drukuj

Weiß: „Nie oceniajmy moralnie czasów, w których nie żyjemy” - relacja Oli Parusel

8 kwietnia w Muzeum Śląska Opolskiego w Opolu wyświetlony został dokumentalny film Weroniki Weiß pt.: „Dziadek był w Wehrmachcie”. Film porusza kontrowersyjny temat, o którym Polakom do dziś nie łatwo jest rozmawiać.

Październik 2005 roku. Uwaga polskich obywateli i mediów skupiona jest wokół wyborów prezydenckich. Największa rywalizacja o ten prestiżowy urząd toczy się między kandydatami z dwóch dominujących ugrupowań politycznych: Jarosławem Kaczyńskim z Prawa i Sprawiedliwości i Donaldem Tuskiem z Platformy Obywatelskiej. Okres kampanii wyborczej to czas wyliczania sukcesów przez poszczególnych kandydatów i wzajemne wytykanie sobie błędów. W tej kampanii posunięto się dużo dalej. Politycy z PiS-u w walce o fotel prezydenta posłużyli się historią rodzinną Donalda Tuska. Podali do informacji publicznej wiadomość o rzekomej służbie dziadka Tuska w Wehrmachcie (niemieckie siły zbrojne III Rzeczy). Informacje okazały się być prawdziwe. Tusk przekonywał, że fakt ten był mu do tej pory nieznany. Wybory wygrał Jarosław Kaczyński.

Tamte wydarzenia nie pozostały bez echa. Polacy zaczęli interesować się swoimi korzeniami i wgłębiać się w rodzinną historię. Okazało się, że losy dziadka Tuska dzieliło wiele osób. Nikt jednak nie mówił i nadal nie chce mówić o tym głośno.

Temat tabu przełamany

Głośna kampania wyborcza i związane z nią kontrowersyjne fakty z życia polskiego polityka stały się pretekstem do wielu rozmów i dyskusji. Tematem zainteresowała się również Weronika Weiβ, pochodząca z Polski dziennikarka niemieckiej telewizji RBB. Nakręciła ona film ukazujący losy poszczególnych mężczyzn zamieszkujących (w okresie II wojny światowej) tereny Niemiec, których łączy jedno wspomnienie- powołanie do służby w Wehrmachcie.

Ludzie, którzy zostali przymusowo wcieleni do niemieckiego wojska chcą wymazać ten fakt ze swojej pamięci, nie rozmawiają o tym, często nawet w gronie rodzinnym.  Zniszczyli lub głęboko ukryli wszystkie dokumenty, dowody i pamiątki. Ciężko im wracać do tamtej przeszłości. – W Polsce jest to temat tabu, w Niemczech całkowicie nieznany- mówi Weiβ – Niemcy nie zdawali sobie sprawy z tego, że w Wehrmachcie służyli też Polacy- dodaje.

Wehrmacht albo śmierć

Film rozpoczynają wspomnienia dziadka reżyserki filmu mieszkającego w małej wiosce pod Częstochową. Jego pamięć sięga tragicznych wydarzeń wojennych. Pamięta jak niemieccy żołnierze rozstrzeliwali ludzi i palili wioski. Walczył w Armii Krajowej, jego kuzyn w Wehrmachcie. W czasie spotkań wymieniali się informacjami. Kuzyn, by pomóc partyzantom w AK podarował mu pistolet.

Przymusowe wcielenie do Wehrmachtu dotyczyło obywateli przedwojennej Polski, Wolnego Miasta Gdańsk, mieszkańców rejencji opolskiej i olsztyńskiej posiadających obywatelstwo III Rzeszy. Wielu z nich po wojnie zostało obywatelami Polski. Autorce udało się dotrzeć głównie do obecnych mieszkańców Górnego Śląska. W filmie przytoczono m.in. historię Jerzego Burzka z Rudy Śląskiej, którego zmuszono do służby w armii niemieckiej. – Byłem mięsem armatnim- mówi – Gdybym się nie podporządkował czekał mnie Oświęcim- dodaje ze smutkiem. Przy pierwszej możliwej okazji poddał się, by wydostać się spod władzy Niemców. Jego syn dopiero niedawno dowiedział się, co spotkało ojca w przeszłości. Inny mieszkaniec Rudy Śląskiej, Jerzy Dudek został wcielony do Wehrmachtu w 1943 roku. Gdy był we Włoszech udało mu się zaciągnąć do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.

Dokument przełamuje temat tabu. Pokazuje, że fakt walczenia w Wermachcie nie oznacza popierania ówczesnej polityki Niemiec. Wiele osób zostało wcielonych do armii siłą, pod przymusem. Ludzie podporządkowywali się, by uniknąć śmierci czy też wywiezienia do obozów m.in.: w Oświęcimiu. Zagrożone były nie tylko poszczególne osoby, ale całe ich rodziny. Ludzie podporządkowywali się, bo nie widzieli innego wyjścia. Wielu z nich, gdy tylko nadarzyła się okazja uciekało do partyzantów, inni poddawali się, by stać się wojennymi jeńcami. Spora liczba byłych żołnierzy Wehrmachtu wstydzi się tego po dziś dzień. Nie wspomina o tym, nie ma odwagi wracać do tych wspomnień, które od lat wypierane są z ich pamięci. – Dzisiaj możemy cieszyć się wolnością, musimy mieć jednak respekt do ludzi, którzy żyli w innych, trudniejszych czasach- oznajmia autorka filmu – Nie oceniajmy molarnie czasów, w których nie żyjemy- dodaje.

Projekcja filmu towarzyszyła wystawie zatytułowanej „Dziadek z Wehrmachtu. Doświadczenie zapisane w pamięci”, którą od marca można oglądać w Muzeum Śląska Opolskiego w Opolu. Wystawa organizowana przez Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej oraz Stowarzyszenie Genius Loci – Duch Miejsca pokrywa się tematycznie z dokumentem niemieckiej dziennikarki. Dlatego też jej autorzy: Marcin Jarząbek, Magdalena Lapshin i Karolina Żłobecka pojawili się na spotkaniu i wraz z Weroniką Weiβ dzielili się z przybyłą publicznością ze swoimi doświadczeniami w zbieraniu materiałów i trudnych rozmów z byłymi żołnierzami Wehrmachtu.  Wystawę będzie można oglądać do 17 maja tego roku.

Aleksandra Parusel