drukuj

O wiedzy i sumieniu

Mamy problem z upamiętnianiem napaści na Polskę? W niemieckiej świadomości wiedza o wojnie na wyniszczenie, która toczyła się na Wschodzie, jest niemal nieobecna. Dlatego proponuję budowę w Berlinie centrum dokumentacji [jej historii].

Należy najgłębiej ubolewać nad tym, że Niemiecki Bundestag nie był w stanie jeszcze przed przerwą letnią osiągnąć porozumienia w sprawie rezolucji upamiętniającej napaść na Polskę 1 września 1939 r., która wywołała II wojnę światową. Wprawdzie niektórzy mogą twierdzić, że w dzisiejszych trudnych czasach są w polityce rzeczy ważniejsze od takich retrospektywnych aktów, ale nie doceniają tym samym znaczenia podobnych rocznic dla teraźniejszości. Rocznice są okazją do potwierdzającej refleksji, potrzebnej narodom zarówno dla nich samych, jak i w stosunkach z sąsiadami.

Dla Polski początek wojny wiąże się nierozerwalnie z Paktem Ribbentrop-Mołotow

Obecny rok obfituje w okrągłe rocznice, szczególnie w relacji z naszym wschodnim sąsiadem. Mamy więc 1 września, który będzie na szczęście obchodzony w ramach wielu wydarzeń. Prezydent Niemiec odwiedzi Wieluń – polskie miasto, które od razu pierwszego dnia wojny poniosło wiele ofiar i doznało zniszczeń podczas bombardowań. Dla Polaków początek wojny wiąże się jednak nierozerwalnie z dniem 23 sierpnia 1939 r. – z paktem Ribbentrop-Mołotow. Na jego mocy 17 września 1939 r. wkroczyła do Polski Armia Czerwona. W Niemczech nie ma tradycji upamiętniania tamtego dnia, w Rosji tymczasem bywa wręcz usprawiedliwiany. Podczas tegorocznego Dialogu Petersburskiego próba zainicjowania na poziomie grupy roboczej wspólnego oświadczenia, które przywołując rocznicę zawarcia paktu jednocześnie przypomniałoby o odpowiedzialności, o poszanowaniu suwerenności sąsiadów, zakończyła się niepowodzeniem.  

W Niemczech niewiele wiadomo o niemieckich rządach terroru w Polsce

W czasie II wojny światowej Polska przeżyła prawie sześcioletni okres okupacji, któremu towarzyszyły straszliwe zbrodnie na ludności cywilnej. Symbolem sowieckich zbrodni wobec Polski do 1941 r. jest Katyń – masowy mord dokonany na ponad 22 tysiącach polskich oficerów. O niemieckich rządach terroru w Polsce, które zaczęły się już w pierwszych tygodniach wojny, w Niemczech wiadomo niewiele. Szwadrony śmierci z premedytacją mordowały elity społeczeństwa, polityków, intelektualistów, adwokatów, lekarzy i księży.

Polacy mieli jako niższy naród niewolników służyć niemieckiemu narodowi panów. Dominowały masakry, wypędzenia i terror. Wśród tych, których dotknęły, było wielu Żydów, szczególnie dręczonych i mordowanych w celowych akcjach. W Polsce zostały zbudowane niemieckie obozy zagłady Auschwitz, Treblinka i Majdanek, mord na europejskich Żydach rozpoczął się od Żydów polskich. Lecz od początku więźniami obozów koncentracyjnych było też wiele tysięcy Polaków.

Kiedy 75 lat temu, w sierpniu 1944 r. podziemna polska Armia Krajowa w Warszawie podjęła ryzyko powstania, chcąc własnymi siłami wyzwolić Polskę, Armia Czerwona wyczekiwała, aż Wehrmacht i inne siły niemieckie zdławią powstanie, zabiją niezliczoną liczbę cywilów i systematycznie zniszczą Warszawę.

Żądanie pomnika dla polskich ofiar narodowego socjalizmu jest zasadniczo słuszne.

O tym wszystkim, o całym terrorze i jego ofiarach w Niemczech nie wie się prawie nic. Dlatego już przed laty tak zasłużony dla stosunków polsko- niemieckich polski polityk, W. Bartoszewski, domagał się, aby w Berlinie wznieść pomnik polskich ofiar narodowego socjalizmu. Wezwanie to ponowiło ostatnio wielu polityków niemieckich.  

Polski pomnik to jednocześnie problem z hierarchizacją ofiar

Podzielam intencje towarzyszące tej propozycji, mimo to uważam ją za problematyczną. Czy rzeczywiście należy zacząć odrębnie czcić ofiary narodowego socjalizmu każdego narodu? A co z milionami ofiar napaści na Związek Sowiecki; przecież wojna na wyniszczenie, rozpętana w Polsce, od 1941 była kontynuowana w sposób nie mniej przerażający, a nawet nabrała jeszcze innych wymiarów. Czy rzeczywiście powinniśmy Polakom, Białorusinom, Ukraińcom i Rosjanom – a wszędzie liczba ofiar idzie w miliony – budować osobne pomniki? Gdzie w takim razie zacząć, gdzie skończyć? (Istnieje ostatecznie ryzyko popadnięcia w cynizm, gdy zadane zostanie pytanie, czy budować pomniki tylko wtedy, gdy liczba ofiar szła w miliony…)

Pomnik przypomina tylko o tym, co znane. Jednak niemal nikt nie zna miejsc zbrodni popełnianych w Polsce.

Co więcej, pomnik przypomina tylko o wydarzeniach już znanych. Problem polega jednak na tym, że w Niemczech niemal nieobecna jest świadomość tego, jak wyglądała wojna na Wschodzie. Kto wie o tym, że pod „pieczą” Wehrmachtu samych sowieckich jeńców wojennych zginęły ponad trzy miliony, a w Leningradzie podczas blokady milion ludzi zmarło z głodu. Każdy wie o Lidicach w Czechosłowacji i Oradour we Francji, gdzie ofiarą niemieckich akcji odwetowych padały całe wsie. Jednak na Wschodzie takich wsi były setki. Chatyn pod Mińskiem jest miejscem pamięci o 605 takich masakrach tylko na samej Białorusi.

Potrzebujemy centrum dokumentującego tę wojnę na wyniszczenie

Dlatego proponuję budowę w Berlinie centrum dokumentującego tę wojnę na wyniszczenie i stworzenie w nim również możliwości upamiętnienia ofiar. Centrum powinno w zróżnicowany sposób informować o tamtych wydarzeniach. Bo naturalnie były też różnice chronologiczne i między poszczególnymi krajami. Do współpracy przy opracowaniu takiej koncepcji powinniśmy zaprosić historyków z różnych krajów.

Również na obchody 30. rocznicy pokojowej rewolucji powinniśmy zaprosić uczestników z Polski i z Węgier

Są jeszcze kolejne rocznice, które obchodzimy w tym roku – i które dotyczą również Polski. Pokojowa rewolucja w NRD 30 lat temu przynależy do kontekstu serii przełomów w całej Europie Środkowo-Wschodniej w 1989 roku. Polacy i Węgrzy odegrali w nich znakomitą rolę. Myślę, że byłoby dobrze gdybyśmy my, Niemcy, zaprosili w tym roku ważnych ówczesnych aktorów z tych krajów i wyrazili im nasze podziękowanie. Przecież ich działania, podobnie jak poityka Gorbaczowa, legły u podstaw jedności Niemiec.

Polacy walczyli we wszystkich armiach alianckich i wyzwalali Niemców od narodowego socjalizmu

W przyszłym roku przypada w dodatku 75. rocznica zakończenia II wojny światowej. Jakie przesłania wynikną z jej upamiętniania przez poszczególne kraje? My, Niemcy, powinniśmy wreszcie przypomnieć i o tym, że Polacy walczyli we wszystkich armiach aliantów i wraz z nimi wywalali nas od narodowego socjalizmu. Tylko że Stalin uniemożliwił odpowiednie uznanie ich wkładu – a my do dziś nie okazaliśmy im należnej czci. Na uroczystości w maju 2020 r. powinniśmy wraz z ówczesnymi aliantami zaprosić również Polaków.

Polskiemu pomnikowi w parku ludowym Friedrichshain możemy nadać nową oprawę

Owszem, moglibyśmy nadać nową oprawę polskiemu pomnikowi w Volkspark Friedrichshain i poświęcić go wkładowi Polski w historię niemieckiej wolności i demokracji. Pomnik ma już nawet odpowiedni tytuł: „Za wolność waszą i naszą!”. Można na wystawie na wolnym powietrzu przedstawić tę historię, w Niemczech w znacznej mierze nieznaną, poczynając od Hambacher Fest w 1832 r., poprzez wyzwolenie od narodowego socjalizmu, aż po Solidarność.

W 2020 roku możemy spojrzeć z perspektywy na cały okres od 1945 do 1990 roku. Unia Europejska jest rezultatem nauki wyciągniętej z okropności pierwszej połowy XX wieku. Po roku 1990 nastąpiło jej rozszerzenie, a deklarowana przez naszych wschodnich sąsiadów droga „Z powrotem do Europy” stała się rzeczywistością. Dziś mamy obowiązek występować w imię wartości, które wówczas pozwoliły zwyciężyć, a dziś stanowią integralną część Traktatu Lizbońskiego. Niech naszym zadaniem będzie wcielanie ich w życie.

Tekst Markusa Meckela ukazał się w dzienniku "Tagesspiegel" z okazji 80. rocznicy napaści Niemiec na Polskę.

O autorze