i niszowe produkcje od naszych sąsiadów.

„Złote rybki” wydawać by się mogło, po zwiastunie i infantylnym tytule, że są kolejną komedią czerpiącą garściami ze wzorców amerykańskich. Nic bardziej mylnego. Już sam temat tego, jak funkcjonuje centrum pomocy niepełnosprawnym jest czymś świeżym i nietypowym jak na ten gatunek. Scenariusz obala wszelkie mity na temat osób z różnymi niepełnosprawnościami. Główny bohater – Oliver, mimo tragicznego wypadku dalej chce pracować na wysokich obrotach i doradzać klientom gdzie najlepiej zainwestować. Makler  jeżdżący na wózku musi zmagać się z trudnościami życia w ośrodku: słabo działającym internetem, wątpliwej jakości jedzeniem czy wścibskimi kolegami.

Krytycy zwracają uwagę na irańskie pochodzenie reżysera, które pozwoliło mu zawrzeć świeże spojrzenie na niemieckie społeczeństwo. Istotne jest także jego wcześniejsze doświadczenie z realizacji filmu „Behinderte Auslander” o podobnej tematyce. Jego otwartość na kontakt z osobami niepełnosprawnymi zostaje z widzem aż do końca i może mieć pozytywny wpływ na postrzeganie tej grupy w życiu codziennym.

Tytułowe „Złote rybki” to grupa wsparcia, która ma swoją siedzibę w sali integracyjnej, w której najszybciej odbiera sygnał Wifi. Początkowo sceptyczny Oliver zaczyna czuć sympatię do jej członków, kiedy zauważa, że „ułomność” może mieć swoje plusy. Jednym z nich jest to, że nikt nie podejrzewa niepełnosprawnych o możliwość popełnienia przestępstwa.

Towarzyszymy bohaterowi podczas jego traumy jaką jest przeżycie wypadku, a później długotrwała terapia. Obserwujemy także pracę opiekunów i pielęgniarzy w ośrodku. Mimo bardziej luksusowych pokoi dla pacjentów, ośrodek boryka się z trudnościami takimi samymi jak nasze rodizme placówki - między innymi cięciami budżetowymi i niskimi dotacjami z darowizn.

Dobrze wyważonym wątkiem jest historia Laury, która dopiero zaczyna pracę opiekunki w ośrodku. Pasja młodej dziewczyny zaraz po studiach zaczyna wygasać wraz z coraz większymi wyzwaniami i frustracją z jakimi się spotyka. Jej praca często nie przynosi żadnych efektów, ale jej zaangażowanie i zacięcie sprawiają, że łatwiej jej przetrwać momenty zwątpienia. 

Trudną sytuację ośrodka wykorzystuje Oliver, który musi jak najszybciej przewieźć nielegalnie zarobione pieniądze z Zurychu do Niemiec. Intryga, która polega na zorganizowaniu wyjazdu do Szwajcarii by wydobyć gotówkę ze skrytki, odbywa się pod pretekstem skorzystania z wielbłądoterapii. Początkowo plan idzie po jego myśli, jednak szybko wychodzi na jaw, że głównym celem w zorganizowaniu wyjazdu był przemyt i musi wtajemniczyć w swój przekręt pozostałych niepełnosprawnych. Kiedy towarzyszymy bohaterom podczas podróży scenarzyści serwują nam mnóstwo żartów sytuacyjnych i dialogowych jak chociażby niewidoma prowadząca samochód, czy zakneblowanie pielęgniarza, który próbował uciec z pieniędzmi. Film nagle zamienia się w zabawną parodię „Ocean’s Eight”, o której nigdy byśmy nie pomyśleli, że się uda.

Wielokrotnie podczas seansu trudności życia osób poruszających się na wózku w przestrzeni publicznej przedstawione są w sposób zabawny. Niestety, trudno wyobrazić sobie żeby w polskim kinie ktoś chciał stworzyć film, gdzie grupa niepełnosprawnych szmugluje pieniądze przez granicę. W kinie rozrywkowym znajdziemy wprawdzie odniesienia do tego jak należy mierzyć się z różnymi odmiennościami ludzi. Jednak niewiele filmów w istocie jest w stanie zagwarantować dobrą zabawę, a także skłonić do refleksji. Według mnie ”Złotym rybkom” udało się to doskonale. Obsada wykonuje świetną robotę, a postaci wypadają bardzo naturalnie. Miejscami sceny wydają się aż nazbyt kolorowe i optymistyczne.

Czy film przypadł do gustu polskim widzom? Pełna sala i salwy śmiechu podczas seansu świadczą o tym, że inteligentnych komedii trochę nam brakuje. Można uznać, że ta to klasyczny „feel good movie - po seansie czujemy pozytywne emocje – tzw.. Obraz współczesnych Niemiec, które borykają się z podobnymi problemami w służbie zdrowia co Polacy trafił sprawnie w potrzeby publiczności. Zgodnie z tym, co powiedziała kierowniczka ośrodka „Państwo woli dać pieniądze na muzeum pruskiego malarstwa na talerzach”. Nie możemy bagatelizować wartości kultury ale w czasach coraz większej tolerancji na odmienności, nie zapominajmy o osobach chorych. Mam nadzieje, że im więcej takich filmów będzie powstawać, tym większa będzie otwartość ludzi na osoby poruszające się na wózkach, niewidome czy z autyzmem.

Najważniejszym jednak przekazem ukrytym pod warstwą gagów i ciętych dialogów jest poczucie, że bycie niepełnosprawnym nie jest tożsame z postrzeganiem siebie jako wyrzutka społeczeństwa. Film daje nadzieję osobom niepełnosprawnym, że życie może być dla nich tak samo kolorowe jak dla każdego. Przecież zespół Downa nie pozbawia nas możliwości czucia się jak gwiazda filmowa czy ubierania się w luksusowe futra. W gruncie rzeczy reżyser wykorzystuje znany schemat komediowy nie tylko po to żeby dać widzom garść żartów, ale przede wszystkim przeprowadzić diagnozę ludzkich postaw.

Maria Lipińska