drukuj

„Ziemia niczyja / Niemands Land" - relacja Julii Wysockiej

Cztery historie, które na pozór niewiele mają ze sobą wspólnego. Może się wydawać, że jedynie oszczędna scenografia i aktorzy są łącznikiem spajającym w całość kolejne opowieści stworzone przez Julię Holewińską i Lothara Kittsteina, autorów scenariusza spektaklu. Wspólny mianownik stanowi jednak tytułowa ziemia niczyja.

Symbolizuje ona bolesną historię stosunków polsko-niemieckich z perspektywy młodego pokolenia, które próbuje zdystansować się od nierozliczonych krzywd swoich dziadków. Spektakl udowadnia, że trudne doświadczenia rodzinne wciąż oddziałują na życie młodych Polaków i Niemców. Ziemia niczyja stanowi między nimi barierę, która nie pozwala na ostateczny rozrachunek z przeszłością minionych pokoleń. Sztuka jest próbą przełamania tabu wypędzeń, funkcjonującego w świadomości obydwu narodów. Uproszczeniem byłoby stwierdzenie, że porusza jedynie kontrowersyjną tematykę przymusowych migracji . Autorzy idą dalej podejmując problem, z którym w zintegrowanej Europie boryka się młode pokolenie: poszukiwanie własnej tożsamości. Zagmatwane losy i niedopowiedziane historie stają się bodźcem do poszukiwania przez młodych własnych korzeni.

Dzieje się tak i w przypadku bohaterów sztuki. Spektakl rozpoczyna spotkanie Polki i Niemki, w domu na Mazurach, zamieszkiwanym niegdyś przez krewnych zarówno jednej, jak i drugiej. Młode kobiety wspólnie odkrywają łączącą je historię i przywołują sceny z czasów wojny. ONI (Niemcy) mieli tu przecież wrócić. No i wrócili. By raz na zawsze rozliczyć się z przeszłością i przeżyć katharsis. Jest ono potrzebne, by rozpocząć nowy etap, nienaznaczony przekazywaną z pokolenia na pokolenie traumą.

Istotny jest język, którym posługują się bohaterowie. Śmiały, dynamiczny, sprawia że spektakl wywołuje żywe emocje. Autorzy nie boją się wulgaryzmów, sięgają do języka internetu. Para czatujących ze sobą ludzi, Polish Kitty i German Bugs Bunny, nie stronią od erotycznych fantazji i dosadnych sformułowań. Nie jest to zabieg do końca udany. W gąszczu kontrowersyjnych określeń zatraca się przekaz postaci, na których skupia się uwaga widza.

Wydaje się, że reżyser próbuje uzdrowić stosunki polsko-niemieckie. Nie robi tego jednak w stanowczy sposób. Nie daje konkretnej recepty na ich poprawę, nie ma pomysłu na zagospodarowanie symbolicznej ziemi niczyjej. Mimo to trzeba przyznać, że spektakl jest impulsem do rozmyślań nad tematem, który wciąż tkwi w mentalnej próżni obydwu narodów i nie pozwala raz na zawsze uporać się z duchami przeszłości. W tym przypadku refleksja jest już połową sukcesu.

Julia Wysocka

Więcej informacji o spektaklu znajdą Państwo tutaj.