„Czy warto popularyzować historię?" - relacja Julii Wysockiej z debaty towarzyszącej „Nocy w galerii"
Na to pytanie próbowali odpowiedzieć uczestnicy panelu zorganizowanego 11 grudnia przez Instytut Historyczny Uniwersytetu Warszawskiego i Fundację Współpracy Polsko-Niemieckiej. Pretekstem do spotkania był film "Noc w galerii".
− Popularyzatorzy historii reklamują produkt − rozpoczął dyskusję moderator Piotr Węcowski (IH UW). Czyżby więc reklamowanie dyscypliny naukowej nie różniło się od reklamowania masła czy oferty banku? Paneliści odpowiedzieli zgodnie, że różnica jest zasadniczo niewidoczna. W obu przypadkach stosuje się te same techniki marketingowe. Jednak popularyzacja powinna kierować się nie zyskiem komercyjnym, a wyznaczoną misją. W przypadku „Nocy w galerii” było nią przełamywanie stereotypów dotyczących relacji polsko-niemieckich.
− Adresatem filmu są młodzi ludzie, dla których trudne treści przełożyliśmy na język filmu − mówili jego autorzy Maciej Łubieński i Michał Wójcik, współtwórcy takich programów jak „Było nie było” (Discovery Historia), czy „Błyskawiczny program historyczny” (TVN Warszawa). Agnieszka Krzemińska (tygodnik Polityka), z dziennikarskiej perspektywy podkreślała rolę pisania w sposób na tyle ciekawy, by tekst się sprzedał, z drugiej − czytelnik dobrnął do jego końca. Rozpoczęła tym samym dyskusję o wysiłkach − mniej lub bardziej udanych − które podejmują historycy przekładając teksty naukowe na publicystyczne.
Goście rozmawiali więc o tym, że forma nierzadko jest tak samo ważna jak treść.
− Niewielu naukowców pisze tak, by nadawało się to do czytania, a opór przeciwko pisaniu popularnym tonem jest w środowisku duży − mówił Marcin Zaremba z Instytutu Historycznego UW. Przemysław Pazik, przedstawiciel Studenckiego Koła Naukowego Historyków UW, przekonywał natomiast, że historycy nie powinni schodzić poniżej pewnego poziomu intelektualnego.
− Popularyzacja nie może iść wbrew nauce − mówił Łukasz Michalski, ekspert edukacyjny z Instytutu Pamięci Narodowej. Jego zdaniem trzeba zachować równowagę między naukowym, a rozrywkowym aspektem uatrakcyjniania historii. Paneliści stwierdzili, że zadaniem historyków powinno być trafianie do ludzi zainteresowanych różnymi segmentami dyscypliny. Niektórzy, dość krzywdząco postrzegają historię jako trudną i niekiedy nudną dziedzinę.
Wyzwaniem popularyzatorów jest udowodnienie, że historia naprawdę może być sexy.
Julia Wysocka