drukuj

Moja galeria jest ideą

Moja galeria jest ideą
W 1972 roku nie zdawano sobie sprawy, że w sercu Łodzi właśnie wybucha rewolucja. Ewa Partum przenosząc Galerię Adres – „najmniejszą galerię świata” na Piotrkowską 86. tworzy ideę, która na drodze sztuki obali światopogląd żelaznej kurtyny - relacja Roberta Grześkowiaka

Lata 70. XX wieku to czas zimnej wojny – wielkiej rywalizacji między Wschodem
a Zachodem, której symbolem była właśnie żelazna kurtyna. Tymczasem pewna łódzka artystka-awangardzistka postanowiła sprzeciwić się poglądowi o politycznej dwubiegunowości i zacząć nawiązywać kontakty z artystami z całego świata. Galeria zaczęła funkcjonować „jako jedno z ogniw międzynarodowej wymiany artystycznej kwestionującej zimnowojenny podział świata” – pisze w broszurze poświęconej Galerii Adres Karolina Majewska-Güde i dodaje:
„W latach 70. Galeria Adres utrzymywała kontakty ze wszystkimi globalnymi graczami
i ośrodkami aktywności mail-artowej, takimi jak Klaus Groh, Ken Friedman, Dick Higgins, Guy Schreanen, Jorge Glusberg, Ulises Carrion, Richard Demarco”… i wielu innych.
Ewa Partum nie była bowiem kolejną artystką chcą podporządkowywać się przedawnionym tradycjom. Jako jedna z pierwszych w Polsce dotknęła sztuki konceptualnej, a w trakcie wystawy Art. Forum w Łodzi, pod koniec lat 80., wykonała performance, podczas którego leżała nago pośród publiczności, a połowa jej ciała była postarzana przez charakteryzatorkę – po jego zakończeniu Ewa Partum ogłosiła siebie jako dzieło sztuki, czyniąc swoje ciało elementem dyskursu feministycznego – czytamy na portalu culture.pl, w artykule poświęconemu artystce.
Swego rodzaju oczkiem w głowie Partum była Galeria, której ulotki, zawierające adres mieszkania artystki, zachęcały do komunikacji i wymiany artystycznej, co w rezultacie nadało jej miano „Galerii Adres”. Początkowo jednak Galeria funkcjonowała w siedzibie oficjalnej instytucji kulturalnej. ”„Prowokacyjny i krytyczny charakter spowodował, że po roku działalności galeria została usunięta z dotychczasowej siedziby" – czytamy dalej w broszurze. Właśnie wtedy znalazła się na swoim właściwym miejscu – na Piotrkowskiej 86. W ten sposób Ewa Partum stworzyła „najmniejszą galerię świata”. Niestety, w trakcie stanu wojennego 70% jej zawartości zostało „wyrzucone na śmietnik”, a małe-wielkie dzieło Ewy Partum przestało istnieć.
Dziś Galeria Studio w Warszawie we współpracy z artystką wystawiła ekspozycję poświęconą „najmniejszej galerii świata” i jej idei. W salach widnieją dzieła Ewy Partum, a nad wszystkim piecze sprawuje mapa wskazująca geograficzne aspiracje i zasięg Galerii Adres – której długie linie rozchodzą się z Łodzi we wszystkich kierunkach świata. 
11 kwietnia w Galerii Studio odbyło się specjalne spotkanie związane z artystką oraz jej pracą na Piotrkowskiej 86. Poruszono jeszcze jeden, ważny temat – po co otwierać archiwa? Prowadziły je znawczynie sztuki: Karolina Majewska-Güde, kierowniczka Archiwum Fundacji ARTUM, badaczka sztuki i kultury; Wiktoria Szczupacka, prowadząca Fundację Kilik-KwieKulik, historyczka i krytyczka sztuki; oraz dr. Marika Kuźmicz, wykładowczyni na UW oraz założycielka Fundacji Arton, która zajmuje się badaniem sztuki polskiej lat 70. W trakcie debaty pojawił się głos – że nie chodzi o odkrywanie teraz „wielkich artystów, którzy nigdy nie zeszli ze strychu”, ale o zachowanie ich dziedzictwa. Bo jak wspomniała później Iwona Lemke-Konart, będąca gościem specjalnym rozmowy: – Ludzie, zwłaszcza młodzi, mają problem ze znalezieniem tych obrazów. Ale potrafią odkryć za nimi coś niezwykłego, jakąś historię – tylko pierw my musimy im je udostępnić. 
Ewa Partum podkreślała – moja galeria jest ideą. Ideą sprzeciwu, wolności, dialogu oraz pamięci. Co z tego, że dziś Piotrkowska 86. została przeznaczona na zupełnie inne cele; co z tego, że wiele dzieł z tamtych dni uległo zatraceniu. Ważne, że kiedy sytuacja tego wymagała Partum powołała Galerię i ideę, które w tamtych dniach przypominały, że należy czasem się sprzeciwić, zwłaszcza jeżeli pragniemy wolności. A ta „najmniejsza galeria świata” stała się symbolem, bo Galeria Adres była czymś więcej niż jakimś tam budynkiem, na jakieś tam ulicy, w jakimś tam mieście. Ona była i jest ideą.
Robert Grześkowiak