drukuj

Pierwszy polski krok podwodny - relacja Mai Dębskiej

„Jego mały krok na dnie Odry okazał się wielkim krokiem w historii nurkowania.” – tak o wrocławskim Neilu Armstrongu pisała kilka lat temu Gazeta Wyborcza. Dziś jego osiągnięcia można podziwiać w Warszawie, a wkrótce odbyć spacer jego śladem…

16 maja, podczas Nocy Muzeów, w Warszawskim Muzeum Nurkowania przy Klubie Płetwonurków zaprezentowano replikę Skafandra Klingerta z 1797 roku. Tak nazywa się pierwszy udokumentowany technicznie kombinezon do nurkowania, którego autorem był Wrocławianin – Karl Heinrich Klingert. Konstruktor, z tytułem Mechanika Monarchii Pruskiej, trudnił się wynalazczością w dziedzinach termodynamiki, hydrauliki i fizyki, wykazując przy tym szczególne zacięcie humanitarne. Wśród jego pomysłów znalazły się takie nowinki techniczne, jak kosz ucieczkowy z pożaru, termometr i kompas dla niewidomych, proteza ręki, krzesło do ćwiczeń rehabilitacyjnych czy wózek inwalidzki.

Największym osiągnięciem Klingerta był jednak atmosferyczny skafander do nurkowania, który umożliwiał wykonywanie prac pod wodą. Konstruktor osobiście czuwał nad jego pierwszym pokazem testowym. Przygotował płetwonurka, który po zanurzeniu się w Odrze na głębokość trzech metrów, ściął drzewo wyrastające z dna rzeki. W ten sposób zaprezentowano podstawowe zastosowanie urządzenia, jakim było oczyszczanie i udrażnianie dna rzeki. Przewodnicy Muzeum Nurkowania w Warszawie wspominali także o innych zastosowaniach skafandra, np. ratowaniu tonących.

Chociaż trudno dostrzec pokrewieństwo pomiędzy współczesnym ekwipunkiem nurka i skafandrem sprzed ponad 200 lat, to na uwagę zasługuje fakt, że ten osiemnastowieczny utrzymywał ciśnienie atmosferyczne, był wykonany ze skóry i stosunkowo szczelny, a jeśli do środka dostawała się woda, można było ją odpompować. Zanurzenie możliwe było dzięki ciężarkom umieszczanym wokół pasa, a oddychanie poprzez tłoczone przez długie rury powietrze. Skafander wyposażony był w lampkę oświetlającą dno rzeki oraz w mały megafon umożliwiający komunikację z ludźmi na lądzie. Tylko chłód wody ograniczał czas podwodnych sesji. W „Opisie zdatnej do nurkowania we wszystkich wodach maszyny” zadedykowanym następcy tronu pruskiego, Klingert wyliczał największe zalety swojej konstrukcji, mówiąc, że człowiek może dzięki niej: „chodzić pod wodą, łatwo oddychać oraz swobodne działać.”

Warto nadmienić, że rysunki techniczne pozostawione przez Klingerta są tak precyzyjne, że poza prezentowaną repliką, Muzeum Nurkowania planuje konstrukcję szczelnego skafandra, w którym odbędą się prawdziwe pokazy podwodne. Te Warszawski Klub Płetwonurków zaplanował na wakacje 2015 r.

Tymczasem Skafander Klingerta można nadal podziwiać w niepozornym Muzeum Nurkowania przy ul. Grzybowskiej 88 w Warszawie oraz w pięknie ilustrowanej książce „Pod ziemią. Pod wodą” autorstwa Aleksandy i Daniela Mizielińsich.  Na styczeń 2016 zaplanowane jest wydanie pierwszej w Polsce publikacji o życiu i wynalazkach pruskiego i wrocławskiego inżyniera H.K. Klingerta – trzyjęzycznego albumu pt. „H.K. Klinert – Obywatel Wrocławia”.

Maja Dębska