drukuj

Uzupełnić historię

Dwie fundacje i uniwersytet. Relacje polsko-niemieckie. Książka reporterska. Wszystkie te rzeczy łączy jedno... Poznajcie „Laboratorium Współczesnych Niemiec”.

Spotkania z cyklu „Laboratorium Współczesnych Niemiec” organizowane są przy współpracy dwóch fundacji noszących imiona: Roberta Schumana i Konrada Adenauera. Ich celem jest pogłębianie wiedzy o współczesnych Niemczech oraz relacjach polsko-niemieckich.  Odbywają się w siedzibie Fundacji Schumana, a formuła najczęściej zakłada rozmowę z zaproszonym gościem. 9 stycznia uczestniczyłem w laboratorium skupiającym się na temacie granicy, szczególnie tej polsko-niemieckiej na Odrze. Gościem był Włodzimierz Nowak – autor książki „Obwód głowy”. Jej fragmenty zostały wcześniej udostępnione uczestnikom laboratorium.

O reportażu

Uczestników jest kilkunastu. Większość to studenci Uniwersytetu Warszawskiego, którzy zaliczają te spotkania jako przedmiot ogólnouniwersytecki. Takich jak ja, wolnych słuchaczy, jest garstka: dwie starsze i dwie młodsze panie. Na ścianie wisi plakat z cytatem Tadeusza Mazowieckiego o tym, że „można się różnić, można się spierać, ale nie wolno się nienawidzić”. Z innego plakatu Robert Schuman poucza o zjednoczonej Europie, która musi być budowana przez wiele lat. W oczy rzuca się ogromna mapa przedstawiająca Niemcy i Polskę. Idealne warunki do dyskusji o granicy na Odrze.

Nie będzie ona jednak jedynym tematem spotkania. Kiedy przychodzi nasz gość, pierwsze pytanie dotyczy reportażu. Włodzimierz Nowak tłumaczy zainteresowanie tą formą opisu rzeczywistości faktem, że może w niej „zachować siebie”, a nie tylko dokumentować zdarzenia. Autor ma być widoczny w reportażu już przez sam wybór tematu. – Byłem człowiekiem, któremu śniła się jeszcze wojna, bo urodziłem się 13 lat po wojnie – wyjaśnia wybór tematyki polsko-niemieckiej do swoich tekstów. – Chciałem opowiadać o tym wszystkim, przed wejściem do Unii, o tym co to znaczy, poprzez mikrohistorie – dlatego reportaż.

Pytania o samą technikę pisania i metody pracy reportera dominują następnie dużą część spotkania. Na pytanie o dokładne opisy brutalnych historii i zdarzeń, Nowak odpowie, że „tekst musi być nasycony realiami”. – Możemy napisać, że na przykład dirlewangerowcy byli bardzo złymi ludźmi i złe rzeczy robili, ale co nam to da? – doda. Opowiadanie nie może sprawiać przyjemności opowiadającemu, a na pewno nie jest to jego celem. Celem jest sam tekst, który musi się bronić. Zapytany przez innego uczestnika spotkania, w jaki sposób zdobył zaufanie swoich rozmówców, autor „Obwodu głowy” wyjawia nam, że często pierwszy opór przed opowiedzeniem swojej historii jest pozorny. Reporter nie może odpuszczać, „musi być umiejętnie marudą”. W końcu ludzie się otwierają.

O polskim i niemieckim

Refleksja na temat granicy zaczyna się od przywołania historii opisanej przez reportera w „Nocy w Wildenhagen” (jednym z reportaży w „Obwodzie głowy”). Włodzimierz Nowak portretuje kobiety „zmiecione przez dwie machiny propagandowe”. Niemki z Wildenhagen znalazły się pod koniec wojny w obliczu zbliżającego się frontu wschodniego. Propagandy goebbelsowska i stalinowska przedstawiały im różny, niemniej podobnie brutalny scenariusz tego, co niedługo nastanie. Postanowiły więc wybrać jedyne, jak im się wydawało, rozwiązanie: odebrać sobie życie. Nie tylko sobie jednak, ale również swoim córkom. Reporter dociera do historii dziewczyny, która cudem uniknęła śmierci po tym, jak własna matka zawiązała sznur na jej szyi. To właśnie „Noc w Wildenhagen” wywiera na uczestnikach laboratorium największe wrażenie.

Na to jak bardzo granica określa sposób naszego myślenia, zwraca uwagę sam autor tekstu, wspominając podejście swoich polskich rozmówców do kwestii samobójstw popełnianych w obecnie zamieszkiwanych przez nich miasteczkach i wsiach. – Polacy nie chcieli o tym słyszeć. Ktoś się powiesił na strychu, ktoś inny utopił w studni, a Polacy nie chcieli o tym słyszeć. Mówili: to jest teraz polski dom, polska historia. A tamto to niemiecka historia – podkreśla reporter. Jeden z młodszych uczestników dyskusji stwierdza, że taka mentalność panuje może w starszym pokoleniu. To nowe żyje natomiast w czasach strefy Schengen i w dużo większym stopniu to ta swoboda przemieszczania się wyznacza ramy jego myślenia, nie granice. Reporter nie odpowiada na tę uwagę, jednak duża część sali kręci z powątpiewaniem głowami.

– Mam wrażenie, że w ogóle nie mówi się w Polsce o cierpieniu Niemców – wtrąca któryś ze studentów. – Myślę, że wielu Polaków twierdzi: dobrze im tak. Inny od razu kontruje to opinią, że w Polsce się o tym nie mówi, bo trzeba by wtedy uznać cierpienie spowodowane upadkiem Wielkiej Rzeszy. Ten upadek wywołuje zaś u Polaków jedynie radość.

O granicy wewnętrznej

Najciekawszy moment dyskusji nadchodzi, kiedy ktoś powołuje się na istniejące wciąż różnice pomiędzy zachodnimi i wschodnimi Niemcami. Zwraca tym samym uwagę na tematykę granicy wewnętrznej, której choć nie ma, to jednak która wciąż wyznacza ludziom ich miejsce. Upadek muru berlińskiego nie zlikwidował granicy rozdzielającej Wessich od Ossich. Podział jest wciąż realny, a na poparcie swojej tezy student przytacza chociażby widocznie większe poparcie dla skrajnych idei we wschodnich landach. Włodzimierz Nowak chętnie podejmuje ten temat. Zgadza się, że granica wewnętrzna wciąż odgrywa istotną rolę w Niemczech. Oponuje jednak przy kolejnym zdaniu uczestnika, że zbliża ona wschodnie landy bardziej do Polski.

– Historia zjednoczenia jest z jednej strony nam bliska, bo to historia transformacji, z drugiej niezrozumiała, bo przecież Niemcy są znacznie bogatszym krajem – podpowiada ktoś. Reporter rozwija tę myśl w interesującym kierunku. Uważa on, że w Polsce często kpiono z transformacji we wschodnich landach właśnie z powodu bogactwa landów zachodnich. A przecież „to było jeszcze bardziej gwałtowne”. Ta „kolonizacja, a nie transformacja, była zrobiona przez ludzi ze wspólnymi korzeniami”. Wielu Ossich ma w związku z tym poczucie wyrządzonej krzywdy.

Uczestnicy „Laboratorium Współczesnych Niemiec” o tematyce granicy w relacjach polsko-niemieckich nie doszli do żadnych konkretnych wniosków. Różnorodność zainteresowań gościa i wielość tematów sprawiały wrażenie pewnego chaosu.

Niemniej dyskusja rozbudziła żywe zainteresowanie wśród zebranych. Ogromny zakres problematyki, jaką można poruszyć w kontekście relacji polsko-niemieckich, sprawia że na pewno nie zabraknie tematów na kolejne laboratoria w kamienicy przy Alejach Ujazdowskich. Dobrym podsumowaniem jest myśl Włodzimierza Nowaka, że takie spotkania są potrzebne, bo nie da się unieważnić historii. Można ją tylko uzupełnić.

Tymoteusz Ogłaza