drukuj

Krzyż w synagodze - relacja Małgosi Marchwianej

Chociaż w dużej mierze jesteśmy wzrokowcami, umyka nam wiele obrazów z życia, a otaczające nas dźwięki gubią się w szumie i pędzie. Projekt „Dissolving Localities” zrealizowany w ramach 23. Festiwalu Kultury Żydowskiej w Krakowie był próbą zatrzymania audiowizualnej codzienności.

2 lipca w Teatrze Bagatela na ul. Sarego, gdzie kiedyś mieściło się żydowskie kasyno, odbył się niezwykły projekt. Emmanuel Witzthum, izraelski artysta i muzyk, wraz ze wspierającą go grupą artystów wizualnych i multimedialnych (Thomas Köner, Arik Futterman, DJ Lenar i Elektro Moon Vision, czyli Elwira Wojtunik i Popesz Csaba Láng) stworzyli performance podczas którego przenikały się dźwięki i obrazy z Krakowa i Jerozolimy.

Projekcja podzielona była na pięć płynnie przechodzących w siebie segmentów, z których każdy uruchamiał zmysły wzroku i słuchu. Audiowizualny kolaż rozpoczął śpiew ptaków i szum strumyka. Kojące dźwięki płynące z głośników z czasem zaczął zakłócać szum ulicy i rozmów tłumu mknącego przez główne trakty Jerozolimy oraz Krakowa. Na sześciu ekranach pojawił się remiks ulicznych zdjęć, a multikulturowość obrazowały np. krakowskie obwarzanki w towarzystwie izraelskich napisów. Po kilkunastu minutach dialog ludzi przerodził się w huk maszyn i trudne do zniesienia uderzenia młota pneumatycznego. Wyłoniły się obrazy miast w budowie, metropolii pełnych bezdusznych maszyn i pędzących głośnych pociągów. Nieprzyjemne odgłosy z czasem zaczęło dobarwiać bicie kościelnych dzwonów i odgłos synagogalnych śpiewów. Dźwięk organów i pieśń „Jak ten chleb…” mieszały się z żydowską modlitwą, a obrazy z procesji Bożego Ciała przenikały z kadrami spod Ściany Płaczu. Za sprawą montażu katolicki krzyż znalazł się wewnątrz synagogi. Na końcu artyści zremiksowali wszystkie segmenty.

Dźwięki i obrazy z dwóch miast nakładały się na siebie i kumulowały, oszałamiając i wprawiając siedzących na krzesłach i dywanach (!) w trans.

Refleksje po „Dissolving Localities”? Żyjemy obok siebie. W tym samym czasie i w tym samym świecie. Wiele nas różni, ale jeszcze więcej łączy. Warto czasem spojrzeć na otaczającą rzeczywistość z dystansu (i z dywanu), bo można dostrzec więcej.

Małgorzata Marchwiana