Albrecht Lempp: Wiele wspólnych spraw
Jak zmieniała się działalność FWPN w ciągu ostatnich dwudziestu lat? Dlaczego polsko-niemiecka współpraca samorządową na pograniczu ma dla Fundacji szczególne znaczenie? Czym wyróżnia się polsko-niemiecki projekt nagrodzony tegoroczną Nagrodą Samorządową ufundowaną przez FWPN? Rozmowa z Albrechtem Lemppem, dyrektorem Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej.
Ponad dwudziestoletnia działalność fundacji to okres fundamentalnych zmian w Polsce i konieczność odnajdywania się w nowych warunkach.
Przez te lata staraliśmy się dopasować do bieżącej sytuacji w Polsce. W roku 1991, kiedy fundacja zaczęła funkcjonować, Polska miała zupełnie inny układ administracyjny i potrzeby. Reformy i nowy podział administracyjny kraju nastąpiły pod koniec lat 90., gdy premierem był Jerzy Buzek. Zmienili się wtedy partnerzy, z którymi współpracowaliśmy, lub występowali oni w nowych konfiguracjach. Dwadzieścia lat temu złoty nie był jeszcze wymienialny. Miało to też wpływ na sposób naszego działania. Powołując do życia Fundację Współpracy Polsko-Niemieckiej, rządy Polski i Niemiec postanowiły, że pieniądze przeznaczone na działalność fundacji będą wydatkowane wyłącznie w Polsce. Dziś oczywiście takich ograniczeń już nie ma i możemy wspierać nasze działania nie tylko w Polsce i w Niemczech, ale także w innych krajach. To były pozornie niewielkie zmiany, jednak gdy spojrzymy na ich skutki, widzimy jak daleko sięgnęły. W 2004 roku Polska wstąpiła do Unii Europejskiej. Czas przed Unią był w pewnym sensie okresem przygotowawczym, także pod kątem finansowania dużych inwestycji i zmian w infrastrukturze, fundacja bowiem przed przystąpieniem Polski do UE wspierała duże inwestycje, które teraz wspierane są ze środków unijnych. Dodatkowo warto pamiętać, że środki unijne nie od razu po wstąpieniu Polski do Wspólnoty zostały postawione do jej dyspozycji, a fundacja w tamtym okresie dysponowała znacznie większymi środkami niż obecnie. To pozwoliło nam na bardzo mocne inwestowanie w Polsce w różne projekty.
Czy ciekawe projekty, z których wynikają korzyści dla polskiej i niemieckiej strony, nadal mają szansę na dofinansowanie?
Tak. Dziś, kiedy samorządy nauczyły się korzystać z funduszy europejskich, a nasza fundacja ma do dyspozycji mniej pieniędzy, zmieniliśmy nieco kierunek naszego działania i zaczęliśmy robić dokładnie to, co Fundacja Współpracy Polsko-Niemieckiej ma w nazwie. Chodzi więc przede wszystkim o współpracę. O to, aby Polacy i Niemcy współpracowali przy konkretnych projektach. Ta współpraca postrzegana musi być przez pryzmat zwykłego obywatela, chociaż z drugiej strony od samego początku naszej działalności była ona bardzo ważna i dbaliśmy o jej rozwój. Gdy teraz mówi się o kontaktach polsko-niemieckich, to zawsze w kontekście dwudziestolecia po 1989 roku. Tymczasem zapominamy o okresie wcześniejszym, kiedy warunki były znacznie trudniejsze, a w Polsce był PRL. Już wtedy ta współpraca istniała i była ona właśnie obywatelska, na szczeblu Kościoła, różnych organizacji i ludzi, którzy uważali, że Polacy i Niemcy mimo tragedii wojen powinni ze sobą współpracować. Ci ludzie w tamtych czasach doprowadzili do sytuacji, w której w 1989 roku nie musieliśmy zaczynać współpracy od zera, lecz od bardzo mocnych fundamentów. Obywatelska pomoc i współpraca nadal jest ścieżką, którą idziemy, częściowo poprzez partnerstwa gmin i miast. Tych partnerstw samorządowych jest dziś niezliczona ilość. Tworzą one wielopoziomowy most, na którym ludzie z Polski i Niemiec kontaktują się, załatwiają sprawy duże i małe. Granica polsko-niemiecka jest w dzisiejszej Europie szalenie ważna nie tylko z przyczyn historycznych, ale również ze względu na handel, turystykę i wszystko, co dzieje się między naszymi krajami.
Czy strefa przygraniczna, gdy chodzi o współpracę samorządu terytorialnego, ma szczególne znaczenie dla działań fundacji?
Tak, ponieważ po obu stronach Odry są te same problemy. Chociaż dzieli nas granica, jesteśmy mieszkańcami tego samego regionu. Ekologia, energetyka, szkolnictwo, drogi i masa innych spraw są tematami, o których rozmawia się wspólnie i wspólnie je rozwiązuje. Sprawy do załatwienia przestają tam mieć podział na polskie i niemieckie. To wspólne sprawy.
Do czego zmierza takie postrzeganie życia w jednym, choć podzielonym granicą regionie?
Powoli zbliżamy się do stanu, kiedy samorządy po jednej i drugiej stronie granicy będą mogły regulować większość swoich problemów i spraw, nie pytając za każdym razem Warszawy i Berlina o przyzwolenie. A to dziś jest wyzwaniem, ponieważ istnieją różnice między samodzielnością polskich samorządów a niemieckich landów. Rządy landów mają większe uprawnienia niż województwa. W Polsce nadal silniejsza jest tendencja, aby decyzje zapadały centralnie.
Jakie były niegdyś oczekiwania ze strony polskich samorządów wobec fundacji, a jakie są dziś? Czy polskie samorządy właściwie rozumiały ideę współpracy polsko-niemieckiej, której celem było i nadal jest przybliżanie życia w obu krajach, zacieranie różnic i budowanie porozumienia?
Jest sprawą naturalną, że każdy, kto jest odpowiedzialny za rozwój swojego miasta, czy gminy, szuka środków, gdy chce realizować jakiś projekt. Jeśli tak się składało, że do tych celów nadawała się nasza fundacja, to na początku bez głębszych ideologii postrzegano nas jako źródło tego finansowania. Fundusze jednak nie były przydzielane każdemu samorządowi, który o to wystąpił. Warunkiem było wykazanie, że dany polski samorząd współpracuje z samorządem po stronie niemieckiej, a z projektu, na który miały zostać przeznaczone fundusze, będą wynikały korzyści dla obu stron. Zasady tej współpracy są takie same także dziś.
Jakie są pańskie oczekiwania wobec Forum Samorządowego w Szczecinie?
Przede wszystkim chodzi o wymianę doświadczeń i nawiązywanie nowych kontaktów. To jest najistotniejsze. Samorządowcy bardzo dokładnie wiedzą, jakie są realne problemy i potrzeby regionu. Dlatego bardzo szybko potrafią znaleźć wspólny język. Nową wartością takich zdarzeń jak forum samorządowe jest to, że doświadczenia wielu lat współpracy pozwalają dzielić się nimi z samorządowcami np. z Gruzji czy Ukrainy. Sprawdzone rozwiązania na szczeblu polsko-niemieckim mogą się okazać możliwe do zastosowania we współpracy z innymi krajami.
Co samorządowcy uznają obecnie za najpilniejsze do załatwienia?
Problemem zawsze są pieniądze. Tym bardziej w kontekście kryzysu finansowego. W tej chwili priorytet ma konsolidacja terytorialna gmin i nie jest przypadkiem, że podczas tegorocznego forum zostanie jej poświęcone sporo miejsca. Konsolidacja terytorialna oznacza, że małe jednostki osiągnęły już granicę swoich możliwości, a tworząc koalicję wspólnoty gmin, mogą redukować koszty. Działając w grupie, można zrealizować wiele projektów za znacznie mniejsze pieniądze. Taka tendencja widoczna jest już w różnych krajach. To funkcjonuje już w Niemczech, a Polacy są bardzo zainteresowani tym, jakie przynosi korzyści. Nie jest przypadkiem, że takie rozmowy toczą się właśnie w Szczecinie, mieście leżącym nad granicą z Niemcami, mającym w tych sprawach ogromne doświadczenie.
Fundacja będzie przyznawać ufundowaną przez siebie Polsko-Niemiecką Nagrodę Samorządową. Pierwszy raz w Szczecinie.
Wcześniej nasza nagroda samorządowa przyznawana była między innymi w Jeleniej Górze i Karpaczu. Teraz w Szczecinie, ponieważ uznaliśmy, że forum jest fenomenalnie rozwijającym się przedsięwzięciem i idealnie wpisuje się w ideę nagrody. Nagroda przyznawana jest jednostkom samorządu terytorialnego, które w roku poprzednim zrealizowały projekty wsparte przez fundację. Te projekty w modelowy sposób pokazują, jak może przebiegać współpraca przy niewielkich nakładach finansowych. W tym roku nagrodę otrzymają: miasto Pobiedziska z Wielkopolski oraz miasto Marktheidenfeld z Frankonii. Nagrodzony projekt skierowany był do młodzieży z obu tych miast i dotyczył racjonalnego wykorzystania dostępnych zasobów wody, zasobów naturalnych oraz szeroko pojętej ochrony środowiska naturalnego. Kapituła Konkursu postanowiła także wyróżnić projekt, który zrealizowały od lat współpracujące gminy: Barlinek, Prenzlau oraz Schneverdingen. Była to duża impreza polsko-niemiecka z udziałem młodzieży, organizacji pozarządowych, zespołów artystycznych i przedstawicieli samorządu. Dlaczego przyznajemy nagrody? To zawsze zachęca do zainteresowania się konkretną tematyką. Jeśli przyznajemy nagrodę dla dziennikarzy z Polski i Niemiec, to po to, by w swojej pracy uwzględniali aspekt polsko-niemiecki albo żeby informowali o ważnych dla obu narodów sprawach. To samo dotyczy nagrody samorządowej. Ona służy temu, by zachęcić do realizacji ciekawych projektów, z których wynikają obopólne korzyści. Laureaci otrzymują 40 tysięcy złotych na zrealizowanie kolejnego wspólnego projektu.
Czy duże jest zainteresowanie rywalizacją o nagrodę?
Konkurs nie ma formuły zgłaszania swojego udziału. Laureaci wyłaniani są spośród tych samorządów, których projekty zostały dofinansowane przez fundację i zrealizowane w poprzednim roku kalendarzowym. Rocznie fundacja wspiera około 700 projektów, z czego około 10 procent to realizacje jednostek samorządu terytorialnego. W skali roku przeznaczamy na dofinansowanie projektów blisko 4 miliony euro.
Rozmawiał Krzysztof Gniewkowski
Wywiad ukazał się w dodatku do gazety RZECZPOSPOLITA „VIII Forum Samorządowe” 24 kwietnia 2012 r.