drukuj

Trzeba robić filmy, które mają znaczenie

Wim Wenders to reżyser kultowy dzięki filmom takim jak „Alicja w miastach”, „Paryż, Teksas” czy „Niebo nad Berlinem” i uznawany za jedną z czołowych postaci Nowego Kina Niemieckiego.  W tym roku od 15 listopada do 15 grudnia miłośnicy kina w Polsce mają wyjątkową okazję, by zanurzyć się w jego fascynującym świecie filmowym. Stowarzyszenie Kin Studyjnych i Goethe Institut zapraszają do 43. kin studyjnych w całej Polsce, gdzie zaplanowano pokazy dzieł tego twórcy.

15 listopada w Kinotece PKiN rozpoczęło się oficjalne otwarcie przeglądu filmowego "Wim Wenders - mistrz kina drogi". Wydarzenie zgromadziło licznych widzów, których serdecznie powitały Magda Miśka-Jackowska - dziennikarka programów radiowych poświęconych sztuce filmowej, Marlena Gabryszewska - prezeska Stowarzyszenia Kin Studyjnych oraz Julia Hanske - dyrektorka warszawskiego Goethe Institut.

Tegoroczny przegląd obejmuje pięć produkcji Wima Wendersa: "Alicja w miastach", "Amerykański przyjaciel", "Paryż, Teksas", "Buena Vista Social Club" oraz "Niebo nad Berlinem". Każdy z filmów przedstawiany jest poprzez krótki wstęp w formie wykładu wideo, który wprowadza w jego tematykę i przybliża widzom sylwetkę reżysera. Podczas inauguracji przeglądu o „Niebie nad Berlinem” opowiedziała dr Ewa Fiuk, ceniona filmoznawczyni, odsłaniając subtelności i głębokie przesłania, obecne w twórczości Wima Wendersa. 

- Według Wendersa „idea zmiany” nie musi być wyłącznie polityczna, ale należy ją postrzegać w odniesieniu do myśli, że kino ma do odegrania rolę, pomagając nam, jako istotom ludzkim, iść do przodu i widzieć rzeczy z wielu perspektyw. To, co widzi w sile „kina innego rodzaju”, brzmi jednocześnie jak osobisty manifest i klucz do lektury jego filmów. – mówiła dr Ewa Fiuk.

Można to odczytywać przez fakt wzajemnego oddziaływania pamięci i czasu, co jest kluczowe do zrozumienia m.in. „Nieba nad Berlinem”. W filmie Wima Wendersa anioły niepostrzeżenie poruszają się po podzielonym Berlinie, obserwując, słuchając, porównując notatki. Często stoją na szczytach budynków – ale czasami schodzą, aby pocieszyć ofiarę wypadku lub położyć rękę na czyimś ramieniu. Nie mogą bezpośrednio zmienić wydarzeń, ale być może mogą zasugerować możliwość nadziei, przeczucia, że nie jesteśmy całkiem sami. 

Jednak anioły w „Niebie nad Berlinem” to nie tylko stróże umieszczeni na Ziemi, aby opiekować się ludźmi. Oni są świadkami i obserwują od dawna – od początku. Są odbiciem samotności Boga, który wszystko stworzył, a potem nie było nikogo, kto byłby świadkiem tego, czego dokonał; rolą aniołów jest widzieć.

Wenders wielokrotnie wyrażał przekonanie, że każdy film, jaki tworzy, jest głęboko powiązany z bogactwem wszystkich obrazów, jakie kiedykolwiek widział lub zatrzymały się w jego pamięci. Jego podejście zdaje się opierać na przekonaniu, że te chwilowe wrażenia, które zebrał przez lata, stanowią fundament jego narracji filmowej. To nie tylko zbiór kadrów czy inspiracji, ale raczej swoisty język, za pomocą którego przekazuje swoje przeżycia.

Dr Ewa Fiuk nazwała to "marzycielską melancholią", aby opisać charakterystyczny ton wielu dzieł Wendersa, takich jak "Paryż, Teksas". To pojęcie wydaje się sugerować, że reżyser poprzez swoje filmy nie tylko rekonstruuje momenty z życia, ale także przekazuje atmosferę nostalgii, snu i melancholii. Tak jakby jego obrazy były nie tylko zapisem zewnętrznych wydarzeń, ale również wewnętrznego światopoglądu, w którym rzeczywistość splata się z marzeniami, a wspomnienia stają się istotną częścią narracji filmowej. W ten sposób każdy film staje się osobistym dziedzictwem, zbudowanym na bazie intymnych doświadczeń i refleksji artysty.

Na twarzach Bruno Ganza i Harry'ego Deana Stantona w „Niebie nad Berlinem” widać empatię. Dlatego nie możemy powstrzymać się od jednemu z nich, gdy zaczyna rozczarować się rolą anioła – (która wydaje mu się być czymś bliższym naczelnikowi więzienia) i postanawia stać się śmiertelnikiem, aby znaleźć miłość. 

„Uwielbiam miasta. Miasto staje się dodatkowym bohaterem. Film jest kwintesencją kultury miejskiej. Kino jest lustrem wiernie odbijającym ludzi XX wieku.” – mówił sam Wenders i w „Niebie nad Berlinem” to doskonały wyraz tego podejścia.

Nie jest to pierwszy film sugerujący, że człowiek może czuć się samotny w otoczeniu ciągłego przypływu i odpływu bezimiennych twarzy, ale Wenders oddaje atmosferę wyobcowania wśród nieustannie poruszającego się tłumu naprawdę bezbłędnie. Jako reżyser niezwykle poważnie i odpowiedzialnie pochodzi do kwestii absolutnie podstawowych, takich jak śmierć czy prawdziwa miłość z drugim człowiekiem – wszak filmowe życie nabiera kolorów, gdy anioł staje się śmiertelnikiem. Wenders kiedyś odpowiedział krytykom, że nie wie już, jak zrobić film taki, jak „Niebo nad Berlinem”. Według niego po prostu trzeba robić filmy, które mają znaczenie, a reżyser przejmuje odpowiedzialność za swojego odbiorcę. 

„Niebo nad Berlinem” nie jest filmem, który się zestarzał, ponieważ opowiada o życiu i naszej obecności na świecie. Zawsze będzie to istotne i uniwersalne ludzkie doświadczenie. 

Przegląd filmowy "Wim Wenders - mistrz kina drogi" jest projektem realizowanym przez Stowarzyszenie Kin Studyjnych oraz Goethe-Institut Warszawa, przy wsparciu Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej i Goethe-Institut Krakau, patronat medialny objęły nad nim „Pełna Sala” i „Filmawka”. 

Przegląd zabiera widza w podróż po sztuce Wima Wendersa, pozostawiającą nie tylko filmowe wrażenia, lecz także refleksje na temat czasu, przestrzeni i kondycji ludzkiej. To wyjątkowe wydarzenie, które otwiera drzwi do świata jednego z najbardziej cenionych twórców kina, kierującego nas w podróż, gdzie granice między miejscami, czasem i ludzkimi losami zaczynają się rozmazywać. 

Nikola Aleksandra Budzińska