Upamiętnianie, spotkanie, (nie)zrozumienie
„Spotkanie, upamiętnienie, zrozumienie” – te słowa najczęściej padały podczas panelu o kulturach pamięci na Forum Polsko-Niemieckim w Berlinie. A jednak w tle nieustannie powracało inne, trudniejsze pytanie: czy można mówić jednym głosem o historii, którą każdy pamięta inaczej?
Po siedmiu latach przerwy Forum Polsko-Niemieckie powróciło w roku 2025 z hasłem przewodnim „Wspólnota na trudne czasy”. Jeden z paneli konferencji poświęcony był polskim i niemieckim kulturom pamięci. Mimo „Traktatu o dobrym sąsiedztwie” i wielu lat wspólnych wydarzeń i projektów, II wojna światowa wciąż dzieli oba narody. Panel miał na celu stworzenie przestrzeni do rozmowy o tym, jak oba narody pamiętają przeszłość, jak próbują upamiętniać ofiary wojny i jak często są to dwa zupełnie różne spojrzenia na bolesną przeszłość. Choć podczas spotkania wielokrotnie powtarzano, że motywem przewodnim jest „spotkanie, upamiętnienie i zrozumienie”, w praktyce obok tych słów wybrzmiewało także, a może nawet mocniej, wzajemne niezrozumienie.
W panelu wzięli udział wybitni badacze z Polski i Niemiec: prof. Frank Bösch, prof. Violetta Julkowska, prof. Eckhardt Fuchs, prof. Peter Oliver Loew, prof. Igor Kąkolewski, prof. Krzysztof Ruchniewicz, prof. Robert Traba, dr Marcin Wiatr, prof. Rafał Wnuk i prof. Stephanie Zloch. To właśnie ich głosy, reprezentujące różne doświadczenia i perspektywy pokazały, jak odmiennie Polacy i Niemcy postrzegają przeszłość. Profesor Traba z Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk zaznaczył, że niemiecka pamięć historyczna w dużej mierze koncentruje się na relacjach z Izraelem i Francją, a brakuje w niej miejsca na prawdziwe pojednanie z Polską. Z kolei Profesor Bösch z Centrum Historii Współczesnej Leibniza zauważył, że wojna w Ukrainie odciąga obecnie uwagę niemieckich historyków od Polski i przesuwa zainteresowanie ofiarami wojny dalej na Wschód. A Polska, jak podkreślił, nie znajduje się w centrum niemieckich badań historycznych.
Z drugiej strony, jak zauważył profesor Traba, Polacy są na swój sposób “zadufani”, przekonani o wyjątkowości własnych cierpień i często nie chcą uznawać innych ofiar niż własne. Ten rozdźwięk – „kto jest ofiarą, a kto sprawcą?” powracał w dyskusji kilkukrotnie, ujawniając, jak trudne jest wspólne upamiętnienie. Wskazywano chociażby spór o nazwę planszy w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Według prof. Wnuka, obecnego dyrektora Muzeum II Wojny Światowej, jego poprzednik, a dziś prezydent elekt, Karol Nawrocki sprzeciwiał się uznawaniu niemieckich cywilów zabitych w alianckich nalotach za ofiary wojny. Uważał, że byli częścią narodu-agresora. W efekcie plansza muzealna otrzymała tytuł „Straty wojenne”, który oddziela ich los od narracji o cierpieniu. Ale jak w takim razie mówić o ludziach, którzy zginęli „po drugiej stronie”? Jakie miejsce (jeśli w ogóle) powinni zajmować w narracji o cierpieniu i pamięci?
Te różnice w podejściu do pamięci historycznej przekładają się na spory o formę upamiętnienia, jak w przypadku planowanego w Berlinie pomnika poświęconego ofiarom drugiej wojny światowej i niemieckiej okupacji na terenie Rzeczypospolitej Polskiej. Tymczasowy pomnik w formie głazu zostanie odsłonięty 16 czerwca 2025 w miejscu dawnej Opery Krolla w pobliżu Reichstagu. W przyszłości ma tam działać Dom Polsko-Niemiecki, miejsce, którego celem będzie uświadamianie Niemcom skali zbrodni nazistowskich, popełnionych w okupowanej Polsce. W dyskusji o pomniku po raz kolejny powróciło pytanie o to, kto jest ofiarą, w kontekście napisu pod tymczasowym pomnikiem. Czy inskrypcja na tablicy powinna upamiętniać wyłącznie „polskie ofiary nazizmu”, czy raczej „obywateli II Rzeczypospolitej”? Ostatecznie, jak wytłumaczył Peter Oliver Loew z Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich. Polacy i Niemcy wspólnie wypracowali formułę, która ma nie dzielić, lecz łączyć. Pod pomnikiem będzie umieszczony napis: „Polskim ofiarom nazizmu i ofiarom niemieckiej okupacji i terroru w Polsce 1939–1945”. Definicję ofiar rozszerzono poza etnicznych Polaków, obejmując wszystkich obywateli II Rzeczypospolitej – ludzi różnych narodowości, języków i religii, którzy wtedy wspólnie dzielili losy tej ziemi.
Czy Polacy i Niemcy są skazani na (nie)zrozumienie? Panel pokazał, że choć teoretycznie istnieją także przykłady “spotkania, wspólnego upamiętnienia i zrozumienia”, to przebicie się ich do głównego nurtu jest bardzo trudne. Przykładem jest tu podręcznik do historii „Europa. Nasza historia” (po niemiecku, „Europa – Unsere Geschichte”). Ten czterotomowy podręcznik miał być symbolem polsko-niemieckiego pojednania i dowodem, że możliwe jest wspólne opowiadanie historii. Jednak mimo lat pracy historyków z obu krajów, podręcznik wciąż pozostaje poza głównym nurtem edukacji. Według profesora Traby wspólny podręcznik to „iluzja i klęska polityczna”, bo w Polsce podręcznik został “zepchnięty” na margines przez decyzje ministra Przemysława Czarnka, a w Niemczech przez „oportunizm polityczny”.
Podobne poczucie sprzeczności i nadziei towarzyszyło całemu panelowi. Sala była pełna, a pytania z publiczności pokazały, że temat wzbudza emocje w obu krajach. Choć, moim zdaniem, chwilami brakowało prawdziwej dyskusji, a nie tylko pytań ekspertów do ekspertów. Organizatorzy tłumaczyli małą liczbę pytań ograniczeniami czasowymi, jednak w moim odczuciu spłyciło to spotkanie do wykładu, a nie potrzebnej debaty. To pokazuje, że przed nami jeszcze długa droga – nie tylko do zrozumienia historii, ale też do stworzenia narzędzi, które uczynią ją żywą i ważną dla kolejnych pokoleń, bo kiedy odejdą ostatni świadkowie II wojny światowej, to do młodszych ludzi będzie należeć pielęgnowanie pamięci, ale też utrzymywanie pojednania i solidarności.
Być może właśnie tu – w tej delikatnej równowadze „spotkania, upamiętnienia i (nie)zrozumienia” kryje się prawdziwe znaczenie hasła Forum: „Wspólnota na trudne czasy”. Bo wspólnota to nie zgoda za wszelką cenę, ale odwaga, by stanąć razem, nawet jeśli każdy z nas pamięta inaczej. To także przestrzeń, w której różne głosy mogą wybrzmieć razem – czasem w zgodzie, czasem w oporze, ale zawsze w dialogu. A historia potrzebuje nie tylko pomników, ale ludzi.
Autorka: Teresa Kulej