drukuj

Artystyczna wizja niepokoju - Paulina Padzik

Artystyczna wizja niepokoju

Czasem spokój może być bardziej niepokojący niż byśmy chcieli. Impresyjny film Anny Konik opowiada o lęku, bólu i dramacie, kryjących się za pozorem równowagi ludzkiej i pięknem natury.

Anna Konik w filmie „Obłoki płyną nad nami” zabiera nas w podróż po rodzinnym miasteczku Dobrodzień. To wyprawa do wspomnień, nie zawsze przyjemnych. Obraz ukazuje doświadczenia ludności żydowskiej, polskiej, mniejszości niemieckiej, a także przesiedleńców z Kresów Wschodnich z okresu II wojny światowej. W małym miasteczku żyło razem kilkanaście lub kilkadziesiąt rodzin o odmiennych korzeniach, tradycjach i wyznawanych wartościach. A jednak żyjących razem, wspólnie, w zgodzie i spokoju. Aż nie przyszła wojna i kolejne rodziny uciekały, były wywożone lub rozstrzeliwane przez niemieckich żołnierzy.

Film przypomina, jak zawiłe były i są historie z życia osób, które przetrwały wojnę. Narratorami są mieszkańcy Dobrodzienia, którzy w prostych słowach opowiadają o doświadczeniach wojny. Ten zwykły język, przesycony gwarą, bardziej niż jakikolwiek inny podkreśla okrucieństwo, traumę i tragedię, z jaką przyszło się tym ludziom zmagać. Ich osobiste wspomnienia sprawiają, że to lekcja historii, której nigdy się nie zapomni. Czym innym jest przecież czytanie o skutkach wojny, o statystykach zabitych i zaginionych ludzi, zniszczonych budynków czy zgrabionego majątku, a zupełnie czym innym jest słuchanie historii osób, które stanowiły część tych statystyk. Patrzenie na ich zniszczone twarze i zgarbione ciała, budzi szacunek, podziw, a jednocześnie niedowierzanie, że po tak wielkiej tragedii, okrucieństwach i wszechobecnym wtedy strachu, człowiek jest w stanie żyć dalej. Na pierwszy rzut oka tak, jakby wojna nigdy nie miała miejsca.

A jednak była i w miasteczku Dobrodzień pokazała całe swoje bezduszne oblicze. Mieszkańcy wspominają wywózki Żydów do obozów koncentracyjnych, wypędzanie Polaków i Ukraińców z domów tylko po to, by poprowadzić ich do lasu i rozstrzelać nad grobem, który żołnierze kazali im wykopać. Wspomnienia Niemców, Żydów, Polaków i Ukraińców, przeplatają się ze sobą i składają na całość, która stanowi obraz życia i śmierci.

Anna Konik postarała się, by jej obecność i obecność operatora Jędrzeja Niestroja, nie wpłynęła w żaden sposób na zachowanie bohaterów. Widz ma wrażenie, że pozostaje obserwatorem niedostrzeganym przez mieszkańców Dobrodzienia. Pokazanie stałych elementów życia wsi: siedzenie na ławce przed domem, sprzątanie podwórka, ludowe zespoły czy ubogie wnętrza małych domków, sprawia, że film staje się wręcz bardzo autentyczny. Anna Konik posłużyła się impresyjnością – zestawienie pięknych, artystycznych kadrów krajobrazów wiejskich z grozą we wspomnieniach narratorów, tylko podkreśla i uwypukla horror, jaki wydarzył się w miasteczku. Pokazanie spokojnej i cichej natury niepokoi odbiorcę, sprawia, że długie i statyczne kadry stają się wręcz nieznośne, bo przecież wojna to huk, gwar, chaos. Do takiego obrazu jesteśmy przyzwyczajeni. Anna Konik wybija nas z rytmu i każe brutalnie zerwać z przyzwyczajeniami i stereotypami na temat wojny.

Niezwykle przemyślana, artystyczna kompozycja filmowa składa się na całość, która zmusza do refleksji nad czasami, będących – przecież nie tak dawno – codziennością naszych dziadków lub rodziców. To poruszający utwór, otwierający głowę. Działa jak bomba z opóźnionym zapłonem – dopiero następnego dnia dociera ogrom nieszczęścia, jakie spadło na tych ludzi. Obrazy natury pozostają w głowie, a niepokojąca muzyka podłożona w filmie, zostaje w uszach jeszcze na długo po wyjściu z kina. „Obłoki płyną nad nami” trudno wyrzucić z pamięci.

Młoda redaktorka FWPN Paulina Padzik