drukuj

Jesteśmy młodzi. Musimy zginąć.

„Jest ciemno. Strach, szalony strach czai się wszędzie. To pewnie już ostatnia godzina” – to słowa laborantki Stelli Fidelseid, która w bunkrze urodziła synka. Jest ona jedną z bohaterek-narratorów wystawy czasowej „Wokół nas morze ognia” Muzeum Historii Żydów Polskich Polin, która opiera się na zapiskach cywilów pozostawionych w dziennikach czy pamiętnikach podczas powstania w getcie warszawskim.

Antypascha

Przed nami otwierają się drzwi. Znajdujemy się w przedsionku, gdzie słyszymy odgłosy rozmów. Zaczyna się Pesach-Pascha, a zebrani przy stole ludzie zamierzają uczcić ją kolacją. Nie ze względu na wiarę, a raczej dla dodania otuchy. 

W czasie tej paschalnej nocy, 19 kwietnia 1943 roku, warszawscy Żydzi musieli przenieść się z oświetlonych ulic do ciemności bunkrów. Podziemne schrony, które starannie budowali i wyposażali przez ostatnie miesiące, miały zapewnić im spokój i bezpieczeństwo, dopóki nie nadejdzie czas, aby powrócić do prawdziwego świata. Właśnie tej nocy Niemcy otoczyli pozostałości getta, w którym mieszkało około 60 tysięcy osób, podczas gdy rok wcześniej było ich o prawie 400 tysięcy więcej. 

Właśnie tej nocy niespełna tysiąc bojowników robiło ostatnie przygotowania do walki. Dla ponad 50 tysięcy cywilów nadszedł długo oczekiwany moment. Niemcy przestali być niezwyciężeni - zostali ciężko pokonani w Stalingradzie. Zachodni alianci przygotowywali się do włączenia się do wojny w Europie. 

Czy dla tych, którzy zeszli do bunkrów znów zaświeci światło? Czy uda się im doczekać wyzwolenia?

Dlaczego mam już zginąć?

Twórcy ekspozycji "Wokół nas morze ognia" rekonstruują surowy, szary świat bunkrów, betonu i popiołów. Cała scenografia utrzymana jest w takiej kolorystyce. Na początku przechodzimy wąskim, długim korytarzem, co przywodzi na myśl spacer wzdłuż murów dawnego getta. 

Fotografie uwieczniają dym, eksplozje oraz nocną poświatę ognia nad północną dzielnicą, a także reakcje mieszkańców po drugiej stronie muru. Dzięki obiektywowi Rudolfa Dameca możemy zobaczyć warszawiaków odświętnie ubranych na tle dymiących budynków na Muranowie, jakby odbywali uroczystą wielkanocną przejażdżkę. Część zdjęć pochodzi z wnętrza getta, w tym odnalezione prace autorstwa Zbigniewa Leszka Grzywaczewskiego.

W drugiej części wystawy wkraczamy do ciasnych i surowych przestrzeni przypominających bunkry. Oddają one architekturę schronów, w których zamknięci cywile oczekiwali na dobre wieści ze świata zewnętrznego. Mieszkańcy bunkrów wierzyli, że jeśli będą wystarczająco cicho, Niemcy ich nie odkryją.

Ale odkryli. Nawet najlepiej wyposażone schrony podłączone do kanalizacji czy studni nie były w stanie pomieścić nadmiaru mieszkańców. Nikt nie był również przygotowany na podpalanie wszystkich budynków. W pewnym momencie jedyną alternatywą dla opuszczenia kryjówki była śmierć w płomieniach.

Koniec końców droga prowadziła na stos, do obozów zagłady albo pracy.

Los tych, którzy tam nie trafili, ocalałych po powstaniu w getcie, jest tematem ostatniej części wystawy. Ci nieliczni, którzy uniknęli śmierci z rąk Niemców lub wywózki, poszukiwali schronienia poza gettem, często spotykając się z obojętnością otoczenia. 

Ostatni mieszkańcy bunkrów wychodzą na zewnątrz w styczniu 1944 roku. Są wykończeni psychicznie, zazwyczaj całkowicie samotni i zależni od dobroci innych. Ci, którzy szybko otrzymują pomoc instytucjonalną od Żydowskiego Komitetu Narodowego, Żegoty lub od pojedynczych ludzi, mają szansę na przetrwanie. 

Inni, zwykle giną w okolicznościach, które często pozostają nieznane.

Chcę żyć

"Wokół nas morze ognia" jest nie tylko tradycyjną ekspozycją muzealną, ale bardziej wielowymiarowym i głębokim doświadczeniem, w którym możemy się zanurzyć. Towarzyszy nam muzyka Pawła Mykietyna, inspirowana utworami Josimy Feldschuh, jedenastoletniej dziewczynki ukrywającej się po polskiej stronie muru, a także głosy aktorów, którzy czytają fragmenty wspomnień mieszkańców getta.

Wystawa jednocześnie przywołuje ludzi i historię, która miała miejsce na terenie warszawskiego getta, w miejscu, gdzie obecnie znajduje się Muzeum Polin, a z drugiej strony skierowana jest do nas - współczesnych ludzi. 

Jak zachowujemy się w obliczu śmierci? Co czują ludzie wyrzuceni poza nawias społeczeństwa, otoczeni obojętnością lub wzgardą? W jaki sposób możemy sprzeciwić się złu, dać mu odpór? Czym jest obojętność i do czego prowadzi? Czy towarzyszy nam wstyd wobec bycia świadkiem cierpienia innych? Wystawa kieruje do nas te pytania, abyśmy nie zapominali i nie pozostawali obojętni wobec tych, którym dziś płoną domy, którzy muszą uciekać w nieznane w poszukiwaniu ratunku dla siebie i swoich bliskich, którzy czują się samotni, bezsilni i opuszczeni. 

Wystawa „Wokół nas morze ognia” powstała dzięki wsparciu Fundacji Polsko-Niemieckiej. Można zobaczyć do 8 stycznia 2024 r. w Muzeum Polin.

Nikola Budzińska