drukuj

Chodź, pokażę Ci jak tworzy się sztukę - relacja Ali Hubali z Sokołowska

Trzygodzinne performance’y, histeryczne napady śmiechu, artystyczny dziadobus, przemierzający ulicę Sokołowska... Brzmi abstrakcyjnie? To jedynie wycinek Kontekstów - IV Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Efemerycznej.

Konteksty już po raz czwarty pojawiły się z wizytacją w Sokołowsku, samym sercu Gór Suchych. Wydarzenie trwające od 25 do 29 lipca to efekt pracy Fundacji Sztuki Współczesnej In Situ, która już po raz czwarty podjęła się organizacji przedsięwzięcia. Podobnie jak w ubiegłych edycjach udział w nim wzięli artyści z całego świata. Pojawiła się m.in. próbka twórczości norweskiej w wykonaniu Terese Longva oraz amerykańskiej - Laurel Jay Carpenter. Na międzynarodowym tle nie zabrakło i rodzimych akcentów. Reprezentantem polskiej sztuki efemerycznej był m.in. twórca autobusowego projektu KR 736 EJ – Piotr Lutyński.

Kultura versus natura

Sok(ó)łowsko to idealne podłoże dla kunsztu, który rządził wydarzeniem,  miejscowa przestrzeń stała się tłem dla realizacji sztuki efemerycznej - swawolnej, wyzwolonej, pokonującej barierę niedostępności dla widza. Konteksty zaserwowały oglądającemu to, czego może brakować w zakamarkach galerii sztuki czy w muzeum.. A w festiwalowej sztuce plenerowej kontakt artysty z odbiorcą staje się czymś zupełnie normalnym. To nie tylko okazja poznania twórców i rzemiosła w nowej odsłonie, ale i zainspirowania się nimi.

Plenerowe wykonanie działań artystycznych poszło w parze z główną ideą tegorocznej edycji festiwalu. Celem było nawiązanie dialogu z mieszkańcami Sokołowska i inspiracja do podjęcia wspólnych działań w przestrzeni publicznej. Pięciodniowe wydarzenie miało stać się pomostem pomiędzy codziennością a kulturą. Z tego powodu artystów można było spotkać w parku, kinie, a nawet na miejscowej ulicy. W ramach programu odbyły się też warsztaty kulturalne dla dzieci i dorosłych.

W festiwalowym programie znalazły się występy w ramach czterech głównych rodzajów sztuki efemerycznej: instalacji, performance, realizacji multimedialnych i dźwiękowych.

Improwizacja po performersku

Performance przedstawia sytuację artystyczną, umieszczającą ciało artysty w kontekście czasu i przestrzeni. Mimika twarzy, gestykulacja i manipulacja ciałem to atrybuty tego rodzaju rzemiosła. Wykonawca przed publicznością staje się zarówno twórcą jak i materią sztuki, nie ukrywając przy tym własnych ograniczeń. Głównym narzędziem w rękach performerów staje się improwizacja.

Niejednemu z nas zdarza się w życiu improwizować. Niektórym wychodzi to lepiej, innym gorzej. Jedno jest pewne - w tej grze liczą się zdolności aktorskie. A tych z pewnością nie brakuje duetowi Longva & Carpenter. To połączenie dwóch realizatorek sztuki – Norweżki, Terese Longva i Amerykanki, Laurel Jay Carpenter. W wykonaniu Loren i Carpenter performance to 240 minut ciszy, przerywanej histerycznymi napadami śmiechu. Kobiety stoją naprzeciw siebie ze skupieniem, nie wypowiadając przy tym żadnych słów. Całą uwagę koncentrują na powiewających nad ich głowami piórkach, chcąc oddalić na bezpieczną odległość przy pomocy regularnych podmuchów. Syzyfowa praca spotęgowana jest brakiem jakichkolwiek możliwości ruchu. Ręce postaci złączone są w czarnym kaftanie, a przywarte do podłoża nogi nie mają szans ucieczki. Balansując na krawędzi swej wytrzymałości artystki pochylają się ku widzom, ukazując słabość własnych ciał.

Longva & Carpenter już od czterech lat wychodzą ze swoimi pomysłami artystycznymi na zewnątrz. Performance w wykonaniu tych kobiet to nakład ogromnej pracy nad koncentracją i wytrwałością, których subtelne połączeniu skomentowałabym ukłonem w ich stronę. W wykonaniu Longva & Carpenter sztuka to osobiste badanie i przedstawienie ideologii feministycznej. Siła, wytrwałość, odwaga i próba pokonania przeciwności to zjawiska, które obserwujemy na scenie. Ciała występują tutaj jako narzędzia sztuki. Reszta pozostaje tłem. Performerki znakomicie posługują się techniką improwizacji. Swoją postawą mówią, że tak w sztuce, jak i w życiu – należy walczyć dla osiągnięcia celu, bez względu na przeciwności. . Pokazują jak z ciała uczynić sztukę bez konieczności plastynacji, która w drastycznym wykonaniu Gunthe von Hagge prowadzi do eksponacji zwłok i nasycania oka ludzkiego wnętrznościami zmarłych.

Artbus KR 736 EJ

Mercedes z rejestracją KR 736 EJ pojawił się na ulicach Sokołowska jako projekt Piotra Lutyńskiego. Przedsięwzięcie oparte zostało na zasadach performance, w niebanalnej formie przekazu, pełne ekspresji i rozrywkowego charakteru. Całość opierała się na rajdach autobusem po ulicy festiwalowego gospodarza i zachęcaniu do kontaktu odbiorców sztuki. Narzędziem, którym posługiwał się twórca była skoczna muzyka dobiegająca z głośników. Podczas jazdy słychać też nawoływania, wymachiwania i dźwięki instrumentów. Celebrowanie otwartości i interakcja z odbiorcami to nowości, jakie wprowadza Lutyński w reprezentowaną kategorię sztuki. Projekt jest dosłownym przykładem na to, iż sztuka nie potrafi istnieć bez widza. Żaden z mieszkańców nie przechodzi obojętnie obok dziadobusa…

Pierwszy kontakt ze sztuką efemeryczną jest jak podróż w nieznane. Nie wiedząc, czego mogę się spodziewać, zastaję coś, co jest sprzeczne z moimi oczekiwaniami. Staję się obserwatorem, nieświadomie popychanym ku refleksji. Podejmuję się próby umiejscowienia artystycznego know-how w świecie współczesnej sztuki…

Alicja Hubala