drukuj

Człowieku – opamiętaj się albo zgiń

Nagi mężczyzna spaceruje po lesie. Bez wahania wchodzi do wodnego bajorka, nie odgania much, które siadają mu na twarzy. Wyciąga ręce, aby dotknąć jak najwięcej liści, aby poczuć jak najwięcej zieleni. Widzowie przed ekranami komputerów trochę mu się dziwią, a trochę zazdroszczą. Tak wygląda pierwszy seans Kina Muzeum Sztuki Nowoczesnej.

Współfinansowana przez Fundację Współpracy Polsko-Niemieckiej wystawa „Wiek półcienia. Sztuka w czasach planetarnej zmiany” prezentuje prace artystyczne z ostatnich pięciu dekad skupione na tematyce zmian, jakim podlega nasza planeta. Kryzys klimatyczny, dotąd tłumaczony przez naukowców, zostaje tym razem zwizualizowany przez artystów. Tytuł wystawy pochodzi z książki „Upadek cywilizacji zachodniej. Spojrzenie z przyszłości”, w której czasy współczesne nazywane są właśnie wiekiem półcienia. Wiekiem, w którym nauka utraciła swój uprzywilejowany status, a ludzie nie wierzą już w jej ustalenia. W tej sytuacji w sukurs nauce przychodzi sztuka, potrafiąca wyspecjalizowany język liczb i wykresów przełożyć na rzeczywistość, której każdy może doświadczyć. Ambicją wystawy jest zachęcić do dyskusji nad postawami, jakie należy przyjąć w obliczu nieuchronnej konfrontacji ze skutkami kryzysu klimatycznego.

Pierwsze KINO MSN

Z powodu wprowadzonego w Polsce stanu epidemii, wystawa nie doczekała się standardowego otwarcia w Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Samo muzeum zostało zamknięte do czasu ustania zagrożenia. Jednak idąc za wskazaniem własnej nazwy, przystosowało się do nowych warunków i udostępniło możliwość obcowania ze sztuką online. Wystawę „Wiek półcienia” można więc zwiedzać zdalnie z domu na specjalnej stronie: https://wiekpolcienia.artmuseum.pl/pl.

Muzeum nie poprzestało na tym. Udostępnieniu wystawy towarzyszą pokazy filmów odnoszących się do zagadnień na niej poruszanych. Odbywają się w czwartki na oficjalnym kanale Muzeum Sztuki Nowoczesnej w serwisie YouTube pod nazwą KINO MSN. We współpracy z Festiwalem Millennium Docs Against Gravity każdorazowo prezentowane są krótkie artystyczne produkcje oraz dokumenty, które poszerzają tematykę podejmowaną przez artystów. Tym samym również KINO MSN wpisuje się w postulowany sojusz nauki i sztuki. Pierwszy seans odbył się 2 kwietnia. Wyświetlono film Pawła Althamera „Las” z 1993 roku, a także dokument Luci Jacqueta „Był sobie las” z 2013 roku.

Człowiek – doświadczający

W filmie „Las” mężczyzna wsiada do autobusu i dojeżdża nim na skraj lasu. W trakcie podróży nie zwraca uwagi na współpasażerów, jego twarz nie zdradza żadnych emocji. Co jakiś czas zerka on tylko na kamerę, jakby chcąc się upewnić, że ciągle tam jest. Po wejściu do lasu mija jeszcze paru ludzi, a zatrzymuje się dopiero, kiedy znajduje się już sam pośród gęstych drzew. Wtedy zdejmuje z siebie wszystkie ubrania i zaczyna spacerować. Jego twarz pozostaje tak samo niewzruszona jak wcześniej.

Film ogląda razem ze mną kilkudziesięciu widzów, jednak nikt nie komentuje zachowania mężczyzny. Wyobrażam sobie ludzi z różnych stron Polski, siedzących tak jak ja z laptopami na kolanach i kubkami herbaty w dłoniach. Zapewne wielu z nich odczuło lekkie współczucie dla obsiadanego przez muchy artysty, który musi zanurzyć się w brudnej wodzie bajorka. A jednocześnie, myślę, my tu przed ekranami przeżywamy dziwną zazdrość o tak bezpośredni kontakt z naturą, szczególnie po długim czasie spędzonym w zamknięciu. Na stronie wydarzenia na Facebooku można przeczytać, że „integralną częścią pracy był pełnopostaciowy portret artysty wykonany z trawy, jelit zwierzęcych, konopi, wosku i włosów”. Dalej organizatorzy tłumaczą, że w zamyśle twórcy dzieło nie miało być wezwaniem do powrotu do pierwotnej kondycji człowieka, ale „skonfrontowaniem nieożywionej kukły z doświadczeniem własnej żywotności”. To właśnie wyobrażenie tego doświadczenia budzi współczucie i zazdrość jednocześnie.

Człowiek – niszczyciel

Po filmie Pawła Althamera przychodzi czas na dokument „Był sobie las”, który kreśli, w jaki sposób funkcjonuje las tropikalny. Narrator przedstawia skomplikowane zależności na przykładzie lasu wtórnego, odradzającego się po wycince. Jedne z pierwszych scen pokazują więc ciężki sprzęt pośrodku rozległego błotnistego pola, a także dopiero co ścięte prastare drzewa. Człowiek, który w poprzednim filmie tęsknił za naturą i szukał doświadczenia kontaktu z przyrodą, w tym dokumencie przedstawiony jest jako wróg, niszczyciel lasu. Nie byle jakiego lasu w tym przypadku, bo lasu tropikalnego. Narrator wkłada wiele siły w to, abyśmy zrozumieli skalę zniszczeń. Mówi o milionach różnych gatunków, dla których wycięty las był domem oraz setkach lat, które muszą upłynąć, aby życie naprawdę powróciło w to miejsce.

Dokument cieszy się większą popularnością niż poprzedzający go film artystyczny. W pewnym momencie w seansie uczestniczy ponad dwieście osób. W filmie łączy się rysunki i animacje z prawdziwą fauną oraz florą, co pozwala porównać stan obecny lasu ze stanem sprzed wycinki. Kiedy narrator opowiada o fidze dusicielu – drzewie, które rośnie kosztem innych drzew – rysunki pozwalają wyobrazić sobie, jak z biegiem lat rozrośnie się niedbale porzucone przez zwierzę nasionko. Sprytne połączenie prawdziwych ujęć oraz animacji służy także do zwizualizowania komunikacji między roślinami. Potrafią one bowiem ostrzegać się nawzajem o zbliżającym się zagrożeniu (np. zjadających liście robakach), a nawet zbiorowo „wzywać” deszcz w czasach suszy! Pod wrażeniem tych wszystkich cudowności i tego, co na wiele lat zostało utracone, jeden z widzów pisze na czacie: „obyśmy się jak najszybciej opamiętali lub wyginęli”.

Półcienie człowieka

Oba filmy przedstawiają różne obrazy człowieka. W „Lesie” widzimy mężczyznę pragnącego, który szuka ratunku i wytchnienia od miasta. Tymczasem w dokumencie nakręconym dwadzieścia lat później człowiek okazuje się najgorszym wrogiem lasu. Jest zagrożeniem, przed którym ten nie nauczył się jeszcze skutecznie bronić. Bohaterami filmu są rośliny i zwierzęta, które narrator chciałby ocalić przed zniszczeniem. „Nie mogę się pogodzić z tym, że ten świat zginie” – mówi.

Oba te obrazy są prawdziwe. Parafrazując tytuł wystawy Muzeum Sztuki Nowoczesnej, można jednak powiedzieć, że są wyłącznie półcieniami człowieka i nie stanowią jego pełnego opisu. Człowiek chce doświadczać przyrody, uwielbia ją, a jednocześnie potrafi bezmyślnie niszczyć. Takie inicjatywy jak wystawa „Wiek półcienia” oraz towarzyszące jej KINO MSN uświadamiają nam niuanse własnej natury. Pomagają wybrać, który obraz siebie samych wolelibyśmy wspierać, a o którym zapomnieć.

Tymoteusz Ogłaza