drukuj

Carl Schmitt w grobie się przewraca - relacja Kai Puto

Pod koniec roku 2014 ukazał się podwójny numer „Przeglądu Politycznego”. Wśród autorów znaleźli się m.in. Golo Mann, Nicolaus Sombart, Martin Tielke, Helmut Lethen, Reinhard Mehring i Bartłomiej Sienkiewicz, a więc tak teoretycy, jak i praktycy myśli politycznej. Tematem numeru – Carl Schmitt, kontrowersyjna legenda niemieckiej politologii.

Numer otwiera świetny esej Jacka Hajduka: autor przywraca pamięć opozycjonistom epoki Imperium Romanum, nie godząc się na historię pisaną wyłącznie przez cesarzy. Barwny język i interesujące dygresje w paradoksalny sposób kontrastują z następującym po tekście rozdziałem, zatytułowanym „Po siedmiu latach rządów Donalda Tuska”. Autorzy zawartych w nim tekstów dokonują bowiem dość przewidywalnej apologii rządów poprzedniego premiera, a jeśli wspomina się w nich o jakiejś opozycji, to tylko pod postacią Jarosława Kaczyńskiego i tylko w związku z przymiotnikiem „dramatyczny”. Trudno odmówić rządowi Tuska – zresztą założyciela „Przeglądu Politycznego” – skrzętnie odnotowywanych zasług, jednak sprawnie wystawione laurki to zaledwie podsumowanie narracji obecnych w debacie publicznej co najmniej od 2005 roku. Narracji, które łatwo podważyć równie oklepanymi stanowiskami jej krytyków, których zróżnicowania autorzy tekstów zdają się nie zauważać. Na nic się zdaje dokonana w otwierającym eseju rehabilitacja doniosłej roli opozycji.

O wiele bardziej inspirujące są teksty pochodzące z innego zakorzenionego w aktualnościach działu „Niepokoje naszych czasów”. Dariusz Filar, historyk myśli ekonomicznej, proponuje w swoim eseju interesującą wykładnię geopolityczną w duchu nieco huntingtonowskim (choć autor zamiast o zderzeniu cywilizacji mówi o styku dwóch światów o płynnych granicach – świata pokoju i świata wojny). W tym kontekście Filar interpretuje wypadek samolotu Malaysia Airlines na terytorium Ukrainy czy śmierć żydowskich nastolatków podróżujących autostopem do Palestyny. Postulat Filara o wyłączeniu świata cywilnego z polityczności może z wielu punktów widzenia wydawać się utopijny, a jego perspektywa – rażąco eurocentryczna (autor punktuje pomoc włoskiego rządu dla dryfujących na Morzu Śródziemnym uchodźców, ale nie wspomina chociażby o antyimigranckich incydentach w Ceucie i Melilii, hiszpańskich miastach-eksklawach na marokańskim wybrzeżu). Upraszczająca momentami binarność metody nie zmienia faktu, że Filar formułuje tezy w sposób przekonujący i celnie wykazuje niesprawiedliwość środków masowego przekazu, które przedkładają jedne „styki” nad drugie. Interesujący jest również esej Johna Graya, który zestawia demoniczny dyskurs o ISIS i taktyczne błędy Zachodu w zakresie walki z terroryzmem z historią etyki.

Zaskakujący wydaje się wybór Stanisława Brzozowskiego i Carla Schmitta – antyliberalnych filozofów – na głównych bohaterów numeru pisma na wskroś liberalnego. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę konflikt o ich spuściznę, rozgrywający się od kilku lat między polską lewicą a konserwatystami (przeradzający się niekiedy w antyliberalny sojusz), trudno dziwić się, że i liberałowie postanowili uszczknąć z tych głośnych nazwisk coś dla siebie. Mamy więc fragment eseju biograficznego pióra Andrzeja Mencwela (Stanisław Brzozowski. Postawa krytyczna. Wiek XX) i poświęcony mu ekspercki trójgłos Małgorzaty Szpakowskiej, Dariusza Gawina i Marty Wyki. Autorzy analizują miejsce Brzozowskiego w historii polskiej kultury i poszukują w jego spuściźnie odpowiedzi na pytania współczesności.

Wydawałoby się, że pisma Carla Schmitta to idealne narzędzie do krytyki postpolitycznych („ciepła woda w kranie” zamiast sporu o wartości) rządów Donalda Tuska. Jan Tokarski interpretuje jego dzieło na odwrót, dostrzegając w afirmacji konfliktu afirmację dyskusji (choćby takiej, która nie doprowadzi do kompromisu). Wyciąga z pism Schmitta idealną na okres kryzysu wielokulturowości lekcję dla liberałów.

Jednak głównym celem podejmowania refleksji nad Schmittem przez aż trzynastu autorów jest przyjrzenie się jego biografii, zwykle pozostawianej na drugim planie. „Przegląd Polityczny” wspólnymi siłami tworzy niezwykle interesujący portret intelektualny myśliciela zaangażowanego (m. in. jako członek NSDAP) w reżim nazistowski. Zejście Schmitta i całego pokolenia gardzących przeciętnością mas „krytyków cywilizacji” na „manowce XX wieku” rozważane jest nie tylko w kontekście kulturowym, ale przede wszystkim w kontekście dzieła Schmitta, którego – jak sugeruje redakcja – nie powinno się rozpatrywać w oderwaniu od politycznych wyborów autora.

Najnowszy numer „Przeglądu Politycznego” przeczytałam z dużym opóźnieniem (kontakt ze sklepem internetowym wydawnictwa wymaga cierpliwości) i równie dużą przyjemnością. Choć profil czasopisma jest daleki od moich poglądów, lektura wywołuje tęsknotę za wysokim poziomem debaty publicznej w czasach, gdy „Przegląd” święcił swoje triumfy jako ledwo co wypełzły z podziemia organ prasowy gdańskich liberałów.

Kaja Puto