drukuj

Pamięć gruzów - relacja Małgorzaty Całki

Czym właściwie jest historia i jak ją przedstawić?  Często niemymi świadkami przeszłości są jedynie przedmioty, gruzy, opustoszałe pomieszczenia. Człowiek, czy tego chce, czy nie, składa się w pewnym stopniu z przedmiotów, którymi się otacza.  Po śmierci pozostawiamy po sobie rzeczy, które były częścią naszego życia, opisują to, czym kiedyś byliśmy. Rzeczy materialne są często jak narośla, które nas określają. Jak przywołać ułomne wspomnienia, które nigdy nie mogą być odtworzone w sposób pierwotny, gdyż po jakimś czasie zawsze mieszają się z wyobraźnią?  Pytał o to niegdyś Tadeusz Kantor, problem ten porusza również Gregor Schneider w instalacji Unsubscribe.  W sali Zachęty przywraca do życia wspomnienia, jako eksponaty prezentując widzowi przedmioty związane z konkretnymi historiami.

Gregor Schneider to rzeźbiarz, który od początku lat 80-tych w swoich pracach zajmuje się przekształcaniem przestrzeni mieszkalnych w formy artystyczne, umieszczając je, jako ekspozycje, do których zwiedzający może wejść. Jego najgłośniejszy projekt, nad którym prace rozpoczął w 1985 roku to Totes Haus u r (Martwy Dom u r), jest to dom, w którym artysta tworzy serie koszmarnych pomieszczeń wzorowanych na wystroju swego domu i pracowni.  Początkowo były one prezentowane osobno, a w 2001 roku praca artysty została zaprezentowana w całości na 49. Biennale w Wenecji i nagrodzona Złotym Lwem. W ten sposób pierwotne funkcje, jakie spełniały pomieszczenia, w których zamieszkiwał i pracował artysta, zmieniły swoje znaczenie stając się obiektami ekspozycyjnymi. Pomieszczenia budziły skojarzenia ze śmiercią, zwiedzający mógł do nich wejść tylko na własną odpowiedzialność. Wszędzie kryły się tajne przejścia i zakamarki angażujące odbiorcę do poszukiwań.          

W wypadku wystawy Unsubscribe mamy do czynienia z historią, o której wielu chciałoby zapomnieć. Artysta przywiózł do warszawskiej galerii Zachęta szczątki gruzów domu, w którym przez kilka lat mieszkał Joseph Goebbels, minister propagandy III Rzeszy. Schneider postanowił kupić ten dom, który znajdował się w jego rodzinnej miejscowości Rheydt w Niemczech.  Uznał to za pewnego rodzaju przeznaczenie, gdyż bardzo późno dowiedział się o jego mrocznej historii. Uważał, że miejsce z taką przeszłością, powinno być w odpowiedni sposób potraktowane. Zakup domu ostatecznie zakończył się jego rozbiórką, ale jego fragmenty zostały zachowane i weszły w skład artystycznej instalacji. Wchodząc do sali Zachęty, gdzie są prezentowane, mamy wrażenie irracjonalności i niepokoju. Na podłodze leży czarny kamień, na półkach ustawiono dziecięce zabawki, obok gruzy, pobojowisko. Możemy mieć poczucie, że wkroczyliśmy w czyjąś intymną historię i teraz możemy przyglądać się jej pozostałościom. Zwiedzając ekspozycję należy uważać na to, co mamy pod nogami. Przestrzeń zakomponowana jest w sposób pozornie bezładny, jakby Schneider chciał nam dać do zrozumienia, że stąpamy po niepewnym gruncie i powinniśmy zachować skupienie. Czujemy się nieswojo, przez co ulegamy wrażeniu bycia w miejscu, gdzie rozegrała się zbrodnia.

Wystawa Georga Schneidera wpisuje się dobrze w równoległą ekspozycję zatytułowaną Postęp i higiena, która odwołuje się do utopijnych idei XX wieku, idealistycznej wiary w postęp i możliwość "ulepszania". Porusza takie kwestie jak czystość rasowa, kult idealnego ciała w systemach totalitarnych, odwołuje się do zbrodniczych eksperymentów podczas II wojny światowej, mających na celu udoskonalenie rasy ludzkiej.

Małgorzata Całka