drukuj

Hauptmann – geniusz z Karkonoszy - relacja Sabiny Kowalczyk

Wyglądał jak typowy naukowiec, jakiś kuzyn Einsteina. Niespokojny wzrok, rozczochrane włosy. Mówiono, że był bardzo wyniosły. Jednak, który człowiek by nie był, gdyby zdobył ogromną sławę mając zaledwie 27 lat? I gdyby dostał Nagrodę Nobla? Albo gdyby w swojej epoce określany był jednym z najważniejszych ludzi w kraju i stawiano by go, jakiegoś ,,zwykłego” pisarza, tuż obok cesarza Wilhelma? Nikt. I Gerhart Hauptmann też zbyt skromny nie był. Czy to ma jednak jakieś znaczenie?

 

Pallewitz

            Przyszedł na świat w 1862 r. Jako pierwsze ujrzał ściany hotelu ,,Pod Pruską Koroną” w Szczawnie-Zdroju, który był prowadzony przez jego ojca – Roberta i który fantazyjnie opisał jako sześćdziesięcioośmiolatek w opowiadaniu ,,Topór”.

            Dzieciństwo spędził w dostatku. Niesforny, wszędzie go było pełno. Biegał wokół bogatych gości hotelowych, szwendał się wśród biednych robotników –  wścibiał nos w każdy kąt, podglądał, podsłuchiwał. Obserwowanie i analizowanie ludzi stało się jego pasją.

            Hotel ,,Pod Pruską Koroną” zaczął podupadać. W 1879 r. rodzice Gerharta postanowili go sprzedać. Hauptmannowie doświadczyli pierwszych finansowych problemów. Dlatego mama i tata dawali rady: ,,Synu, naucz się czegoś konkretnego i pożytecznego, czegoś, co pozwoli ci zarobić na chleb”. Postanowił więc u wuja w Lohning (Łagiewnikiach Śląskich) przyuczyć się do zawodu rolnika. Szybko przekonał się, że to nie dla niego. Od dziecka lubił prace manualne i rysowanie, więc próbował też swych sił jako rzeźbiarz (kształcił się w tym celu w Królewskiej Akademii Sztuki) i malarz. Brak większych sukcesów także na tym polu. Już jako nastolatek pisał wiersze, ale one także nie były zbyt udane. Nie farby, nie glina, nie rymy, więc co? Okazało się, że naturalistyczna, przepełniona jednocześnie cudownością baśni proza i dramaty o tematyce społecznej – to właśnie one stały się fundamentem dla sławy i uznania talentu Gerharta Hauptmanna. I to one przyniosły mu ogromne pieniądze.

            Wśród zawirowań ,,egzystencjalno-zawodowych” znalazły się także rodzinne. Mając zaledwie dziewiętnaście lat, ożenił się z Marią Thienemann, wraz z którą pojawiły się: wielki posag, trzech synów (Ivo, Eckart i Klaus), rozwój literackiego talentu (to właśnie w tym okresie, a dokładnie w 1892 r. Hauptmann pisze najsłynniejszy dramat pt. ,,Tkacze”), ale też... brak szczęścia. Gerhart i Maria nie potrafili się porozumieć. Najpierw więc separacja (żona i synowie w Dreźnie, on w Berlinie), potem poznanie Margaret Marschalk – wielka miłość, rozwód z pierwszą żoną, drugi ślub i kolejny syn – Benvenuto. Z Margaret spędzi całe swoje życie. Jednocześnie z synami z pierwszego małżeństwa będzie utrzymywał stały kontakt. Szczególnie bliską więź miał z Ivo – spełniającym marzenia młodego Gerharta o byciu malarzem. Syn w każdym ze swoich listów określał ojca zwrotem ,,Pallewitz” bądź ,,Palle” – badacze zauważają, że nazwa ta może mieć związek ze światłem, mądrością (od Pallas – Ateny). ,,Witz” to w języku niemieckim dowcip, spryt, żart. Można by więc zwrot tłumaczyć jako ,,jaśniejący dowcipem”, co, z uwagi na znaną błyskotliwość pisarza i jego cięty język miało swoje uzasadnienie.

            Ivo pisał o Hauptmannie z uwielbieniem: Jak pięknie mieć pisarza za ojca, po którego duchowych śladach  można dojść w najskrytsze zakamarki przeróżnych pism […], którego wspaniała postać wyrazista i silna w sobie i przez siebie trwa w czasie duchowego zamętu, duchowej nędzy, cielesnej nędzy i duchowego oraz cielesnego zubożenia.

 

Szczęściarz

            Gerhart Hauptmann miał nieszczęście przeżyć dwie wojny światowe. Ale też szczęście, bo spędził je przeważnie w Jagniątkowie, gdzie tych wojen tak bardzo nie odczuł. Miał problemy z wrogością przejawianą przez pierwszą żonę oraz Ivo, Eckarta i Klausa wobec Margaret i Benvenuto.  W liście do Ivo z 1927 r. Gerhart pisał wzburzony: Czy może myślicie, że mogę bez skrupułów tolerować bezsensowne zacietrzewienie, […] wrogość, uderzające w kobietę, z którą żyję od 35 lat w wiernej i zażyłej wspólnocie? Ale też dzięki swej twórczości był na tyle bogaty, że mógł każdą z rodzin utrzymać i odbywać podróże do różnych państw (szczególnym uczuciem darzył Włochy), co stało się inspiracją dla wielu dzieł.

            Zmarł w 1946 r. jako autor wielki i znany. Ceni się go za dramaty, m.in. „Tkaczy”, ,,Michaela Kramera” czy „A Pipa tańczy” oraz jego nowele-opowiadania, z których do najwybitniejszych zalicza się „Kacerza z Soany” i „Dróżnika Thiela”. Za całokształt wybitnej i niezwykle różnorodnej twórczości w 1912 r. Hauptmann otrzymał Nagrodę Nobla.

            Ślązacy mówią o nim „śląski autor”, Niemcy – „niemiecki artysta”. Także władzom polskim zależało na tym, by po uzyskaniu ziem Dolnego Śląska móc go ,,przygarnąć” i określić przydomkiem ,,polskiego noblisty”. Nie każdy artysta mógł doświadczyć takiego uznania. Dlatego można powiedzieć, że Gerhart Hauptmann to prawdziwy szczęściarz.

            Pochowany został w jednym z ukochanych miejsc –  bałtyckiej wyspie Hiddensee. Drugim była willa w Jagniątkowie –  Wiesenstein („Łąkowy Kamień”) u podnóża Karkonoszy. Wybudował ją dla swojej drugiej rodziny. Spędził w niej większą część życia. Stała się ona z czasem najważniejszą rezydencją artysty, miejscem odpoczynku, twórczych inspiracji oraz interesujących spotkań z elitą intelektualną ówczesnych czasów. Obecnie jest tam muzeum poświęcone Gerhartowi Hauptmannowi.

           

Potęga piękna

            6 czerwca br., 70 lat po śmierci noblisty, w tej właśnie willi Łąkowy Kamień (obecnie w dzielnicy Jeleniej Góry – Jagniątkowie) otwarto wystawę fotografii ,,Obrazy z życia. Gerhart Hauptmann”. Bez nadmiernej pompy i oficjalnych, wymuszonych póz – tym razem zbiór miał przedstawiać fotografie o szczególnie prywatnym charakterze i domowym klimacie.

            Moje pierwsze wrażenia: w ,,Obrazach z życia...” wyraźnie brakuje pierwszej rodziny Hauptmanna, natomiast znacznie wyeksponowano Margaret i Benvenuto. Plansze ze zdjęciami tworzącymi rodzaj albumu zostały porozwieszane lub ustawione w formie ,,skrzydeł” na tyle przestrzennie, że mimo wielości zarówno plansz, jak i samych zdjęć, nie czułam się nimi przytłoczona. Autorami fotografii są m.in. Aura Hertwig, Fritz Trapp, Erich Klimmer, ale są też fotografie nieznanego autorstwa.

            Noblista musiał lubić zwierzęta – do znacznej części zdjęć pozuje właśnie z nimi. To z grubawym kotem, smukłym łabędziem czy czarnym psem autor czuł się chyba najswobodniej. Z nimi na fotografiach nie jest tak ,,sztywny”. Na jego twarzy w kontakcie ze zwierzętami odbijają się spokój, skupienie i radość.

            Kilka zdjęć przypominało mi obrazy Caspara Davida Friedricha. Na tle surowego krajobrazu, natchniony i samotny stał Gerhart z przyjemnością łapiąc wiatr w swe bujne włosy i rozchylone poły marynarki. Tylko nie tyłem, jak to zwykle u Friedricha bywało, a zwrócony lewym profilem (pewnie żeby przypadkiem nie pomylić go z innym ,,kimś”). Później znalazłam informację, że Hauptmann uwielbiał romantyka Friedricha.

            Jestem raczej zwolenniczką przedstawiania na fotografii czy też w ogóle na obrazie jak najmniejszej ilości elementów i szczegółów. Między innymi dlatego najbardziej spodobały mi się: zdjęcie starego już Gerharta, widocznie zmęczonego życiem na stopniach zamku w Dwasiden (1928) i Gerharta-dziecka, opartego o stolik, w którego oczach czai się wcale niedziecięcy smutek (1870).

            Jednak największe wrażenie wywarło na mnie właśnie to: ukazuje wśród ogromnej pustki zamarzniętego jeziora w Erkner dwie postacie stykające się plecami i zwrócone w stronę obiektywu. Jedną z nich jest Gerhart, druga nie została zidentyfikowana. Nieznany jest także człowiek, który wykonał to zdjęcie. Musiał mieć niesamowite wyczucie. Kontury są rozmazane, a ponadto fotograf nierówno trzymał aparat, o czym świadczy ,,zjeżdżająca” ku lewej stronie linia horyzontu. Niby zwykłe zdjęcie, ale ma ono w sobie taki ładunek smutku, jakiejś nostalgii, przeczucia śmierci, czegoś nieuchronnego... Nie mogłam oderwać od niego wzroku. W opowiadaniu „Fantom”  Hauptmanna jest pewne zdanie, dobrze opisujące moje odczucia: Z fotografii tej […] przeniknęła do mnie potęga piękna.

           

Wystawa ,,Obrazy z życia. Gerhart Hauptmann” została zrealizowana dzięki połączeniu zbiorów trzech  instytucji: Muzeum Gerharta Hauptmanna w Erkner, Biblioteki Państwowej Pruskie Dziedzictwo Kultury w Berlinie, Stowarzyszeniu Gerharta Hauptmanna e.V., Muzeum Miejskiemu Wrocławia. Trwa od 6.06. do 31.08. 2016 r.

 

Sabina Kowalczyk