drukuj

Zamknięci w migawce - relacja Martyny Słowik

– Jeżeli ktoś chciałby zająć się fotografią, co nie jest łatwe w dzisiejszych czasach, powinien w to włożyć całe serce – mówił Wojciech Jargiłło, fotoreporter i fotoedytor, który od 14 do 19 kwietnia prowadził warsztaty fotograficzne dla polsko-ukraińskiej Młodej Redakcji w Nasutowie pod Lublinem.

Pięć intensywnych dni, podczas których Polacy mogli poznać studentów z Ukrainy, mieszkańcy Ukrainy adeptów dziennikarstwa z Polski, a przede wszystkim uczestnicy mogli sprawdzić, czy fotografia (radio bądź telewizja) jest tym, czym naprawdę chcą się w życiu zajmować – tak można by streścić kwietniowe zajęcia zorganizowane na Lubelszczyźnie przez Fundację Współpracy Polsko-Niemieckiej oraz Fundację Nowy Staw.

Na początku warsztatów fotograficznych prowadzący podzielił się z uczestnikami kilkoma cennymi zasadami, które – według niego – są szczególnie ważne w pracy fotoreportera.

– To nie sprzęt, ale człowiek robi zdjęcia – powiedział Wojciech Jargiło. – Nawet najlepszy aparat na nic się zda, jeżeli fotoreporter nie będzie wiedział, co chce pokazać – podkreślał. Dodał, że robiąc zdjęcia reporter relacjonuje, ale i poniekąd interpretuje to, co widzi. Jargiło zaznaczył też, że fotografia prasowa bez człowieka jest martwa, a fotoreporter na swoich zdjęciach potrzebuje ludzi.

Drugiego dnia, podczas części praktycznej zajęć, spacerując po Lublinie, uczestnicy przekonali się, że niemal każdym aparatem – tym wbudowanym w telefon, tzn. cyber-shotem czy profesjonalną lustrzanką – można zrobić ciekawe zdjęcie. Truizmem jest fakt, że aparaty wbudowane w telefon komórkowy nie mają tylu technicznych możliwości, co przeciętna nawet kamera. Jednak często najlepsze reporterskie zdjęcia, pokazywane później w prasie i telewizji, zostają zrobione właśnie telefonem komórkowym – w codziennym życiu można nim błyskawicznie zarejestrować nieprzewidziane zdarzenia. Gdy liczy się czas i szybkość dostarczenia „dowodów”, aparat wbudowany w telefon ma dużą przewagę nad profesjonalnym, ale ciężkim i zajmującym dużo miejsca sprzętem. W przypadku zdarzeń, które można przewidzieć, zdecydowanie więcej możliwości daje lustrzanka.

Jargiło podkreślał, że od strony technicznej najważniejszymi elementami w fotografowaniu są ogniskowa, dystans i przesłona, a głębia ostrości to podstawowy środek wyrazu. Takie zapewnienia brzmiały dość abstrakcyjnie, gdy słuchało się ich „na sucho”, w zamkniętej sali, mając do dyspozycji jedynie projektor i fotografie – nawet najlepsze – na nim wyświetlane. Chociaż podczas spaceru po Lublinie i zajęć w Nasutowie uczestnicy zrobili setki zdjęć, jeden dzień zajęć praktycznych okazał się niewystarczający, aby dobrze zorientować się w technikach posługiwania się aparatami profesjonalnymi, jak i tymi telefonicznymi. Ostatnie dwa dni warsztatów upłynęły pod znakiem selekcji wykonanych fotografii (bardzo ostrej – z ponad siedmiuset zrobionych zdjęć do „finału” przeszło tylko nieco ponad czterdzieści), kadrowania i technicznej obróbki. Prowadzący zaprezentował podstawowe funkcje popularnego programu do obrabiania fotografii. Podkreślał, że fotografowanie to również sztuka decydowania o tym, co powinno zostać na zdjęciu, a które elementy, kadrując, należy z niego usunąć.

Większość uczestników, którzy brali udział w warsztatach, podkreślało, że zajęcia pozostawiły w nich niedosyt, a teorii było zdecydowanie za dużo w stosunku do działania – wykonywania i obrabiania zdjęć. Jednak po zajęciach zgodziliśmy się co do jednego: trzeba starać się – jak mawiał Robert Bresson – pokazać to, czego bez nas nikt by nie zobaczył. A nasz niedosyt może okaże się twórczy.

Martyna Słowik 

Efekty pracy fotograficznej grupy warsztatowej można zobaczyć w mediatece FWPN.