drukuj

Uwikłany w hitleryzm

Czy to opowieść o zimnokrwistym zbrodniarzu czy biografia człowieka, który poprzez swoją obecność w obozie koncentracyjnym stał się elementem machiny zagłady? Beata Dżon-Ozimek i Michał Olszewski w książce Ptaki krzyczą nieustannie” stawiają pytanie o źródło zła i o to, czy winna jest zawsze jednostka?

Reportaż Dżon-Ozimek i Olszewskiego jest próbą odtworzenia historii powstania nazizmu i nieuzasadnionej agresji. Opowieść o tym splata się z biografią niemieckiego ornitologa i esesmana, Günthera Niethammera, który w Auschwitz jako strażnik, z jednej strony przyglądał się powstawaniu systemu masowej zagłady, z drugiej – realizował swoją pasję odkrytą w dzieciństwie – ornitologię. Jako dziecko zafascynowany książką o ptakach, w następnych latach życia pochłonięty obserwacjami kolejnych gatunków, podjął studia żeby móc zacząć pracować w największych muzeach przyrody. W szczytowym momencie jego kariery los skrzyżował go z drugą wojną światową, która odcisnęła na jego życiorysie piętno zbrodniarza. Musiał z nim żyć po wojnie, stając przed wyborem zmowy milczenia i publiczną spowiedzią. 

Wybór czy obowiązek

Książka podzielona jest na dwie części. Pierwsza opowiada o życiu głównego bohatera, jego narodzinach, dzieciństwie, relacjach z rodziną, wczesnych podróżach i związku z ptakami. Druga część to historia spotkań ofiar i oprawców – najpierw w obozie, a po wojnie w procesach oświęcimskich. Całość łączy postać Günthera oraz historia ornitologii. Z pierwszego fragmentu dowiadujemy się, skąd wzięła się pasja Niethammera do obserwacji ptaków oraz dlaczego chciał podjąć karierę wojskowego. To podbudowa pod zrozumienie motywacji niemieckiego esesmana i próba pokazania, że wybory jednostek uwikłane są w kontekst klasowości, relacji władzy i dziejów, w których się rodzą i wychowują. To jakie decyzje podejmują, nie jest wynikiem wyłącznie świadomych i samodzielnymi wyborów. Niosą one ze sobą piętno okoliczności historyczno-kulturowych i tradycji, w których przychodzimy na świat. Tak też się stało z Güntherem, który słuchając świata i przyrody od samego początku, jednocześnie nie mógł uniknąć obserwacji członków swojej rodziny, głównie ojca i braci, dla których głównym tematem rozmów były walka i wojsko. Dla młodego Niemca ojciec był wzorem, a jego słowa stały się niepodważalne. Z historycznych zapisków wynika, że Niethammer nie dopuszczał do siebie myśli krytycznych o marzeniach o byciu wojskowym – była to dla niego oczywistość i obowiązek względem ojczyzny. Czuł się dobrym obywatelem swojego kraju, dlatego kiedy zmieniła się władza i wódz, on nadal realizował swoje obowiązki. Chciał walczyć i służyć państwu, jednocześnie dorównując osiągnięciom innych członków swojej rodziny – wszyscy bracia wychowywani byli w militarnym i narodowym duchu. Podróżowali do dawanych kolonii w Afryce licząc, że nie minie wiele czasu jak je odzyskają, od razu wstąpili do NSDAP (Günther zrobił to najpóźniej), walczyli jako żołnierze podczas wojny.

Paradoksy zbrodni

Tymczasem w momencie wybuchu drugiej wojny światowej mimo, dużego dorobku w myślistwie, paradoksalnie nikt nie chciał Niethammera w wojsku, walczącego z bronią. Został więc strażnikiem w Auschwitz, gdzie po pracy strzelał do ptaków.

Opowieść o rodzinie i życiu Günthera Niethammera spleciona jest z historią Niemiec. Klęska kraju po pierwszej wojnie światowej, brak pogodzenia się ze stratą kolonii, rozwój badań nad rasą i nostalgia za mocarstwowością ujawniają, że zagłada nie przychodzi nagle, a jest wynikiem dojrzewającej tęsknoty i zgody na pragmatyczny namysł o wielkości. Na pytanie postawione w książce “jak nazizm wdziera się w codzienne życie?” autorzy odpowiadają “niepozornie”.

Na bohatera książki Dżon-Ozimek i Olszewskiego nawet przez moment nie można patrzeć jak na postać prostą, a co więcej myśleć o nim tylko jak o zabójcy. W fizjologii ptaków widział sztukę. Rozpływał się nad wewnętrzną budową gatunków, ubarwieniem pierza czy kolorem oczu albo ich śpiewem. To pewne, że ornitologia wiązała się dla niego z podążaniem za pięknem i niezwykłością. Jednak po czasie spędzonym w obozie polowanie działało jak odstresowanie od świadomości zagłady, której był świadkiem w Auschwitz. Ptaki stały się dla niego rodzajem ucieczki i furtką, która pozwoliła mu na wyjście z obozu i jego codzienności. Autorzy jak i poetycka forma książki stawiają pytanie, jak pogodzić normalne życie z byciem w środku piekła? Günther widział kolejne przyjeżdżające transporty, słyszał strzały do mordowanych Żydów, oddychał unoszącym się swądem ciał. I wszystko to zestawiał na co dzień z zachwytem przyrodą? Niethammer przez okres pobytu w obozie pracował nad trzecim tomem encyklopedii ptactwa, był jednym z niewielu esesmanów, którzy mogli polować. Jak można tak bardzo kochać ptaki i jednocześnie być myśliwym?

Kiedy wydaje się, że cała książka poświęcona zostanie bogatym przemysłowcom, niemieckiej ornitologii, stosunku do natury, historii Niemiec i zbrodniach w Auschwitz, mniej więcej w połowie “do gry wkracza” postać Władysława Siwka, polskiego ornitologa trafiającego do obozu w Oświęcimiu. W tym momencie twarzą w twarz stają dwaj naukowcy z zamiłowaniem do ptaków. Szkoda, że po dwóch stronach frontu. Jeden znajduje się w roli nieświadomego oprawcy, drugi w roli ofiary.  W tak uwikłanej narracji czytelnik zostaje doprowadzony do końca historii. Momentami jest to bolesne, ale wydaje się najbardziej sprawiedliwe, bo w ten sposób zostaje przedstawiona relacja dwóch stron, która ukazuje styczne punkty widzenia. Jest to innowacja – zazwyczaj opisywana jest jedna z perspektyw.

Rozliczenie z przeszłością

Reporterzy nie są od psychologizacji i oceny czynów, ale od refleksyjności i docierania do źródła. Tego z niezwykłą precyzją dokonali autorzy książki, Beata Dżon Ozimek i Michał Olszewski. Bibliografia, którą zgromadzili w procesie tworzenia jest wyrazem rzetelności ich pracy i oddaniem szacunku zarówno czytelnikowi, jak i samym bohaterom. Dotarli do najstarszych zapisków Günthera, listów jego przyjaciół i rodziny, spotykali się z tłumaczami, ornitologami i innymi osobami kluczami, które cierpliwie przeprowadzały ich przez zawiłości historii. Ich precyzję pracy daje się odczuć od pierwszych stron, a mnogość faktów i wątków, która przewija się przez całą książkę, przenosi czytelnika w realia czasów wcale nie tak odległych.

Na końcu książki wybrzmiewa wątek zmowy milczenia, ciągnących się przez wiele lat procesów oświęcimskich, oskarżeń, wyroków, życia po wyjściu z więzienia, piętnie zbrodniarza i dalszej historii ornitologicznych badań Günthera Niethammera. Z rozważań i relacji współpracowników niemieckiego ornitologa wynika, jakby ślady wojny zostały zatarte w pamięci Niethammera w biegu lat. Mimo, to autorzy pozostawiają czytelnika z pytaniami, jak żyć z przeszłością, której nie da się wymazać i jak uniknąć zła, którego nie da się pokonać?

Iwona Oskiera