drukuj

Europa po pandemii – co dalej?

Kanclerz Niemiec Angela Merkel twierdzi, że obecna pandemia stanowi największe wyzwanie w historii Unii Europejskiej. Zdanie to podziela wielu polityków z innych państw wspólnoty i o różnym politycznym rodowodzie. Unia Europejska może wyjść z kryzysu bezpowrotnie osłabiona albo wręcz przeciwnie – silniejsza i bardziej solidarna.  Nad konsekwencjami pandemii zastanawiali się uczestnicy debaty „UE a kryzysy. Czy koronawirus zabije europejski projekt?”.

Debata odbyła się 24 kwietnia za pośrednictwem internetu. Prowadzący Marcin Antosiewicz łączył się z poszczególnymi panelistami za pomocą kamery i mikrofonu, a wprowadzenie do debaty nagrał na własnym balkonie. Nawet oklaski dla organizatorów – Ars Republica, Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej oraz Fundacji Konrada Adenauera – były wirtualne. Forma taka w żaden sposób nie odjęła jednak powagi dyskutowanym treściom. Pozwoliła dodatkowo na przeprowadzenie debaty w trzech krajach: Belgii, Niemczech i Polsce, a co za tym idzie na szerszą wymianę poglądów. Jak zaznaczył Marcin Antosiewicz, więcej niż połowa pytań zadanych panelistom pochodziła od publiczności. Wśród niej znajdowali się redaktorzy, dziennikarze, akademicy oraz członkowie fundacji i stowarzyszeń.

Ocena reakcji UE

Pierwszym panelistą był prof. Krzysztof Szczerski – szef gabinetu prezydenta RP i główny doradca Andrzeja Dudy ds. polityki zagranicznej. Zaczął od zwrócenia uwagi na opóźnioną reakcję instytucji unijnych, a przede wszystkim na nagłe usunięcie się w cień komisarzy (za wyjątkiem przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen). Zdaniem Szczerskiego Unia przespała moment, kiedy mogła pokazać się jako dodatkowa siatka bezpieczeństwa względem państw narodowych. W kontekście tej krytyki prowadzący wspomniał, że Marek Prawda, dyrektor Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce, wystosował list do polskiego rządu, aby ten rzetelnie informował o działaniach UE w celu zwalczania skutków pandemii. Krzysztof Szczerski odpowiedział krótko: nie ma w Polsce nikogo, kto szukałby konfrontacji z instytucjami unijnymi. „Natomiast jest zawód, że w sytuacji pandemii podejmuje się wątki polityczne” – ciągnął.

Według profesora zamiast skupić się na wykorzystaniu dostępnych narzędzi do walki z realnym kryzysem, instytucje unijne wysyłają ciągle stare sygnały, opiniując sytuację polityczną w Polsce, czy procedując kwestię praworządności przed Trybunałem Sprawiedliwości UE. Gdyby sygnały takie były równoważone przez działania w kierunku opanowania kryzysu, byłyby bardziej zrozumiałe. Tymczasem przeciętny obywatel widzi, że Unia angażuje się w niekończące się debaty, z których nic nie wynika. To właśnie, jak twierdzi szef gabinetu prezydenta, jest największym zagrożeniem dla europejskiego projektu i temu trzeba przeciwdziałać. Aby trzeci kryzys pandemiczny, po finansowym i migracyjnym, nie zabił idei UE.

Inne zdanie na temat postawy Unii przedstawiła dwójka kolejnych panelistów: Barbara Richstein – wiceprzewodnicząca Landtagu Brandenburgii i Roland Freudenstein – dyrektor programowy Centrum Martensa w Brukseli. Barbara Richstein przyznała, że UE popełniła błędy na początku pandemii, ale wskazała na aktywną postawę przewodniczącej Ursuli von der Leyen i zapewniła o obecnym powrocie do europejskiej solidarności. Jej zdaniem pandemia stanowi wprawdzie największe wyzwanie w historii UE, jednak wspólnota wyjdzie z niej silniejsza, tak samo jak wychodziła silniejsza z wcześniejszych kryzysów.

Całkowicie zadowolony z dotychczasowych działań UE wydawał się natomiast Roland Freudenstein. Porównał państwa członkowskie do członków klubu szachowego, którzy narzekają, że klub nie dostarczył im szachownic do grania, mimo że zgodnie z regulaminem powinni zadbać o nie sami. Jego zdaniem UE po prostu nie mogła zrobić więcej, ponieważ traktaty wyraźnie wskazują politykę zdrowotną jako kompetencję państw narodowych. Tam gdzie mogła zaś, działała wzorowo. Dyrektor Centrum Martensa przywołał przy tej okazji przykład transportu sprzętu medycznego do Włoch, który został czasowo zablokowany przez rząd niemiecki. O ile rząd państwa narodowego miał prawo zareagować impulsywnie, instytucje unijne stojące na straży wspólnego rynku, odpowiednio szybko transport odblokowały. Dlaczego na niedostateczne działania Unii narzekają nie tylko przeciętni obywatele, ale również politycy, którzy przecież powinni być świadomi treści traktatów? Freudenstein uważa, że to oczywiste: bo są politykami i ich pierwszym odruchem jest poszukiwanie kozła ofiarnego.

Przyszłość UE

Paneliści różnili się miedzy sobą również w kwestii przyszłości europejskiego projektu. Krzysztof Szczerski podkreślił, że najważniejszą sprawą jest obecnie ambitny unijny budżet, na który po prostu musi być nas stać. Inaczej sceptycyzm wobec UE będzie tylko rósł. Barbara Richstein przytoczyła słowa Angeli Merkel o tym, że Niemcy i inne państwa powinny liczyć się z wpłacaniem więcej pieniędzy do unijnego budżetu, jednak za najpilniejszą kwestię uznała otwarcie granic. Musi się to odbyć w bezpiecznych warunkach, niemniej swoboda poruszania się w Unii jest jednym z jej największych osiągnieć i należy do niej jak najszybciej wrócić. Roland Freudenstein zwrócił z kolei uwagę na problem praworządności, którego nie wolno odpuścić również w czasach kryzysu. W przeciwnym wypadku zaprzepaszczone zostaną europejskie wartości.

Cała trójka dotychczasowych panelistów zgodziła się natomiast co do tego, że nawet po pandemii polityka zdrowotna powinna pozostać w kompetencji państw narodowych. Barbara Richstein stwierdziła wręcz, że polityka zdrowotna jest najlepiej kształtowana na poziomie regionalnym, a Unia powinna w tym sektorze jedynie służyć wsparciem zgodnie z zasadą pomocniczości. Postulowała za to wspólne badania i większą transparentność nauki. Również Krzysztof Szczerski zaznaczył, że unijne wsparcie dla nauki będzie najwidoczniejszym znakiem europejskiej solidarności po pandemii.

Polska i Niemcy z tarczą

Ostatnim panelistą był dr Lars Gutheil – dyrektor generalny Polsko-Niemieckiej Izby Handlowej w Warszawie, który już na wstępie zaznaczył, że „gospodarczy wymiar kryzysu jest ciągle lekceważony”. Porównując tarcze antykryzysowe wprowadzone w Polsce i w Niemczech, niemiecką wersję ocenił zdecydowanie lepiej. Gutheil pochwalił przede wszystkim sam proces przyjmowania nowych przepisów, które były konsultowane z organizacjami pracodawców u naszego zachodniego sąsiada. Mimo to najnowsze poprawki do tarczy antykryzysowej w Polsce zmierzają zdaniem doktora w dobrym kierunku. Pole do dalszego ulepszania przepisów widzi w większej elastyczności czasu pracy.

Uczestnicy debaty „UE a kryzysy. Czy koronawirus zabije europejski projekt?” zgodnie odpowiedzieli na postawione w tytule pytanie: europejski projekt nie zginie. Najważniejszą kwestią jest jednak, jak będzie wyglądał po pandemii. Czy Unia powinna całkowicie skupić się na wsparciu walki poszczególnych jej członków ze skutkami kryzysu, a może musi ona tym bardziej stać na straży praworządności oraz europejskich swobód w sytuacji, kiedy rządy narodowe myślą głównie o własnym interesie? Mniej czy więcej Europy – w tym aspekcie nie było zgody między panelistami. Mimo wszystko jak rozmowę podsumował prowadzący, warto debatować. Dzięki temu widzowie mogą wyrobić sobie własne zdanie, a to oni również zdecydują, w którym kierunku pójdzie Unia.

Tymoteusz Ogłaza