drukuj

Dzieląc niebo nad Europą - relacja Alicji Hubali

Berlin, 1961 rok. Społeczeństwo niemieckie dzieli się na dwa bloki i dwie grupy ideologiczne, najlepszym narzędziem dla tego podziału staje się mur berliński. Wrocław, 2014 rok – ten sam mur, atrybut władzy NRD, prosto z rąk niemieckich socjalistów trafia do drezdeńskiej grupy teatralnej. W imię zjednoczenia Europy.

15 marca 2014 roku na scenie im. Jerzego Grzegorzewskiego zagościli członkowie drezdeńskiego teatru Staatschauspiel w przedstawieniu – adaptacji  powieści Christy Wolf, najważniejszej przedstawicielki literatury w NRD, pt. ”Podzielone niebo” (der geteilte Himmel). Wstępem do spektaklu była międzynarodowa debata Polska – Niemcy. Czy runął już ostatni mur między nami?

Na wrocławskiej scenie jesteśmy obserwatorami efektów ciężkiej pracy w połączeniu z wyjątkową sztuką aktorską każdego z członków gościnnego teatru. Od momentu pojawienia się pierwszej z aktorek, wcielającej się w główną postać – Ritę Seidel, Hennelowe Koch, każde wypowiedziane na deskach scenicznych zdanie dotkliwie celuje w widza wraz z przeżywanymi przez bohaterów emocjami. W czasie gry kolejnych aktorów poruszenie nie ustępuje.

Problemy natury politycznej przeplatane są wątkami miłosnymi pary wychowanej w warunkach konfliktu modelu socjalistycznego z zachodnią częścią Niemiec. Pozornie bajkowa historia, napisana słowami dramaturga Felicitasa Zuerchera, pokazuje dystans dzielący Wschód i Zachód kraju. W nawiązaniu do fabuły przedstawienia pytania o likwidację barier politycznych i społecznych padają podczas polsko – niemieckiego dyskursu politycznego prowadzonego przez przedstawicieli obu krajów w przeddzień przedstawienia. Tutaj myśl przewodnią stanowiło oddalenie w międzykulturowej komunikacji sąsiadów.

Dwudniowe wydarzenie stanowiło konfrontację rzeczywistości powojennej i  czasów obecnych w aspekcie poznawania przyczyn sytuacji konfliktowych w społeczeństwie. Jesteśmy dziś świadkami ponownego zburzenia muru berlińskiego i odrodzenia w stosunkach polsko-niemieckich - taką wizję przedstawili uczestnicy panelu dyskusyjnego – germaniści, dziennikarze oraz historycy, wspierani przez kierownika literackiego Teatru Polskiego we Wrocławiu, dr Piotra Rudzkiego. „Możliwość przekraczania granic bez jakichkolwiek ograniczeń to wypełnienie powojennej utopii w kulturze europejskiej” - Cezarego Kowandę, dziennikarza tygodnika "Polityka", do wysunięcia takiej tezy skłoniły przemyślenia na temat mentalności ludności powojennej, dla której zniesienie granic, możliwość swobodnego podróżowania i podejmowania pracy przez Polaków poza granicami kraju były znacznie trudniejsze, jeżeli nie niemożliwe do realizacji. Swą konstatację podkreślił szacunkowymi danymi i analizami zespołu ekspertów ds. badań międzynarodowych, mówiącymi że Polska jako jeden z niewielu euroentuzjastów stanowi dziś wyjątek pośród innych państw europejskich pod względem zadowolenia z przynależności do Unii Europejskiej. Jednym z dowodów na to może być chociażby liczna obecność podczas spektaklu i poprzedzającej go debaty. Chęć integracji z sąsiadem niemieckim wraz z ciekawością w odkryciu talentu grupy przyjezdnych aktorów odgrywały tutaj nadrzędne role, jak potwierdzili uczestnicy panelu dyskusyjnego.

Kwestia polityki znajduje odzwierciedlenie w miłosnych relacjach Manfreda i Rity, jako jedyna, ale zarazem najpoważniejsza różnica w światopoglądzie tych dwojga. Wkraczającej w dorosłość dziewczynie, bliski jest model socjalistyczny, który Manfred neguje przekonując Ritę do rzeczywistości zachodniej części stolicy Niemiec - Kochankowie mają swoją gwiazdę, której nadejścia wyczekują każdej nocy. A my? Co mamy? – z trwogą spytała Rita. - Niebo, którego oni nie mogą podzielić. – usłyszała stłumiony głos Manfreda.

Wraz z przestąpieniem drzwi teatru przenosimy się do czasu, w którym Europą rządził socjalizm. Studentka pracująca w fabryce wagonów osobowych wielokrotnie podejmuje próby określenia własnego stanowiska politycznego. Historia Rity pokazuje co dzieje się gdy, jednostka, choć silna, zmuszona jest podporządkować się władzy. Na jej przykładzie poznajemy problem, z jakim zmagało się wówczas wielu Niemców. „Współczesnym trudno jest wytrzymać trzeźwość historii” – mówi Rita Seidel tocząc wewnętrzną walkę z własnym „ja”.

Zgromadzeni we foyer Teatru Polskiego we Wrocławiu humaniści zmierzyli się  swoimi ocenami, podejmując walkę ze stereotypami narodowymi. Z publiczności popłynął głos: schematy myślowe mogą być rozpatrywane pozytywnie lub negatywnie w zależności od potrzeby mówienia o świecie. W przyszłości będą przywoływane jako dostosowanie do aktualnych wydarzeń politycznych w odpowiedzi na potrzeby jednostek. Podobnie jest z „runięciem” ostatniego muru między Polską a Niemcami.

Rozstrzygając, czy współcześnie istnieje możliwość obalenia europejskich schematów myślowych połączono uwarunkowania religijne i teatralne, które wpłynęły na rozwój stosunków polsko – niemieckich. Rolę Kościoła w stosunkach europejskich podkreślił Wojciech Kucharski, z wykształcenia historyk. „Już w czasach PRL-u Kościół jako interrex instytucjonalny wypełniał lukę w świadomości kulturowej Polaków. Przełomowym wydarzeniem, które wykroczyło poza stereotypy myślenia o relacjach polsko-niemieckich było słynne, historyczne już orędzie biskupów polskich do biskupów niemieckich z 1965 roku. „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie” – Kucharski, przytacza zdanie Prymasa Polski, które całkowicie zmieniało wtedy perspektywę patrzenia na te relacje. Doświadczenie Kościoła katolickiego w Polsce pokazuje znaczenie gestów pojednania. Tutaj ofiara nie tylko przebacza, ale też prosi o przebaczenie, dostrzegając, że odpowiedzialność za historię leży po każdej ze stron.

Po 1945 roku życie teatralne było bardzo ważne dla nowej władzy polskiej – podkreśla Rudzki. Proces odbudowy życia teatralnego rozpoczął się już w maju 1945, gdy razem z Bolesławem Drobnerem do Wrocławia przyjechał pracownik techniczny Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie poproszony o zbadanie stanu funkcjonowania teatru. Ciąg zmian w obszarze teatralnego świata do dziś jest mocno związany z polityką, co pokazuje przykład „Podzielonego nieba” jako formy łącznika Polski i Niemiec. Wspólne projekty są najlepszą formą interakcji i komunikacji. By ocieplić wspólne relacje, warto się zastanowić, jak wyglądała intencja komunikacyjna przez ostatnie dwieście lat. Na gruncie polskich przekonań, wyobrażeń i polskiej kultury projektujemy obrazy niemieckości, a wspólne wydarzenia dają nam szansę, by to zmienić i możliwość porozmawiania ze sobą i swoimi kulturami” - do takich rozmyślań zmusza Tilmann Köhler, reżyser „Nieba podzielonego”. Gra świateł, budowa napięcia przy akompaniamencie muzyki skrzypcowej (Marii Stosiek), literackie dialogi, a przy tym subtelne połączenie wątków humorystycznych z patosem -  intrygująca kompozycja.

 „Mur runął, natomiast scenariusz „runięcia” pokazał, że jest między nami jeszcze dużo niezrozumienia i braku próby wejścia we wrażliwość drugiej strony" – podsumowuje Cezary Kowanda. Choć nastrój powojennych Niemiec zagościł we Wrocławiu tylko na dwa dni, pozostawił po sobie deszcz emocji. I sporą dawkę refleksji. A także nadzieję na dalsze rozwijanie  porozumienia między motorem integracji europejskiej i jego młodszą siostrą.